W pierwszym tegorocznym występie ligowym drużyna ASPR-u Zawadzkie zrobiła wszystko, by zachęcić kibiców do przychodzenia na jej mecze. Pokonała bardzo niewygodnego rywala z Chrzanowa, a widzom zaaplikowała potężną dawkę emocji. Najpierw roztrwoniła 4-bramkową przewagę, potem odrobiła 5 goli straty, by wreszcie zdobyć zwycięską bramkę na 20 sekund przed ostatnią syreną.
- Marketingowy majstersztyk. Kibice uwielbiają takie emocje, a zawodnicy? - pytamy kapitana ASPR-u Pawła Swata.
- Nie do końca. W pewnym momencie z naszej strony było za duże rozprężenie. Chwała wszystkim zawodnikom, że udało się udźwignąć ten ciężar i wygraliśmy zawody.
- Ale dwa momenty muszą niepokoić: w pierwszej połowie prowadziliście 12-8, by zejść na przerwę ze szczęśliwym remisem, a na początku drugiej odsłony rywal odjeżdża na 5 bramek.
- Niestety, przy wysokim prowadzeniu zaczęła się z naszej strony radosna piłka ręczna. Każdy chciał chyba wpisać się do meczowego protokołu, na listę strzelców, a nie na tym to polega. Powinniśmy grać długo, budować konsekwentnie przewagę i w drugiej połowie na pewno nie byłoby takiej nerwówki.
- W trudnych chwilach widać było, jak wzajemnie się mobilizujecie.
- Atmosfera w zespole jest super, tu każdy za każdym idzie w ogień. Każdy od siebie daje sto procent, a młodsi czasami nawet sto dziesięć.
- Jednak w pewnym momencie wiary mogło zabraknąć, bo rywale zwycięstwo mieli już na tacy.
- Jesteśmy znani z tego, że walczymy do końca i po raz kolejny pokazaliśmy, że warto w nas wierzyć. Udało się wygrać, a kibice pewnie wracali do domów szczęśliwi, że dostarczyliśmy im tyle emocji.
- I od dwóch punktów zaczęliście rundę rewanżową. To może być pozytywny „kop” na dalszą część rozgrywek.
- Jak najbardziej, zwłaszcza, że w naszej drużynie jest dużo młodych chłopaków. Oni się cały czas uczą, zdobywają swoje szlify na 1-ligowych boiskach i takie mecze dodają im wiary. Oni muszą zwyciężać, bo to buduje ich pewność siebie i motywację.
- Jako beniaminek świetnie sobie radzicie, choć beniaminkiem jesteście trochę „oszukanym”, bo jest kilka nazwisk z ekstraklasową przeszłością.
- Generalnie w naszej kadrze jest mieszanka doświadczenia z młodością i to działa bardzo dobrze. W meczu z Chrzanowem ta nasza młodość sporo wniosła do gry. Bardzo chciałbym pochwalić Adama Wacławczyka, któremu ręka w ogóle nie zadrżała w decydujących momentach.
- Szczególnie w waszej ostatniej akcji, 20 sekund przed końcową syreną.
- Miał mało miejsca, a jednak znalazł dogodną pozycję i pokonał bramkarza. Wielkie brawa.
- W przerwie świąteczno-noworocznej było trochę czasu na odpoczynek, podleczenie kontuzji i ładowanie akumulatorów. Trener ma pełny skład, a druga runda może być jeszcze lepsza.
- Bardzo byśmy chcieli, by tak było. Tym bardziej, że mamy teraz pięć kolejek z rzędu, w których możemy urwać punkty każdemu z naszych rywali. Jeśli tak się sanie, to będzie fajny początek roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?