Remis w meczu na szczycie piłkarskiej 2 ligi

Marcin Sagan
Marcin Sagan
W niebieskiej koszulce strzelec bramki dla Odry Dawid Wolny.
W niebieskiej koszulce strzelec bramki dla Odry Dawid Wolny. Mariusz Matkowski
Odra Opole - Raków Częstochowa 1-1 po ciekawym i stojącym na dobrym poziomie meczu, który oglądało 2700 widzów.

Starcie na szczycie 2-ligowej tabeli nie zawiodło licznie zebranych kibiców. Po meczu w obu obozach panował niedosyt, ale też i ocena, że remis był sprawiedliwy. W największym skrócie pierwsza połowa należała do gości, a druga do opolan.

Odra dobrze rozpoczęła mecz. W 5. min strzał Tomasza Wepy z 22 metrów obronił golkiper gości Tomasz Loska. Za chwilę szczęścia po drugiej stronie boiska próbował Przemysław Oziębała, ale z 14 metrów uderzył nad poprzeczką. Za chwilę znów strzelał Wepa, a Loska na raty złapał futbolówkę. Ta po strzale mającego duże doświadczenie w ekstraklasie Piotra Malinowskiego „ześlizgnęła” się po poprzeczce bramki Odry, a za chwilę niewiele zabrakło Łukaszowi Winiarczykowi, żeby jego wrzutka z rzutu wolnego z boku boiska przyniosła bramkę.

Kolejne minuty były mniej ciekawe, a inicjatywę zaczął przejmować Raków. Zresztą opolanie powinni być zadowoleni, że do przerwy nie przegrywali. Najpierw w ogromnym zamieszaniu obrońcom niebiesko-czerwonych udało się wybić piłkę sprzed bramki. W 36. min w idealnej sytuacji był Adam Czerkas. Uderzył z 12 metrów, a piłka odbiła się od zewnętrznej części słupka. Jeszcze za chwilę z 20 metrów strzelał Słowak Peter Mazan, ale nieznacznie niecelnie.

W przewie w miejsce młodzieżowca Bartosza Sobczyńskiego, który w jednym ze starć dość mocno oberwał w szczękę wszedł Marek Gancarczyk. Najstarszy z czterech braci będących w kadrze Odry wniósł dużo ożywienia. Już w 47. min mógł otworzyć wynik. Dostał dobrą piłkę z lewej strony od Rafała Brusiły, ale źle w nią trafił będąc na 13. metrze i szansa przepadła. Za chwilę Winiarczyk uderzał z ostrego kąta, ale nie zaskoczył Loski.

Kolejnymi zawodnikami, którzy sporo wnieśli do gry w zespole opolskim byli: wracający po kontuzji Mateusz Gancarczyk i Dawid Wolny. Ten drugi w 71. min znalazł się w dobrej sytuacji, ale Loska był górą. Cztery minuty później opolscy kibice eksplodowali radością. Marek Gancarczyk pięknie zagrał do Marcina Niemczyka, a ten z pierwszej piłki podał do Wolnego. Wydawało się, że był spalony, ale arbiter liniowy nie podniósł chorągiewki w górę i napastnik Odry wykorzystał sytuację sam na sam z Loską.

- Nie patrzyłem czy jest spalony - opowiadał Wolny. - Dostałem dobrą piłkę i wyczekałem bramkarza. On siadł i strzeliłem obok niego. Radość była ogromna i szkoda, że nie udało się utrzymać prowadzenia. Gol w zwycięskim meczu smakuje zdecydowanie bardziej niż w zremisowanym.

Wyrównująca bramka też padła w kontrowersyjnych okolicznościach. Najpierw wydawało się, że gracz gości był na spalonym, a potem w starciu upadł silny jak tur stoper naszej drużyny Szymon Przystalski. Można więc się było dopatrzyć faulu. Ostatecznie Oziębała uprzedził bramkarza Odry Tobiasza Weinzettela i trafił do siatki.

W 88. min przez trybuny przeszedł jęk zawodu. Mateusz Gancarczyk z prawej strony zagrał do brata Marka, a ten z bliska chybił. Nie była to jednak wcale łatwa sytuacja, choć mogła, a nawet powinna zakończyć się bramką.

- Trochę mi piłka podskoczyła - tłumaczył Marek Gancarczyk. - Szkoda, bo to była dobra sytuacja. Nie udało się wygrać. Choć byliśmy tego bliscy. Ze swojej gry mogę być w miarę zadowolony. Dobrze się czułem na boisku. Zabrakło tylko przysłowiowej „kropki nad i”. Były w dwóch czy trzech momentach okazje by koledzy mi zagrali na wolne pole. Sam też raz powinienem zagrać szybciej, ale to wcale nie takie proste. Inna sprawa, że goście to mocna drużyna i pokazała się z dobrej strony.

Odra kończyła mecz w dziesiątkę, bo już w doliczonym czasie gry drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Wepa. Kapitan Odry zobaczył swoją czwartą oraz piątą żółtą kartkę w sezonie i w najbliższym meczu z Polonią w Bytomiu nie zagra.

- Pauza w zasadzie była nieunikniona, bo mając trzy żółte kartki na koncie, prędzej czy później było wiadome, że dostanę czwarte „żółtko” - analizował Wepa. - Tej drugiej żółtej kartki mogę żałować. Chyba powinienem zachować się lepiej. Z drugiej strony nie miała ona jakiegoś większego znaczenia, a jakoś musiałem przerwać akcję rywali.

Mecz na szczycie potwierdził, że oba zespoły zasłużenie zajmują najwyższe miejsca w tabeli. Raków grał nominalnymi trzema obrońcami, ale w defensywie był dobrze zorganizowany. Groźny w ich szeregach był zwłaszcza kapitan Rafał Figiel. Mecz był wyrównany, ale jednak minimalnie lepszą drużyną był Raków. Odrę też trzeba jednak pochwalić. Zwłaszcza za to, że po słabszym ostatnim kwadransie pierwszej połowy, po przerwie potrafiła przejąć inicjatywę.

Odra Opole - Raków Częstochowa 1-1 (0-0)
1-0 Wolny - 75., 1-1 Oziębała - 82 .
Odra: Weinzettel - Trznadel (62. Mateusz Gancarczyk), Przystalski, Bodzioch, Winiarczyk - Sobczyński (46. Marek Gancarczyk), Peroński, Wepa, Niemczyk (86. Stasiowski), Brusiło - Brychlik (62. Wolny). Trener Jan Furlepa.
Raków: Loska - Góra, Petrasek, Mesjasz - Oziębała, Kowalczyk (72. Siedlik), Duriska, Figiel, Mazan (85. Szymański), Malinowski - Czerkas (77. Płonka). Trener Marek Papszun.
Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Żółte kartki: Wepa, Bodzioch - Duriska, Mazan, Siedlik. Czerwona kartka: Wepa - 90. (za dwie żółte). Widzów 2700.

Zbigniew Boniek ponownie prezesem PZPN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Remis w meczu na szczycie piłkarskiej 2 ligi - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24