- Pierwszą połowę zagraliśmy w miarę dobrze. Później brakowało nam akcji skrzydłami, graliśmy zbyt wąsko, a kontry Ruchu były bardzo groźne - mówił po meczu Piotr Nowak, trener Lechii. - W przerwie zwracaliśmy uwagę, że nie możemy pozwolić sobie na momenty słabości. Po strzelonej wyrównującej bramce pojawiło się rozprężenie, a to nie może się zdarzyć. Szkoda punktów, ale praktycznie sami strzeliliśmy sobie bramki. Znowu po stałym fragmencie gry i z kontry. Przegraliśmy przez naszą niefrasobliwość, a uczulałem zawodników na koncentrację.
Szkoleniowiec biało-zielonych podjął decyzję o zmianach w obronie. Do składu wrócił Mario Maloca, pozostał w nim Joao Nunes, a na prawej obronie wystąpił Paweł Stolarski. Na ławce rezerwowych zostali Rafał Janicki i Grzegorz Wojtkowiak.
- Przyglądamy się piłkarzom w ciągu tygodnia i staramy się dać wszystkim wystarczająco dużo minut na boisku. Wiedzieliśmy jaka jest szybkość Monety, ale Stolarski sobie poradził. Szybkość Joao Nunesa była wystarczająca. Nie było problemów w grze defensywnej, ale kontry nie były potrzebne - uważa trener Lechii.
Lechia znowu zawiodła na wyjeździe. Przegrała drugi mecz z rzędu, od wygranej z Zagłębiem w Lubinie zdobyła tylko dwa punkty na boiskach rywali, a do tego nie kreuje sytuacji bramkowych, choć ma duży potencjał w ofensywie.
- Te momenty decydują o przebiegu meczu i bramkach. Z gry na pewno nie jestem do końca zadowolony, zwłaszcza jeśli chodzi o sytuacje, po których traciliśmy bramki. To co nas prześladowało uwidoczniło się przy tych golach - zakończył Nowak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?