Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 0:0. Przepychanka i podział punktów w Gliwicach

W pierwszych 45 min oba zespoły stwarzały zagrożenie głównie po stałych fragmentach, ale celnych strzałów było jak na lekarstwo. Martin Polacek musiał interweniować tylko raz, a Jakub Szmatuła obronił dwa uderzenia.

Najlepszą sytuację lubinianie mieli w 41 min, kiedy to precyzyjnym dośrodkowaniem z głębi pola popisał się Arkadiusz Woźniak, a strzał Łukasza Janoszki z pięciu metrów z najwyższym trudem odbił golkiper ,,piastunek".

Na większe emocje było trzeba poczekać do drugiej połowy, którą z wysokiego C rozpoczęli gospodarze. Podopieczni Jiriego Necka co rusz gościli z futbolówką w okolicach pola karnego ,,Miedziowych", ale obrońcy z Lubina stawali na wysokości zadania.

Trener Piotr Stokowiec widząc co się dzieje w 60 min postanowił wprowadzić na boisko Filipa Starzyńskiego. Niewiele to jednak zmieniło, ponieważ w dalszym ciągu stroną przeważającą był Piast. Szczególnie aktywny byli Bartosz Szeliga i Michał Masłowski.

W 72 min debiut na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce zaliczył 19-letni napastnik Zagłębia Artur Siemaszko, który zmienił mało produktywnego Michala Papadopulosa. Od tego momentu przyjezdni przejęli na kilka minut inicjatywę, ale w końcówce znów przycisnął Piast.

W 92 min zakotłowało się w polu bramkowym Polacka, ale przytomną interwencją popisał się Lubomir Guldan wybijając piłkę. Chwilę później w szesnastce Zagłębia padł Patrick Mraz, chcąc wymusić rzut karny. To nie spodobało się będącemu z nim w kontakcie Jakubowi Tosikowi i obaj panowie wdali się w przepychankę. Po chwili dołączyli do nich koledzy i skończyło się na żółtych kartkach dla Mraza i dyskutującego Guldana.

Na gola kibice się nie doczekali i tym samym Zagłębie zremisowało drugi mecz z rzędu. Po raz czwarty w tym sezonie czyste konto zachował Polacek. ,,Miedziowi" utrzymali pozycję wicelidera LOTTO Ekstraklasy.