Polacy w Chorwacji: grał tylko Łukasz Zwoliński. Polski mecz bez Biało-Czerwonych

Karolina Misztal
Z czterech Polaków trenujących w Chorwacji, w ten weekend na boisku pojawił się tylko Łukasz Zwoliński. Również napastnik nie będzie dobrze wspominał 22. kolejki ligowych rozgrywek - w meczu z Interem Zapresić nie wykorzystał rzutu karnego.

Od dobrej wiadomości płynącej z Chorwacji rozpoczął się ubiegły tydzień. Michał Masłowski, który latem, po pierwszej kolejce ligowych rozgrywek, zerwał więzadła krzyżowe, powrócił do treningów z zespołem. Poprzednie miesiące przepracował w Łodzi, teraz powrócił do Goricy i wraz z resztą drużyny przygotowuje się do kolejnych meczów. Jego powrót na murawę wydaje się więc coraz bliższy. Następna szansa już w przyszłym tygodniu. Jego HNK zmierzy się wówczas z uboższym o jeden punkt Hajdukiem Split.

Po 21. kolejkach plasuje się bowiem na piątym miejscu w ligowej tabeli, tuż za pozycjami uprawniającymi do gry w europejskich pucharach. Do czwartego Lokomotivu Zagrzeb ma cztery oczka straty. Nie zmniejszyła jej w ten weekend, bo podobnie jak rywal ze stolicy kraju, zakończyła swoje spotkanie remisem. To już drugi z rzędu mecz bez zwycięstwa Goricy.

Tym razem wygraną mógł dać jej Łukasz Zwoliński. Polak nie zdołał jednak wykorzystać rzutu karnego na początku drugiej połowy spotkania. Napastnik uderzył niecelnie, to pierwsza taka jego pomyłka w tym sezonie. Na swoim koncie ma więc wciąż dziewięć bramek. Przeciwko Interowi nie dopisał sobie żadnego, wyręczyli go koledzy. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, co jednak dla kibiców Goricy mogło być sporym rozczarowaniem.

Nie dość, że Inter plasuje się na dole ligowej tabeli, to przed starciem z Goricą miał serię pięciu porażek z rzędu. W sobotnie starcie wszedł jednak pełen sportowej złości i po sześciu minutach prowadził 2:0. Kwadrans później skończyły się dobre wieści dna fanów klubu z Zapresicia. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Andrej Simunec i goście musieli radzić sobie w "dziesiątkę". Prowadzili aż po ostatnie minuty, aż w końcu gola na wagę remisu strzelił dla Goricy Joey Suk.

W ubiegły weekend drużyna Zwolińskiego przegrała 0:2 ze Slavenem Belupo, którego zawodnikiem jest Krystian Nowak. Obrońca w 2019 roku nie opuścił ani minuty ... do niedzieli. W niedzielę jego zespół mierzył się z liderem Dinamo Zagrzeb, ale defensor nie znalazł się w meczowej osiemnastce. Po drugiej stronie barykady zabrakło w niej Damiana Kądziora. "Polskie" starcie rozegrało się więc bez występu Biało-Czerwonych. I także bez niespodzianki - podopieczni Nenada Bjelicy pokonali znacznie niżej plasującego się w tabeli rywala 3:0. Swój udział miał w tym były pomocnik Lecha Poznań Mario Situm, który w drugiej połowie pojawił się na boisku. Emir Dilaver obserwował te zawody z ławki rezerwowych.

Dla Dinama to 17. zwycięstwo w tym sezonie, nad drugim NK Osijek ma czternaście punktów przewagi. Wydaje się więc, że Kądzior w swoim pierwszym sezonie za granicą zostanie mistrzem kraju. Slaven to z kolei zespół środka tabeli, bez większych szans na udział w europejskich pucharach. Z walki o utrzymanie oddaliła go długa seria spotkań bez porażki. Przed meczem z ekipą ze stolicy Chorwacji, ekipa Nowaka nie przegrała sześciu spotkań ligowych z rzędu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24