Był to kolejny już mecz, w którym kędzierzynianie wystąpili w bardzo mocno okrojonym składzie. Tym razem w kadrze meczowej ich trener Tuomas Sammelvuo miał tylko 10 zawodników, w tym ciągle tylko jednego rozgrywającego Radosława Gila (choć Marcin Janusz i Przemysław Stępień już niedługo powinni być gotowi do powrotu na boisko). Poza Januszem i Stępniem, tym razem nawet w strój meczowy nie byli przebrani przyjmujący Bartosz Bednorz, Daniel Chitigoi i Wojciech Żaliński oraz środkowy David Smith.
Tym samym w trakcie spotkania kilkakrotnie dochodziło do nietypowych zmian. Nominalny środkowy Andreas Takvam zmieniał przyjmującego Krzysztofa Zapłackiego, a libero Korneliusz Banach (tym razem wpisany jako przyjmujący) wszedł w czwartej partii za ... atakującego Łukasza Kaczmarka.
W dużej mierze działo się tak dlatego, że spotkanie toczyło się falami. Pierwszego seta co prawda lepiej zaczęli lublinianie, od prowadzenia 10:7, ale opanowanie sytuacji nie zajęło w nim ZAKSIE wiele czasu. Już po chwili był remis 12:12 i od tego momentu to gospodarze dyktowali warunki rywalizacji. Im dalej w las, tym mocniej powiększali swoją przewagę i ostatecznie zwyciężyli 25:20.
Druga partia już jednak zawodnikom ZAKSY kompletnie nie wyszła. Źle ją rozpoczęli, a później z każdą kolejną akcją ich kryzys jedynie się pogłębiał. Bez cienia dyskusji w tej części meczu LUK był lepszą drużyną, co potwierdził triumfem 25:17.
Trzecia odsłona miała bardzo podobny scenariusz do pierwszego seta. Tak jak wtedy, w okolicach 10. punktu nieznacznie prowadzili goście, ale chwilę później był remis 12:12. I ... potem znów karty rozdawała ZAKSA, która nawet wygrała w identycznym stosunku jak w partii otwierającej spotkanie - 25:20.
Emocji właściwie nie było również w czwartym secie. Jego przebieg z kolei do złudzenia przypominał to, co miało miejsce w drugiej odsłonie. Siatkarze z Lublina dominowali od początku do końca i znów wygrali 25:17.
Tie-break natomiast dostarczył ogromnych emocji, choć przez bardzo długi czas kompletnie się na to nie zanosiło. Kiedy ZAKSA prowadziła 11:6, wszystko wskazywało na to, że piąta partia znów upłynie pod pełną kontrolą jednej ze stron. Tak się jednak nie stało, bo przy zagrywkach Tobiasa Branda i rezerwowego Macieja Krysiaka LUK wyrównał na 12:12, a potem jako pierwszy miał piłkę meczową. Kędzierzynianie ją obronili i doszło do długiej walki na przewagi, w której meczbole mieli raz jedni, raz drudzy. Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych, którzy triumfowali 21:19.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Bogdanka LUK Lublin 2:3 (25:20, 17:25, 25:20, 17:25, 19:21)
ZAKSA: Gil (3 pkt), Zapłacki (5), Wiltenburg (7), Kaczmarek (29), Śliwka (23), Pashytskyy (7), Shoji (libero) oraz Kluth, Takvam (1), Banach.
LUK: Komenda (2), Brand (18), Nowakowski (10), Malinowski (24), Ferreira (25), Kania (1), Hoss (libero) oraz Krysiak (1), Schulz (3), Hudzik (4).
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?