Zaczęło się od tego, że tuż przed meczem wrocławianom wypadł ze składu Israel Puerto, co nieźle przemeblowało skład Śląska. Do środka przeszedł Celeban, na prawą obronę wrócił Musonda, a szansę w pierwszym składzie dostał wreszcie Bartłomiej Pawłowski. Na ławkę rezerwowych powędrował Waldemar Sobota, który w ostatnich meczach zanotował spadek formy. Tak jak można było się tego spodziewać, zastąpił go Maciej Pałaszewski - naszym zdaniem największy wygrany ostatnich tygodni.
Początek meczu był wymarzony. Błąd jednego z rywali wykorzystał Erik Exposito, który zachował się jak rasowy skrzydłowy i celnie dograł do Roberta Picha, a ten strzałem z pierwszej piłki pokonała Peskivicia. Słowak - tak często krytykowany - robi cały czas swoje: to była jego piąty gol w tym sezonie, co oznacza, że jest nie tylko najskuteczniejszym piłkarzem WKS-u, ale też najskuteczniejszym skrzydłowym w całej ekstraklasie.
Potem mecz był niemrawy, ale częściej piłkę rozgrywali gospodarze, którzy mieli więcej stałych fragmentów gry. Nie potrafili jednak ani po rzutach wolnych, ani po rożnych zagrozić bramce Putnockiego. Słowak miał sporo szczęścia w 20 min, kiedy to w słupek trafił Sierpina.
Początek drugiej części był trochę lepszy dla oka, ale szybko wróciliśmy do ospałego futbolu. Widowisko ożywiło się, gdy na 2:0 trafił Zylla. Niewiele wskazywało na to, że Śląsk podwyższy prowadzenie. Piłkę wrzucił ze skrzydła Stiglec, w polu karnym jeden z obrońców wybił ją prosto pod nogi rezerwowego WKS-u, a ten - niełatwym strzałem przy słupku - ustalił wynik meczu. Po tym trafieniu gospodarze nie mieli już wyraźnie sił, by jeszcze poderwać się do odrabiania strat.
Śląsk nie pokazał wielkiej piłki. W spotkaniu z beniaminkiem miał ledwie 38-procentowe posiadanie piłki. Kolejny więc raz oddał prowadzenie meczu rywalowi. Problem widzą już nawet sami piłkarze.
- Mówiliśmy trenerowi w minionym tygodniu, że mamy za mało posiadania piłki i później ciężko jest coś stworzyć w ataku. Myślę, że nad tym musimy popracować, żebyśmy się mniej bronili, bo przez to możemy tracić bramki - powiedział zaraz po meczu przed kamerami Canal+ Robert Pich.
- Wynik nie zależy od utrzymania piłki, tylko od efektywności, która z naszej strony dziś była lepsza. Jeżeli byłoby odwrotnie, że mamy 70 proc. posiadania i przegrywamy 0:2, to bylibyśmy bardzo zdenerwowani - odpowiedział na pomeczowej konferencji trener Lavicka.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 0:2 (0:1) 28.11.2020
Bramki:
0:1 Robert Pich 4’ (asysta: Exposito)
0:2 Marcel Zylla 66’ (po wybiciu obrońcy)
Sędziował: Dominik Sulikowski (Gdańsk)
Widzów: mecz bez udziału publiczności
Podbeskidzie: Peškovič - Danielak, Komor, Rundić, Gach - Sitek (82. Gutowski), Kocsis (82. Martínl), Rzuchowski (72. Nowak), Marzec (63. Ubbink), Sierpina (72. Miakuszko) - Roginićl.
Trener: Krzysztof Brede.
Śląsk: Putnocký - Musondal, Celebanl, Tamás, Štiglec - Pawłowski (77. Piasecki), Mączyński (90. Makowski), Pałaszewski, Praszelik (63. Zyllal), Pich (89. Janasik) - Expósito (78. Sobota).
Trener: Vitezslav Lavicka.
Skrót sobotniego meczu Podbeskidzie vs Śląsk 0:2.
Opublikowany przez Śląsk Wrocław Sportowy24.pl Niedziela, 29 listopada 2020
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?