Po pięciu rundach pojedynku, który odbył się z soboty na niedzielę niespodziewanie przeważał Khan. 29-letni Brytyjczyk z pakistańskimi korzeniami imponował szybkością i poruszaniem się po ringu. O cztery lata młodszy "Canelo", zdecydowany faworyt tej walki, czekał na okazję, by znokautować rywala jednym ciosem. Doczekał się w szóstym starciu. Wspaniały cios prawą ręką wylądował na szczęce Khana, któremu "wyłączyło się światło" jeszcze zanim upadł na deski. Brytyjczyk do tej rundy prowadził na jednej z kart punktowych (48:47), dwóch pozostałych sędziów typowało Alvareza (48:47 i 49:46).
- Od początku wiedziałem, że Khan będzie bardzo szybki i sprawi mi sporo kłopotów w pierwszych rundach. Ale spodziewałem się też, że czas będzie działał na moją korzyść. I właśnie tak było. Wiele osób mówi tylko o mojej sile ciosu. Jednak w moim ringowym arsenale jest o wiele więcej. Lubię zaskakiwać, na pewno zrobię to jeszcze nie raz - skomentował tuż po zakońćzeniu walki "Canelo".
Kolejnym rywalem Meksykanina ma być niesamowity Giennadij Gołowkin. Niepokonany pięściarz z Kazachstanu posiada tymczasowy pas WBC i jest obowiązkowym pretendentem do tytułu. Jeśli "Canelo" nie przystąpi do walki z "GGG", federacja prawdopodobnie odbierze mu tytuł. 25-latek nie ma jednak zamiaru uciekać przed o dziewięć lat starszym przeciwnikiem.
- Jak mawiamy w Meksyku, nie pier... się w tańcu. Nie wchodzę do ringu by się bawić. Nie boję się nikogo. Mogę walczyć z Gołowkinem nawet teraz. Zakładajmy rękawice i bijmy się! - zapowiadał Meksykanin. "GGG", który oglądał galę spod ringu, skomentował na Twitterze: "Duży szacunek dla wszystkich bohaterów dzisiejszych walk. Canelo, jestem gotów!".