Co godne odnotowania, przez ten czas obecnie 34-letni Niziołek występował jedynie w dwóch klubach. Piłkarzem Odry jest nieprzerwanie od 2017 roku. Wcześniej z kolei spędził dziewięć lat w MKS-ie Kluczbork, będąc jednym z jego kluczowych zawodników, kiedy ten przeżywał chwile największej świetności (występy w 1 lidze).
- Skończyłem naukę w klasie sportowej w liceum w Legnicy, którą łączyłem z treningami w Miedzi. W pierwszym zespole nigdy nie dostałem jednak prawdziwej szansy, więc uznałem, że czas zmienić środowisko. Nie pamiętam, czemu na testy trafiłem akurat do MKS-u, ale spodobałem się tam bardzo szybko. W sparingu, na podstawie którego mnie zakontraktowano, nie zagrałem nawet 45 minut, tylko bodajże 25 lub 30. Nie okrasiłem tego występu ani golem, ani asystą. Przekonałem do siebie trenerów kilkoma technicznymi zagraniami i tak trafiłem do zespołu, który wówczas nie dokonywał zbyt wielu zmian w składzie - opowiedział Niziołek o swoich początkach na Opolszczyźnie.
Przez pierwsze dwa lata wcale jednak nie występował w MKS-ie na pozycji, z którą jest obecnie (i od lat) kojarzony, czyli środkowego pomocnika, popularnej „ósemki”. Zaczynał jako prawy pomocnik. Do środka przesunął go później trener Grzegorz Kowalski i tak już pozostało.
Zapytaliśmy też Niziołka o okoliczności jego transferu z MKS-u do Odry.
- Dochodziły do mnie głosy kibiców, że jeśli odchodzę, to wszędzie, tylko nie do Odry. Z czasem jednak one ustały, a kibice z Kluczborka zaczęli nawet pojawiać się na meczach w Opolu. Opolski klub przedstawił mi ciekawą perspektywę rozwoju. Kolejne cele małymi krokami są w nim spełniane, więc na pewno nie żałuję decyzji podjętej w 2017 roku - wyjaśnił Niziołek.
Przez większość kariery popularnego „Nizioła” omijały problemy zdrowotne. W Odrze jednak przyszło mu się z nimi zmierzyć w 2019 roku, kiedy to zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Po raz pierwszy musiał pauzować przez kilka miesięcy, ale dziś po jego postawie w najmniejszym stopniu nie widać śladu po tej kontuzji.
- Około dwa-trzy miesiące po zabiegu powiedziałem Rafałowi: „Nizioł, w pewnym momencie będziesz mnie nienawidzić, bo ty będziesz już chciał wracać na boisko, a ja ci powiem: jeszcze 6-8 tygodni”. Dokładnie tak potem było (śmiech). A na poważnie, Rafał wyróżniał się pracowitością, determinacją i zdyscyplinowaniem. To sprawiło, że nie tylko wrócił do gry, ale i do bardzo przyzwoitej formy - powiedział Mateusz Dłutowski, lekarz, który operował i rehabilitował Niziołka.
Choć lata mijają, jego rola w Odrze absolutnie nie maleje, a wręcz przeciwnie. To od niego zwykle rozpoczyna się w klubie ustawianie środka pola. A gdy przyjdzie do wykonywania rzu-tu karnego i podejdzie do niego Niziołek, to można być właściwie pewnym, że za chwilę piłka wyląduje w siatce.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?