PKO Ekstraklasa. Kolejny sezon już bez przepisu o młodzieżowcu? Kluby chcą poznać decyzję zawczasu

Jacek Czaplewski
Jacek Czaplewski
Ekstraklasa
PKO Ekstraklasa. Najpierw był obowiązek gry młodzieżowca, teraz jest wymóg wyrobienia 3000 minut, a od kolejnego sezonu może wrócić całkowita dowolność w tej kwestii. PZPN rozważa powrót do przepisu sprzed czterech lat.

Znaczna część środowiska uważa, że z przepisu wynika więcej problemów niż korzyści. - Jeżeli młodzieżowiec jest dobry to będzie grać - uważa trener Piasta Gliwice, Waldemar Fornalik. Dodaje: - Nie mam nic przeciwko młodym piłkarzom. Byłem i jestem przeciwny temu przepisowi. Wielu młodych ludzi w innych dziedzinach musi wykazać się kompetencjami, żeby awansować się i rozwijać. Przepis stawia to do góry nogami - twierdzi były selekcjoner.

Póki co PZPN złagodził przepisy. Na początku tygodnia Komisja ds. Nagłych zniosła obowiązek gry młodzieżowca (pod groźbą otrzymania walkowera) na rzecz limitu minut, które trzeba wyrobić, jeśli klub nie chce płacić kary finansowej. - Trochę niepoważne jest zmienianie przepisu tuż przed startem ligi - mówi trener Śląska Wrocław Ivan Djurdjević. - Jesteśmy przygotowani do gry z młodzieżowcem i mamy w kadrze takich zawodników, którzy zasługują na grę nie tylko dlatego, że są z rocznika 2001 lub młodsi. Będą grać dlatego, że są wystarczająco dobrzy. W niektórych sparingach mieliśmy po dwóch, trzech, nawet czterech młodzieżowców na boisku. Nie mamy tu problemu - zaznacza Serb.

Po inauguracji sezonu widać, że niektórym przepis o młodzieżowcu po prostu ciążył. Walczący o mistrzostwo Polski Raków Częstochowa w meczu przeciw Warcie Poznań (1:0) w ogóle nie wystawił gracza o takiej charakterystyce - czyli z rocznika 2001 lub młodszego. Inni mieli więcej odwagi i tak jak w przypadku Jagiellonii Białystok zebrali konkretne owoce. Wynik na 2:0 z Piastem Gliwice ustalił debiutujący Mateusz Kowalski z rocznika 2005.

Póki co PZPN nie zdradza "czy" ani "kiedy" z regulaminu zniknie hasło "młodzieżowiec". W klubach chcieliby usłyszeć o tym zawczasu, żeby ustalić politykę kadrową na kolejny sezon.

EKSTRAKLASA w GOL24

Już oficjalnie potwierdzono, że Robert Lewandowski zamieni Bayern Monachium na FC Barcelonę. Na tym transferze skorzystają nie tylko te kluby, ale także polskie, w których Lewy miał okazję występować. Tak zwane "Solidarity Contribution" pozwala zarobić klubom, które wyszkoliły zawodnika przed ukończeniem przez niego 23 roku życia. Z tego powodu aż pięć polskich klubów zarobi na transferze 33-letniego napastnika reprezentacji Polski: to Varsovia Warszawa, Delta Warszawa, Znicz Pruszków, Lech Poznań oraz Legia Warszawa.  Na dodatkowe pieniądze może liczyć także Borussia Dortmund, do której Lewy przyszedł w połowie 2011 roku. Do podziału będzie równe 5% z kwoty, jaką ma otrzymać Bayern. Jeśli będzie to kwota 50 milionów euro - jak donoszą media - do wymienionych klubów trafi łącznie 2,5 miliona euro. Zobaczcie, jak podział wygląda w szczegółach.

Nawet Legia. Tyle polskie kluby zarobią na transferze Robert...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: PKO Ekstraklasa. Kolejny sezon już bez przepisu o młodzieżowcu? Kluby chcą poznać decyzję zawczasu - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24