Rozmowa z Szymonem Woźniakiem, żużlowcem drużyny Moje Bermudy Stal Gorzów. "O pewnych kwestiach muszę jeszcze porozmawiać z prezesem"

Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Dla Indywidualnego Mistrza Polski z 2017 roku będzie to trzeci sezon w barwach gorzowskiego klubu.
Dla Indywidualnego Mistrza Polski z 2017 roku będzie to trzeci sezon w barwach gorzowskiego klubu. Mariusz Kapała
W ostatnim czasie dużo mówi się o propozycjach dotyczących wynagrodzeń żużlowców, jakie zaproponowała PGE Ekstraliga. Na pierwszą zawodnicy nie przystali. Dużo mówi się, że najnowsza mówiąca o 200.000 zł za podpis i 2.500 zł za punkt została zaakceptowana. Jak jest w rzeczywistości? Między innymi na to pytanie odpowiedział Szymon Woźniak z zespołu Moje Bermudy Stal Gorzów.

Poczułeś ulgę, kiedy dowiedziałeś się, że sezon ruszy?
- Zdecydowanie tak. Na pewno wszyscy działacze, zawodnicy i kibice czekali na tę datę. Teraz gdy już wiemy, do jakiego dnia mamy odliczać czas, to mam nadzieję, że minie on nam dużo szybciej.

Jak upłynął ci ten długi czas siedzenia w domu?
- Nie miałem z nim żadnego problemu. Wcale mi się nie dłużył. Praktycznie wszystkie te dni spędziłem z żoną i dziećmi w domu. Przy dwójce małych dzieci robienie zakupów jest trochę utrudnione, a wszystkimi obowiązkami domowymi trzeba też się zająć. Dlatego czas nam bardzo szybko zleciał. Nawet nie wiem kiedy on minął. Przy wolnej chwili wymyślałem sobie domowe zadania, na które nie było wcześniej czasu. Nie nudziłem się.

W tym wszystkim znalazła się jakaś chwila dla siebie?
- Znalazło się kilka rzeczy, za które za szybko bym się nie zabrał. Trochę porządków, trochę dłubania, majsterkowania w warsztacie, bo to akurat bardzo lubię. Do tego codziennie widuję się na zajęciach fizycznych online z moim trenerem. Zbierając wszystkie obowiązki, na kwarantannie dzień mija nam jak pstryknięcie palcem.

Jak wyglądały domowe treningi?
- Mam zorganizowane swoje zaplecze i małą siłownię ze sprzętem, który potrzebuje do wykonania treningu. Sprzęt mnie nie ograniczał. Ponadto niedaleko domu mam las. Wtedy, kiedy można było z niego korzystać, to również chodziłem na spacery, czy biegałem.

Pierwsza propozycja ligi odnośnie wynagrodzeń nie była satysfakcjonująca. Mówiła o 125.000 zł za podpis i 2.200 zł za wywalczony punkt. Najnowsza mówi o 200.000 zł i 2.500 zł za punkt. Jak zapatrujesz się na nią? Zaakceptujesz warunki?
- To kwestia rozmów między mną, a prezesem. Powstaje pewne pytanie, które można sobie w różny sposób interpretować. Czy stawki, które podała ekstraliga, są stawkami z umowami sponsorskimi, czy bez nich? Liga twierdzi, że warunki dotyczą tylko oficjalnego kontraktu. Każdy indywidualnie musi dograć szczegóły ze swoim prezesem.

Ostatnio na portalu po-bandzie.com.pl można było znaleźć szczegółową rozpiskę waszych wydatków. Wynika, że w trakcie sezonu musisz wydać 568.000 zł, a zakładając, że wywalczysz tyle punktów co rok temu, to zarobiłbyś raptem 391.200 zł. Żużlowiec jest też przedsiębiorcą i te liczby delikatnie mówiąc, nie domykają się?
- Sprostuję, bo w tym artykule część chłopaków podała koszty, które poniosła w zeszłym sezonie, podpierając się swoją księgowością. Część oszacowała koszty tego sezonu. Moja kwota dotyczyła szacunkowych kosztów, jakie muszę wydać, aby odjechać ten sezon. Według stawek, które ostatecznie zaproponowała ekstraliga, przyjmując taką samą liczbę punktów, jak rok temu, to zarobiłbym 500 tysięcy, czyli byłbym 68 tysięcy na minusie. Pojawia się znak zapytania i muszę o tym porozmawiać z moim prezesem. Wiele osób kwestionuje te liczby i twierdzi, że nasze koszty są ekstremalnie zawyżone. Mogę przygotować zestawienie faktur. Nie mam nic do ukrycia i chętnie pokażę, jak to wygląda. Nie wiem czemu, ale komuś zależy na tym, żeby przedstawić żużlowców jako ludzi, którzy zarabiają grube miliony. W rzeczywistości tak nie jest.

Wielu kibiców nie widzi tego, że żużlowiec jest też przedsiębiorcą, który ma swoją firmę, zatrudnia ludzi i ma mnóstwo wydatków. Myślisz o cięciach w niektórych aspektach, żeby lepiej „dopiąć” ten sezon? Minus na koniec sezonu nie wygląda zbyt ciekawie...
- Nie wiem, czy w ogóle jeżdżenie na żużlu po to, by na koniec sezonu wyjść na minusie, jest ciekawe. Wiadomo, że my musimy dać coś od siebie i zadbać, aby dyscyplina przetrwała. To jest nasz interes, ale jeżeli mam pracować cały sezon, poświęcić zdrowie, wszystko opłacić, a na samym końcu moja firma będzie na minusie, to nie jest to chyba w porządku. Cały czas jestem w kontakcie z prezesem Grzybem i będziemy pracowali, żeby uzyskać korzystne dla obu stron stanowisko.

Jak sobie wyobrażasz pracę z jednym mechanikiem w trakcie meczu?
- Wyobrażam, bo jak zaczynałem kiedyś jeździć, to wcale nie miałem mechanika. Sam pracowałem przy swoim sprzęcie i dawałem radę. Wiadomo, że nie były to mecze ligowe pokazywane w telewizji, gdzie w tej chwili trwają około dwóch godzin. Kiedyś trwały znacznie dłużej. Nie było takiego pośpiechu pomiędzy wyścigami. Teraz tempo zawodów jest ekstremalnie szybkie. Jeżeli mamy je zachować, to ciężko jest to sobie wyobrazić. Nie wyobrażam sobie natomiast udzielania wywiadów w telewizji w trakcie meczu. Będę jeździł, będę musiał na pełnej prędkości pracować przy sprzęcie, bo jeden mechanik nie jest w stanie wszystkiego zrobić sam.

Co sądzisz o dwumetrowych odstępach w parku maszyn? To może się udać?
- Nie wiem jeszcze, jak to do końca ma wyglądać. Czy ja mam również być w odstępie dwóch metrów od trenera, mechanika, czy kolegi z drużyny? Nie znam szczegółów, ale widzę to tak, że jeżeli rzeczywiście mielibyśmy pracować z jednym mechanikiem, to oni musieliby współpracować ze sobą. Rok temu czasami jechało się dwa biegi z rzędu, z krótką przerwą na równanie toru. To bardzo mało czasu, żeby wprowadzić korekty, czy zająć się sprzętem.

Możemy zażartować, że można było też wprowadzić dwumetrowe odległości przy ściganiu się?
- To byłaby już przesada (śmiech). Chociaż na torze będziemy mogli być bliżej siebie!

Powrót na motocykl po tak długiej przerwie będzie trudniejszy niż w poprzednich sezonach?
- Ja na szczęście chwilę przed zamknięciem granic mogłem odjechać trzy treningi. Jeden w Gorican i dwa w Krsko. Mogłem pokręcić choć trochę kółek, czy przejechać podwozia. Kontakt z motocyklem był i nie sądzę, aby były jakieś problemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24