Piotr Stokowiec (nie)może spać spokojnie?

Piotr Janas
Fot. Piotr Krzyżanowski
Czy brak awansu KGHM Zagłębia Lubin do grupy mistrzowskiej LOTTO Ekstraklasy może sprawić, że trener Piotr Stokowiec straci pracę? W klubie nikt głośno o tym nie mówi, choć zarząd oczekuje, że na koniec sezonu drużyna zajmie miejsce zbliżone do podium.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w KGHM-ie, który jest właścicielem lubińskiego ekstraklasowicza, nie wszyscy stoją murem za trenerem, który dwa sezony temu przebudował skład i awansował z nim do LOTTO Ekstraklasy, a sezon później stanął na trzecim stopniu ligowego podium i dzielnie walczył w eliminacjach do Ligi Europy. Stokowiec konsekwentnie i skutecznie realizował przy tym nową strategię klubu, jaką jest wprowadzanie do pierwszego zespołu utalentowanych wychowanków, promowanie i rozwijanie ich.

Ostatnia passa czterech z rzędu porażek może być pretekstem, by raz jeszcze zastanowić się nad zmianą szkoleniowca. Decyzję w tej kwestii podejmuje jednak zarząd z prezesem Robertem Sadowskim na czele, który nie daje się ponieść emocjom.

- Trener Stokowiec nie jest ani nietykalny, ani szczególnie zagrożony. Ciężko dzisiaj przewidzieć co wydarzy się w sobotę. Nawet zwycięstwo ze Śląskiem nie zagwarantuje nam przecież górnej ósemki, bo nie wiemy jak spisze się Wisła Płock w meczu z Arką Gdynia czy Pogoń Szczecin w spotkaniu z Lechią Gdańsk (ktoś z dwójki Wisła Płock - Pogoń Szczecin musi przegrać lub co najmniej zremisować, by wygrana w derbach Dolnego Śląska dała Zagłębiu awans do górnej ósemki - przyp. PJ) - mówi nam prezes Sadowski.

- Jeśli drużyna w poprzednim sezonie stała na podium i grała w europejskich pucharach, to oczekujemy, że w obecnych rozgrywkach osiągnie co najmniej zbliżony rezultat. Nie lubię mówić o celach minimum i maksimum, nie jest to też dobry moment, by rozmawiać o przyszłości trenera. Cierpliwie czekamy na sobotę. W czwartek odbyło się posiedzenie Rady Nadzorczej, szkoleniowiec na nim był i opowiedział o bieżącej sytuacji. Ciężko odnieść mi się do plotki, że ktoś jest zwolennikiem zwolnienia go, bo od żadnego z członków Rady Nadzorczej tego nie usłyszałem - zapewnia sternik „Miedziowych”.

Sam Stokowiec na razie zdaje się nie zaprzątać sobie głowy zwolnieniem, które - warto podkreślić - jest tylko ewentualnością. Priorytetem jest dla niego wyprowadzenie drużyny z dołka, w który wpadła w najgorszym możliwym momencie sezonu.

- Przegraliśmy bardzo ważne spotkanie. Po straconym golu nie umieliśmy odpowiedzieć i w konsekwencji nie zdobyliśmy nawet punktu. Przed nami jeszcze ważniejsze spotkanie ze Śląskiem w ostatniej kolejce rundy zasadniczej. Do niego będziemy się przygotowywać przez cały tydzień, bo wiemy, jaką wagę ma dla nas to starcie - zapewniał po porażce 0:1 z Wisłą w Krakowie Stokowiec.

Jesienią na Stadionie Wrocław „Miedziowi” byli murowanym faworytem. Wygrywali mecz za meczem, a Śląsk nie potrafił wygrać spotkania przed własną publicznością. Każdy inny wynik niż triumf lubinian miał być wtedy niespodzianką i... do takowej doszło. Śląsk po niezwykle emocjonującej końcówce wygrał 2:1.

Teraz na Zagłębiu będzie ciążyła dużo większa presja niż wtedy, ponieważ ewentualna porażka przekreśla szanse na grupę mistrzowską. „Wojskowi” już na pewno nie zagrają w górnej połówce tabeli, ale o odpuszczaniu nie będzie mowy: po pierwsze to derby, a po drugie Śląsk walczy o możliwość rozegrania czterech spotkań u siebie po podziale punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Stokowiec (nie)może spać spokojnie? - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24