Porażka Lechii Zielona Góra na inaugurację sezonu. MKS Kluczbork zadał cios w 90 minucie

• Bramka: Przybylski (90).
• Lechia: Fabisiak – Sylwestrzak (od 71 min Iwanowicz), Ostrowski, Tumala – Bambecki (od 76 min Dzidek), Osiński (od 71 min Strzelecki), Łoboda (od 76 min Babij), Zientarski (od 87 min Łunkiewicz) – Surożyński, Matuszewski, Mycan.
• MKS: Szczerbal – Nowak, Tuszyński, Napora, Pereira (od 90+5 min Zawada), Płonka, Przybylski (od 90+2 min Wienczek), Paszkowski, Wiszniowski, Lewandowski (od 69 min Włodarczyk), M. Lechowicz.
• Żółte kartki: Bambecki, Zientarski – Przybylski, Lewandowski.

Obie drużyny weszły w mecz bardzo aktywnie. Nie było tu mowy o ospałym początku sezonu – od pierwszych minut w grze zarówno Lechii jak i MKS-u widać było duży głód futbolu. Po wyrównanym początku do głosu doszli zielonogórzanie, którzy zaczęli przeważać na murawie. Podopieczni trenera Andrzeja Sawickiego próbowali „kąsać” rywala, lecz brakowało im wykończenia akcji.

Na drugą odsłonę kluczborczanie wyszli wyraźnie bardziej zmotywowani i błyskawicznie sprawili Lechii zimny prysznic. Już w 46 minucie Dominik Lewandowski oddał groźny strzał w kierunku lewego słupka, lecz na posterunku stał Wojciech Fabisiak. W ciągu całej drugiej połowy kapitan zielonogórskiego zespołu kilka razy popisał się znakomitymi interwencjami, ratując drużynę od straty gola.

Z czasem Lechiści otrząsnęli się po zmasowanych atakach rywali i sami również potrafili zagrozić ich bramce. W 58 minucie Przemysław Mycan otrzymał kapitalne dośrodkowanie od Mateusza Zientarskiego, lecz po jego strzale głową piłka zaledwie odbiła się od poprzeczki. Kilka chwil później Patryk Tuszyński odpowiedział tym samym, ostemplowując obramowanie bramki zielonogórzan.

Spotkanie obfitowało w emocje nie tylko z powodu utrzymującego się bezbramkowego wyniku, ale również ze względu na sporne sytuacje, które wywoływały dyskusje zarówno wśród zawodników jak i na trybunach. Piłkarze Lechii, w tym kilka razy Przemysław Mycan, lądowali na murawie w polu karnym przeciwnika i domagali się przyznania rzutu karnego – bezskutecznie.

Prawdziwym jokerem w talii trenera Łukasza Ganowicza okazał się być Marcin Przybylski, który w 90 minucie zapewnił MKS-owi trzy punkty. Wówczas zawodnik ekipy z Kluczborka poprowadził indywidualną akcję w poprzek pola karnego i nie niepokojony przez defensywę oddał strzał, po którym piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki Lechii. Mimo że sędzia doliczył aż sześć minut, zielonogórzanom nie starczyło już czasu na odpowiedź i w inauguracji sezonu schodzili oni z boiska przegrani.

– Myślę, że mieliśmy dużo okazji, ale przeciwnik też miał ich sporo, nawet ciut więcej od nas, w przeciągu krótkiego czasu. Źle weszliśmy w drugą połowę i wtedy niestety wygenerowaliśmy kilka sytuacji dla przeciwnika – ocenił po meczu trener Andrzej Sawicki. – Jeśli chodzi o poziom tego meczu, to oceniam go bardzo wysoko. Myślę, że graliśmy z naprawdę bardzo dobrym zespołem. Szkoda, że straciliśmy gola w 90 minucie po akcji, po której, moim zdaniem, nie powinniśmy stracić. Natomiast było dużo fragmentów dobrego grania. Żałujemy, że nie ma żadnych punktów, ale też nie ma co zwieszać głów.

WIDEO: Zielonogórskie kryte boisko piłkarskie robi duże wrażenie