Mecz Cerradu Czarnych Radom z Asseco Resovią Rzeszów od początku nie układał się po myśli zespołu prowadzonego przez trenera Roberta Prygla. Radomianie popełniali sporo błędów własnych oddając w ten sposób za darmo punkty rywalom.
- Gorzka pigułka do przełknięcia. Wiedzieliśmy, że Rzeszów się odbudowuje i gra coraz lepiej, ale oczekiwaliśmy lepszego wyniku. Bardzo chcieliśmy sobie i kibicom zrobić prezent na święta, ale się nie udało. Graliśmy straszny rollercoaster. Były momenty, kiedy graliśmy dobrze, bez błędów własnych, a kilka chwil później popełnialiśmy je seriami. Łapiemy kontakt z przeciwnikiem, walczymy i wygrywamy trzeciego seta, a w czwartym oddajemy bezpośrednio już na początku pięć punktów za darmo. Zupełnie inaczej to miało wyglądać. Nie miało to nic wspólnego z wyrachowaniem, cwaniactwem boiskowym. Graliśmy w tym meczu w porównaniu do drużyny z Rzeszowa trochę jak juniorzy, ze wzlotami i upadkami - podsumował ten pojedynek Robert Prygiel.
W ekipie Asseco Resovii świetny mecz rozegrał atakujący Damian Schulz. Po stronie Cerradu Czarnych gorzej spisywali się obaj zawodnicy grający na tej pozycji.
- Można wymieniać, że wszystkiego po trochu zabrakło. Nigdy nie wygrywa jeden czy dwóch zawodników, ale fakt, że mieliśmy przygotowaną jakąś taktykę na Schulza, realizowaliśmy ją, a on pomimo tego i tak kończył bardzo dużo piłek, czasami w bardzo trudnych sytuacjach. Oczywiście po naszej stronie wyglądało to nieco inaczej. Myślę, że każdy z zawodników po naszej stronie mógł lepiej zagrać, nie tylko atakujący - dodał szkoleniowiec.
Przyjmujący Kamil Kwasowski zwrócił uwagę na dobry występ zespołu Asseco Resovii.
- Chłopaki z Rzeszowa przyjechali i zagrali tutaj naprawdę dobrą siatkówkę. My mieliśmy problemy na zagrywce, w przyjęciu. Pierwsze dwa sety goniliśmy, nie udało się w końcówkach. W trzeciej partii udało się zwyciężyć, ale w czwartej niestety nas "dopadli". Ciężki mecz. Męczyliśmy się jako zespół w tym spotkaniu. Staraliśmy się pokazać trochę walki, zrobiliśmy przełamanie w trzecim secie, ale starczyło tylko na tyle. Liczyliśmy na pewno, że doprowadziliśmy do tie-breaka - zaznaczył zawodnik.
Po stronie gości dobrze zaprezentował się też rozgrywający Łukasz Kozub, który dołączył do drużyny z Rzeszowa niedawno. W tym sezonie do Radomia przyjechał już... drugi raz. Wcześniej, wraz ze swoim poprzednim zespołem, MKS-em Będzin. Wtedy Cerrad Czarni Radom wygrali bardzo szybko bez straty seta.
- Przede wszystkim różnica pomiędzy tymi dwoma spotkaniami była taka, że tym razem przetrzymaliśmy ich zagrywkę, nie dawaliśmy im się nakręcić. Wszyscy wiedzą, że jeśli w swojej hali Radom będzie grał dobrze w polu serwisowym, to się kończy w 50 minut, tak jak przy okazji mojego pierwszego przyjazdu w tym sezonie. Nie chciałem wracać już do tamtego spotkania. To już historia. Bardzo się cieszę z tych zdobytych w czwartek trzech punktów. Te trzy ostatnie wygrane mecze dają nam naprawdę duże szanse na powrót do czołówki. Fajnie kończymy ten rok. Nikt z nas nie chce wracać do tego co było, zostawiliśmy to za sobą - skomentował rozgrywający.
Autor jest również na Twitterze Follow @MichalNowak_ |
ZOBACZ TEŻ: Miliony dla siatkarzy od rządu. "To środki na to, aby dyscyplina mogła się dalej rozwijać"
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?