Już w pierwszym meczu przeszli test możliwości i siły. Zmierzyli się na Wybrzeżu z drugą w tabeli i wzmocnioną zagranicznymi zawodnikami Lechią. Pokonali rywali 22:16. Punkty zdobyli Patryk Reksulak (12) i Marek Grabowski (10).
- W tym meczu mogło się zdarzyć wszystko - mówi trener Przemysław Szyburski - Taki był emocjonujący, energetyczny i nieprzewidywalny. Mogliśmy zaliczyć czwarte przyłożenie i zdobyć bonusowy punkt, mogliśmy też ten pojedynek przegrać. Ostatecznie wyszliśmy na swoje, bo byliśmy lepszą drużyną, zdyscyplinowaną taktycznie i konsekwentną w działaniu. Szwankowało jeszcze wykończenie składnych akcji, ale to początek sezonu i błędy mogą się zdarzać, zawodnikom brakuje ogrania i czucia piłki. Nie chce nikogo szczególnie wyróżniać. Byliśmy drużyną - waleczną i ambitną. Na widzach wrażenie zrobiła akcja silnego jak tur Tomy Mchedlidze, który wrócił do zespołu po wyleczeniu kontuzji. Gruzin przebiegł dobre 40 metrów obwieszony niczym choinka zawodnikami gospodarzy, którzy nie byli w stanie go zatrzymać czy przewrócić na ziemię. Po tej akcji ręce same składały się do oklasków.
- Taki wynik robi atmosferą - nie kryje radości kierownik zespołu Grzegorz Białkowski - Buduje świetne relacje, daje wyjątkowego „kopa" na kolejne pojedynki. Dawno nie widziałem takiej radości w naszej szatni. Nikt nie chciał wracać do razu do Łodzi, wszyscy chcieli się nacieszyć sukcesem. Zespół został w Sopocie i oglądał derby Wybrzeża, w których Ogniwo pokonało Arkę.
Łodzianie zagrają z Ogniwem w sobotę o godz. 13 na stadionie przy al. Unii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?