Lechia od 32. minuty, po trafieniu Marco Paixao, prowadziła w Gdyni 1:0. Po błędzie defensywy, w 65. minucie spotkania, straciła jednak bramkę na 1:1. I od tego momentu żółto-niebiescy nabrali wiatru w żagle.
- To był bardzo interesujący mecz, z dużą ilością walki, po którym czujemy niedosyt, a nawet złość. Ciężko pracujemy w trakcie meczu na swoje sytuacje, a potem nie wykorzystujemy ich, co sprawiło, że nie wygraliśmy z Arką. Trudno, zabieramy do Gdańska punkt i gramy dalej - powiedział szkoleniowiec biało-zielonych.
Opiekun piłkarzy z Gdańska miał pretensję do swoich piłkarzy o akcję z 65. minuty. Piotr Nowak uważa, że jego podopieczni mogli zachować się znacznie lepiej.
- Po strzelonej bramce na 1:0 przejęliśmy kontrolę nad meczem i stworzyliśmy sobie kolejne trzy czy cztery sytuacje do zdobycia drugiego gola. Nie wykorzystaliśmy ich i możemy być źli na siebie, bo w ten sposób uciekła nam wygrana. Tym bardziej, że Arka nie zdobyła gola na 1:1 po jakiejś świetnej akcji, a po rzucie z autu, gdzie u nas ktoś zaspał, ktoś drugi nie dopilnował. Będziemy musieli to przeanalizować - dodał trener Nowak.
Opiekun piłkarzy Lechii ma jeszcze inne problemy na głowie - kontuzję Grzegorza Kuświka i fakt, że w kolejnym meczu będzie musiał znaleźć zastępstwo dla Flavio Paixao, który w meczu z Arką został ukarany czerwoną kartką.
M. Listkiewicz o stadionowych chuliganach: PZPN już niewiele może zrobić w tym temacie
TVN24 / x-news
Opracował: ŁŻ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?