Piotr Nowak, trener Lechii Gdańsk: To nie był słaby mecz. Powinniśmy prowadzić po pierwszej połowie

Paweł Stankiewicz, Kielce
Fot. Karolina Misztal
Piłkarze Lechii Gdańsk zakończyli rok porażką. Po słabym meczu przegrali w Kielcach z Koroną 0:2.

- Korona nie stworzyła sobie okazji do strzelenia bramek. Musimy wyciągnąć wnioski z gry na wyjazdach i z tego, jak tracimy bramki - mówi Piotr Nowak, trener Lechii. - Straciliśmy bramki po kontrach grając na wyjeździe. Zwłaszcza pierwsza bramka była ważna, bo sprawiła, że musieliśmy gonić wynik, a była zupełnie niepotrzebna. Nie przewidywaliśmy pewnych rzeczy na boisku. A z kontry straciliśmy bramkę nie tylko w Kielcach, ale też wcześniej z Wisłą w Krakowie. Musimy myśleć na boisku. To jest nie do zaakceptowania, jak straciliśmy pierwszego gola. Korona, poza jedną sytuacją z pierwszej połowy, więcej ich nie miała. U nas okazji nie wykorzystał Kuświk, a do tego dwa karne powinny być dla nas podyktowane. Ten mecz mógł wtedy wyglądać zupełnie inaczej. Nie wypracowaliśmy sobie sytuacji, brakowało nam rytmu w grze, ale nie mówmy, że to był nasz słaby mecz. Korona tak gra, że nie stwarzaliśmy sytuacji, ale i tak powinniśmy prowadzić po pierwszej połowie.

Szkoleniowiec biało-zielonych, pod nieobecność pauzującego za kartki Milosa Krasicia, zdecydował się grać dwójką defensywnych pomocników. W Kielcach tę rolę pełnili Aleksandar Kovacević i Milen Gamakow.

- To nie była asekuracja z naszej strony - przekonuje Nowak. - Wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki. Obserwujemy jak gra Korona, że stara się stłamsić rywala, a u siebie narzucić swój chaotyczny i agresywny styl gry, więc uznaliśmy, że obaj będą dla nas ubezpieczeniem z jednej i drugiej strony. Zresztą Gamakow grał bardzo dobrze ze Śląskiem, a "Aleks" dał wtedy bardzo udaną zmianę. Obaj nie grali zbyt wiele, potrzebowali minut gry i uznaliśmy, że to im się należy, więc wyszli w podstawowym składzie.

Po straconej bramce Nowak zdjął z boiska napastnika Grzegorza Kuświka i Sebastiana Milę, a w ich miejsce wpuścił Pawła Stolarskiego i Rafała Wolskiego. Zmiany nie dały zbyt wiele jakości, ale też nie były bardzo ofensywne.

- Zmiany były przygotowane zanim padła bramka. Jasne, że mogliśmy zareagować zupełnie inaczej. Zmiany były podyktowane tym, żeby usprawnić naszą grę i uważaliśmy, że jeśli będzie coś trzeba zmienić do przodu, to mamy jeszcze na ławce Michała Chrapka, Lukasa Haraslina i Marco Paixao. Myśleliśmy, że te zmiany nam coś dadzą - przyznał szkoleniowiec Lechii.

Biało-zieloni poprawili grę na wyjazdach w stosunku do poprzedniego sezonu, ale wciąż za mało punktują na boiskach rywali.

- Mecz, które wygraliśmy na wyjazdach rozgrywaliśmy, mądrze, z determinacją i przekonaniem, że zdobędziemy punkty. Z drugiej strony traciliśmy zbyt łatwo bramki. Tak samo było w Kielcach, a to pokazuje, że nie przewidujemy niektórych rzeczy, które mogą się nam przytrafić. Musimy wrócić do tego, co dawało nam efekty na wyjazdach, czyli grać szybciej, mądrzej i lepiej. Poprawiliśmy grę na wyjazdach, ale musimy wyciągnąć wnioski z błędów z ostatnich meczów - uważa Nowak.

Szkoleniowiec Lechii nie miał okazji rozmawiać po meczu z sędzią Pawłem Raczkowskim na temat rzutu karnego, który należał się biało-zielonym.

- Przed meczem życzyłem sędziom wesołych radosnych, świąt, udanej zabawy, bo już po meczu każdy idzie w swoją stronę i nie byłoby czasu. Po meczu nie rozmawialiśmy - zakończył Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Nowak, trener Lechii Gdańsk: To nie był słaby mecz. Powinniśmy prowadzić po pierwszej połowie - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24