Trener Kosta Runjaić poprawił sytuację wyjściową Pogoni przed rundą wiosenną, ale jego drużyna została na dnie Lotto Ekstraklasy i w tym miejscu zimowała. O tym, jak źle prezentowała się jesienią, dobrze świadczy fakt, że w styczniu wygrała więcej sparingów niż w tym sezonie meczów ligowych.
10 lutego rozpoczyna się ostateczna rozgrywka o utrzymanie, w której Pogoń musi zwiększyć tempo punktowania. Na szczęście wyrok jeszcze nie zapadł.
Górale poszli w górę
Trzeba powiedzieć jasno - większość klubów, która w tej dekadzie zimowała na dnie Lotto Ekstraklasy - spadła. Od reguły są wyjątki. Pogoń wróciła do elity w 2012 roku i w następnym roku obserwowała ucieczkę przed przeznaczeniem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Po rundzie jesiennej Górale mieli sześć punktów za jedno zwycięstwo oraz trzy remisy, mimo to utrzymali się.
O misji Czesława Michniewicza mówiono w kategorii małego cudu. Późniejszy szkoleniowiec Pogoni poprowadził bielszczan do zwycięstw na wyjeździe z Lechią, Lechem czy Ruchem. Uzbierał 32 punkty i na utrzymanie nie miało wpływu nawet nieprzyznanie licencji Polonii Warszawa. - Nie traktowałem każdego kolejnego meczu jak spotkania o wszystko. Wszystkie pojedynki były tak samo trudne gatunkowo. Nasze utrzymanie było historycznym wydarzeniem. To też wyznacznik dla innych klubów, że zawsze warto walczyć, nawet kiedy sytuacja jest dramatyczna - mówi Michniewicz.
Trzy lata przed Pucharem UEFA
Historia, do której szczecinianie wracają chętnie, choć wydarzyła się w czasach ciemnych dla uczciwości w polskim futbolu. Trzy lata przed awansem do Pucharu UEFA piłkarze Dyskobolii Grodzisk cudem zostali w ekstraklasie. Bez tamtej wiosny nie byłoby później legendarnych meczów z Manchesterem City i Herthą Berlin.
Klub znalazł się na równi pochyłej po awansie. Beniaminek zdobył od lipca 1999 roku do kwietnia 2000 osiem punktów. To jedyna drużyna w ostatnich dwóch dekadach, która w połowie sezonu miała mniej „oczek” niż Pogoń, mimo to nie pożegnała się z ekstraklasą.
Zryw Dyskobolii nastąpił 10 kolejek przed końcem kampanii. Nagle zaczęła zwyciężać gdziekolwiek i z kimkolwiek grała. Pokonała Legię, Górnika Zabrze i Widzew. Seria dziewięciu wygranych skończyła się w ostatniej kolejce, kiedy drużyna z Grodziska zremisowała z Lechem Poznań. Wtedy była już pewna utrzymania. Trudno się dziwić, skoro zdobyła 28 z możliwych 30 punktów i awansowała z ostatniego na 11. miejsce w tabeli.
W porównaniu z Dyskobolią szczecinianie mają więcej czasu na odrobienie strat - 16 kolejek i mniejszą różnicę czterech punktów do zlikwidowania.
Magazyn sportowy GS24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?