Wbrew pozorom, bo wydawać się może, że pierwszy na tej liście powinien być Zbigniew Boniek. Przed nim do Manchesteru City trafił co prawda Kazimierz Deyna, ale „Obywatelom” daleko było wówczas do klasy, jaką reprezentują w ostatnich latach, czy chociażby w czasach, gdy wygrywali z Górnikiem Zabrze w finale nie istniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów.
Boniek nie był oczywiście pierwszym Polakiem, który wpadł w oko europejskiej elicie, bo Lucjanem Brychczym interesował się swojego czasu Real Madryt, a po niezwykle udanych dla naszej reprezentacji mistrzostwach świata w 1974 roku o pozyskanie Deyny walczyły m.in. AC Milan, Inter Mediolan, Real i Bayern Monachium. Do tego ostatniego klubu mógł zresztą trafić w towarzystwie Roberta Gadochy. Negocjacje były jednak torpedowane przez polskie władze i absurdalne przepisy transferowe PZPN. W efekcie obaj pojechali grać na zachód dopiero pod koniec swoich karier.
Co innego Boniek, który trafił do Juventusu mając 26 lat, zaraz po kolejnym udanym dla Polski mundialu w 1982 roku. Trzy sezony w Turynie to w jego wykonaniu pasmo sukcesów, bo znacząco przyczynił się do wywalczenia przez „Starą Damę” Puchar Europy, Superpucharu Europy i Pucharu Zdobywców Pucharów, a na krajowym podwórku mistrzostwa i pucharu Włoch. Kibice go uwielbiali. Później znienawidzili, gdy zamienił Juventus na AS Romę ale to historia na kiedy indziej.
Jak jednak głosi legenda, Boniek nie był pierwszym Polakiem w wielkim klubie, bo 55 meczów w Barcelonie (1911/13 r.) i 19 w Realu Madryt (wówczas Madrid FC - 1913/14), rozegrać miał niejaki Walter Rositzky. Państwo polskie w tamtych czasach formalnie nie istniało, więc dziś jest uznawany za Niemca. Urodził się zresztą w Hamburgu i tam również zmarł w 1953 r. Co jednak ciekawe, w klubowych muzeach Barcelony i Realu pod nazwiskiem piłkarza widnieje polska flaga, choć późniejsze ustalenia historyków poddają w wątpliwość nie tylko jego „polskość”. Przedstawiciele Realu stwierdzili nawet, że nie są w stanie potwierdzić czy Rositzky w ogóle grał w ich klubie.
ZOBACZ TEŻ:
- Messi tęskni za Suarezem. Tak bawili się jeszcze niedawno na wakacjach [ZDJĘCIA]
- US Open. Jedna Polka nadal w grze. Poznaj kandydatki na miss turnieju, część 2
- Juventus dobił targu z Barceloną w sprawie transferu Luisa Suareza. 30 mln na stole
- Sędzia złodziej, "Pier... się Hitlerze" - Novak Djoković to przy nich niewiniątko
- US Open. Jedna Polka nadal w grze. Poznaj kandydatki na miss turnieju, część 1
- Lionel Messi jednak zostaje w Barcelonie, żeby... nie musieć iść z klubem do sądu
Na kolejnego, tym razem dobrze udokumentowanego, Polaka w Realu trzeba było poczekać aż do 2007 roku, kiedy to na Santiago Bernabeu trafił Jerzy Dudek. Szczęścia w juniorskich zespołach szukali w tym czasie w Madrycie również Kamil Glik, Szymon Matuszek i Krzysztof Król, ale żadnemu z nich nie dane było zagrać w pierwszej drużynie. Co innego ich starszy kolega, który do Realu trafił z innego wielkiego klubu - Liverpoolu. W dodatku jako bohater pamiętnego finału Ligi Mistrzów z AC Milan (2005 r.).
Był trzecim Polakiem, któremu udało się podnieść najcenniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie. Drugim był Józef Młynaczyk, który dokonał tej sztuki w 1987 roku, w barwach FC Porto. A co do Dudka, to Madrycie szans na wykazanie się nie dostał zbyt wiele, bo wygryzienie z bramki będącego u szczytu formy Ikera Casillasa było zadaniem z cyklu mission impossible. Przez cztery sezony spędzone w Realu na boisku kibice obejrzeli go raptem 12 razy. Do kolekcji klubowych trofeów Polak mógł sobie jednak dopisać mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii, a także Puchar Króla.
O tym jak bardzo był w Madrycie szanowany najlepiej świadczy zresztą szpaler, jakim pożegnali go koledzy i pamiątkowa statuetka - prezent od prezydenta Florentino Pereza.
Rok przed pojawieniem się Dudka w Realu, kontrakt z Manchesterem United podpisał Tomasz Kuszczak. Przygodę na Old Trafford zaczął w dodatku z wysokiego C, bo w swoim ligowym debiucie (z Arsenalem) obronił rzut karny. W rywalizacji z Edwinem van der Sarem na dłuższą metę miał jednak niewiele większe szanse niż Dudek z Casillasem. Mimo to może dopisać sobie do kolekcji wygraną w Lidze Mistrzów (2007/08 r.).
Po Bońku (i przed Milikiem) barwy Juventusu reprezentował (i nadal z dobrym skutkiem reprezentuje) Wojciech Szczęsny, który wcześniej występował również w AS Romie i Arsenalu. Nie każdy za to pamięta, że Robert Lewandowski wcale nie był pierwszym Polakiem w Bayernie. W latach 2000/01 w ekipie z Monachium występował Sławomir Wojciechowski. A raczej statystował, bo jego wkład w ówczesne sukcesy Bawarczyków (m.in. mistrzostwo Niemiec i triumf w Lidze Mistrzów), był znikomy. W sumie rozegrał w Bayernie siedem meczów. W Bundeslidze zaledwie trzy.
W AC Milan kariery nie zrobił ani Bartosz Salamon (nawet nie zadebiutował w oficjalnym meczu), ani Krzysztof Piątek, który po roku spędzonym na San Siro wiosną próbował odbudować się w Hercie Berlin. Być może poszłoby mu lepiej, gdyby trafił do Borussii Dortmund, bo to klub, w którym dobrze wspominani są nasi rodacy - Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. Ten ostatni nadal tam gra.
Arkadiusz Milik ustalił warunki kontraktu w nowym klubie. Transfer coraz bliżej
Polska wygrywa na inaugurację
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?