Śląsk Wrocław - Asseco Arka Gdynia 83:85. Przyjezdni w ostatniej sekundzie wyrwali zwycięstwo

Rafał Hydzik
fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula
W 4. kolejce Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław przegrał z Asseco Arką Gdynia 83:85 po zdobytym w ostatniej sekundzie spotkania punkcie przez Devonte Upsona. To trzecia porażka WKS-u w trwającym sezonie.

Ekscytacja, To tę emocję przed meczem Torin Dorn wskazał jako dominującą w szatni Śląska. 66 proc. porażek w trzech meczach to wynik, który z całą pewnością mógł być zgoła odwrotny. Asseco Arka Gdynia to przeciwnik, który w Orbicie gościł zaledwie miesiąc temu, w ramach II Memoriału Adama Wójcika. Teoretycznie obie drużyny dobrze wiedziały czego się po sobie spodziewać.

Pierwsza piątka była bliźniacza do tej, która otwierała poprzednie mecze – Kamil Łączyński, Devoe Joseph, Mathieu Wojciechowski, Michał Gabiński i Aleksander Dziewa. Zwłaszcza pierwszy i ostatni z nich mieli coś tego popołudnia do udowodnienia. W meczu przeciwko Kingowi łącznie zanotowali 10 punktów, a ich ogólna dyspozycja znacząco opadła względem pierwszych dwóch meczów. Gdynianie z kolei postawili na skład: Krzysztof Szubarga, Josh Bostic, Ben Emelogu, Leyton Hammonds i Devonte Upson.

Mecz otworzyły trzy celne rzuty wolne Devoe'a Josepha. Po „trójce” dorzucili Gabiński, Hammonds i Bostic. Gdynianie w tym elemencie byli bezkonkurencyjni w pierwszej kwarcie (15 zdobytych oczek zza łuku). Po dobrym i składnym początku w ofensywie, ataki Śląska ponownie zaczęły polegać na indywidualnych akcjach, na które najczęściej decydowali się Wojciechowski i Joseph (kolejno 4 i 11 pkt). Zaledwie czterokrotnie punkty padały po asyście. Gdynianie w pewnym momencie zbudowali nawet 12 punktów przewagi, ale Śląsk 8-punktową serią („trójki” Gabińskiego i Josepha) zbił ją do zaledwie pięciu oczek.

W drugiej odsłonie Śląsk przedłużył dobry okres z końca pierwszej kwarty. Po trzech wymuszonych błędach po stronie Arki i dobrej zbiórce w defensywie Chrabascza Dorn wyprowadził Śląsk na prowadzenie. Trzy punkty Dziewy i „Łączki”pomogły zbudować 6-punktową przewagę, najwyższą w tym meczu po stronie gospodarzy. W ostatnich minutach przed przerwą meczu przyjezdni odżyli, w dużej mierze za sprawą fenomenalnego Bostica, autora 18 punktów. Do szatni oba zespoły zeszły przy stanie 45:46.

Druga kwarta w wykonaniu podopiecznych Andrzeja Adamka była znacznie lepsza. Aż 12 punktów zdobytych w „pomalowanym”, 9 po stratach gdynian, 5 po zbiórkach w ataku, skuteczność z gry na poziomie 45 proc. Barierę 10 punktów przekroczyli do przerwy Łączyński, Wojciechowski i Joseph. Kanadyjczyk jednak w drugiej odsłonie do swojej puli nie dopisał żadnego „oczka”, natomiast zanotował trzeci faul, przez co do końca meczu grał na szczególnej ostrożności.

„Maciek Wojciechowski, Maciek Wojciechowski...” skandowały trybuny w Orbicie po rzucie z dystansu, którym skrzydłowy WKS-u otworzył drugą połowę meczu. Niedługo potem Śląsk wymusił trzy straty po stronie Asseco Arki, z których Łączyński rozprowadził szybkie ataki (trzecia, czwarta i piąta asysta „jedynki” WKS-u). Cztery punkty z kontrataku zdobył Joseph, dwa Wojciechowski. Aleksander Dziewa z kolei, wypchnięty przez gdynian spod kosza szukał szczęścia z dystansu. 22-latek, który dotąd w sezonie nie trafiał zza łuku, zanotował łącznie dwie „trójki”. Dwukrotnie w serii po trzy punkty dołożył Wojciechowski (aż 11 punktów w tej odsłonie), dzięki czemu WKS pierwszy raz skończył kwartę na prowadzeniu: 69:66.

W finalnej kwarcie przewaga zaczęła się Śląskowi wymykać. Najpierw na prowadzenie wyprowadził Arkę Armani Moore, a potem sędziowie nie zaliczyli punktów w potencjalnej akcji 2+1 Wojciechowskiego, odgwizdując przy tym przewinienie techniczne na oburzonym tą decyzją Adamku. Pięć minut przed końcem przyjezdni prowadzili dwoma punktami.

Z 20 sekundami na zegarze między obiema drużynami był zaledwie jeden punkt. Cała Orbita walczyła o to jedno „oczko” na stojąco. Wydawałoby się, że wsad Devonte Upsona pozbawił WKS już jakichkolwiek złudzeń, ale sześć sekund przed ostatnia syreną akcję 2+1 wywalczył Łączyński. W ostatniej sekundzie meczu Upson ugodził po raz kolejny, ustalając wynik na 83:85.

Ten mecz do złudzenia przypominał ten z Dąbrowy Górniczej, kiedy to mimo dobrej gry obu drużyn, na zwycięstwie jednej z nich zaważyły detale. Takim „detalem” z całą pewnością był Josh Bostic, który był tego popołudnia niemożliwy do zatrzymania. Rzucający Arki skończył mecz z aż 33 punktami na koncie, do których dołożył 5 zbiórek w ofensywie. Także po stronie gospodarzy wykształtował się zdecydowany lider – był nim Mathieu Wojciechowski, autor 27 punktów i 8 zbiórek. 16 punktów i 6 asyst dołożył Kamil Łączyński, a 15 „oczek” zdobył Devoe Joseph.

Śląsk zagrał dobry mecz. Według trenera Przemysława Frasunkiewicza – nawet bardzo dobry. Obrona wyglądała znacznie lepiej i solidniej, niż w poprzednich meczach, aż 10 punktów udało się zdobyć z szybkiego ataku, a 20 z wymuszonych u rywali strat. - Możemy spojrzeć w lustro i powiedzieć, że daliśmy z siebie wszystko. Coraz więcej nam wychodzi, jesteśmy blisko tego jak chcemy grać – mówił po meczu Wojciechowski.

Śląsk Wrocław - Asseco Arka Gdynia 83:85
Śląsk: Wojciechowski 27, Lączyński 16, Joseph 15, Gabiński 8, Dziewa 8, Dorn 7, Custer 2, Chrabascz 0, Żeleźniak 0.
Asseco Arka: Bostic 33, Hammonds 12, Upson 12, Wołoszyn 8, Moore 4, Hrycaniuk 4, Kamiński 3, Wyka 2, Emelogu 2, Czerlonko 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śląsk Wrocław - Asseco Arka Gdynia 83:85. Przyjezdni w ostatniej sekundzie wyrwali zwycięstwo - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24