PGE Spójnia Stargard wygrała w Kosowie, ale powodów do dużej radości nie miała

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Zebrane doświadczenie w FIBA Europe Cup ma zaprocentować w PGE Spójni w rozgrywkach krajowych.
Zebrane doświadczenie w FIBA Europe Cup ma zaprocentować w PGE Spójni w rozgrywkach krajowych. Tadeusz Surma
PGE Spójnia zrewanżowała się KB Peja za porażkę w Stargardzie (79:83), ale właśnie tamta porażka sprawiła, że polski zespół nie awansował do kolejnej fazy zmagań FIBA Europe Cup.

Jeszcze przed wtorkowymi spotkaniami szanse Spójni na awans do kolejnej fazy były małe, a po pierwszych rozstrzygnięciach w 6. kolejce – stały się iluzoryczne. Stargardzianie nie tylko potrzebowali bardzo wysokiej wygranej, ale też np. porażki liderów grupy Niners Chemnitz na swoim parkiecie z holenderskim Heroes Den Bosch. Niemcy nie odpuścili, znów wygrali wysoko, więc Spójnia nie mogła awansować.

Nasza drużyna przystąpiła do spotkania w Kosowie bez swojego pierwszego środkowego Wesley’a Gordona. Amerykanin na boisku to większa siła stargardzkiego zespołu, ale próbował go zastąpić Adam Łapeta. Nie on jednak odgrywał najważniejszą rolę, a niscy zawodnicy, którzy napędzali szybkie akcje gości.

Spójnia, gdy chciała i mocno broniła, to potrafiła zatrzymać graczy KB i odskakiwała na kilka punktów. Ale było też drugie oblicze – zbyt bierna momentami postawa w tyłach, proste straty na połowie i gospodarze błyskawicznie to wykorzystywali. I w pierwszej i drugiej kwarcie potrafili odrabiać kilkupunktową stratę do Spójni. Bo gdy nasz zespół łapał 3-4 skuteczne akcje (w tym rzuty za 3) to łatwo budował przewagę. Tak było też w końcówce II kwarty. Spójnia prowadziła 42:34, ale na długą przerwę schodziła przy remisie 46:46. Zbyt łatwo dawała zdobywać punkty rywalom na co mocno się irytował trener Sebastian Machowski.

Po zmianie stron role się odwróciły. To KB uciekało, a Spójnia goniła. Jak trafiała za trzy – nie miała z tym kłopotów. Pięć minut przed końcem znów był remis, a w końcówce to goście sprawiali wrażenie drużyny bardziej spokojnej, dojrzałej, ale nie przełożyło się to na różnicę punktową.

KB na niespełna dwie minuty przed końcem po kontrze doprowadził do remisu 86:86. Spójnia za szybko chciała rzucać za trzy, jej atak był mało kreatywny. W trudnym momencie na indywidualną akcję zdecydował się Devon Daniels i trafił.

Gospodarze mieli dużo czasu. Pierwsza akcja to nieskuteczny rzut, ale zebrali piłkę w ataku i z ponowienia też spudłowali. Faulowany przy zbiórce Aleksandar Langović trafił jednego osobistego, więc gospodarze trójką mogli doprowadzić do remisu. Jay Jay Chandler był faulowany na połowie boiska i spudłował raz. Spójnia była w posiadaniu piłki i Machowski poprosił o czas.

Jeden z zawodników KB szybko faulował Bena Simonsa, a Amerykanin pewnie trafił oba osobiste i było jasne, że Spójnia ten mecz wygra.

Tak się stało, ale stargardzianie dobrze wiedzieli, że z rozgrywkami FIBA Europe Cup żegnają się, więc niespecjalnie się cieszyli po wygranej. Na tym samym etapie odpadł Anwil Włocławek (wygrał ostatnią edycję pucharu), a dalej przeszła Legia Warszawa.

KB Peja – PGE Spójnia Stargard 87:91
Kwarty: 25:27, 21:19, 27:25, 14:20.
KB: Jay Jay Chandler 21 (1x3), Justin Davis 17, Urald King 18, Jakob Calloway 15 (1), Arian Callakaj 10 – Meriton Ismaili 6 (1), Albin Berisha 0, Dion Sheqiri 0.
Spójnia: Devon Daniels 24 (3), Ben Simons 12 (3), Stephen Brown 6 (2), Adam Brenk 5 (1), Adam Łapeta 1 – Karol Gruszecki 19 (5), Aleksandar Langović 12, Sebastian Kowalczyk 7 (2), Dominik Grudziński 5, Damian Krużyński 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PGE Spójnia Stargard wygrała w Kosowie, ale powodów do dużej radości nie miała - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24