Sporty bez filtra: Biegi do tyłu [KOMENTARZ]

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Sylwia Jaśkowiec razem z Justyną Kowalczyk zdobyła brązowy medal w sprincie drużynowym na MŚ w Falun. Wtedy jednak trenowała z dwukrotną mistrzynią olimpijską i Aleksandrem Wierietielnym
Sylwia Jaśkowiec razem z Justyną Kowalczyk zdobyła brązowy medal w sprincie drużynowym na MŚ w Falun. Wtedy jednak trenowała z dwukrotną mistrzynią olimpijską i Aleksandrem Wierietielnym Pawel Relikowski / Polska Press
To była inwestycja krótkoterminowa. Miroslav Petrasek, trener, który miał tchnąć nowe życie w polskie biegi narciarskie - to istniejące poza planetą Justyny Kowalczyk - właśnie stracił pracę. Czech zdążył wypełnić raptem jedną trzecią skonstruowanego z myślą o igrzyskach w PjongCzang kontraktu z Polskim Związkiem Narciarskim.

Powód rozstania jest dość prozaiczny. Oszczędności. Wiadomo, budżet nie z gumy, a Stefan Horngacher, nowy trener skoczków, też wyskoczył poza widełki płacowe wyznaczane przez ministerstwo sportu. Fachowcy z zagranicy kosztują.

Dotyczyło to również Petraska, faceta ze świetnym CV, który zatrudniony został w jednym celu: przede wszystkim miał zaopiekować się Sylwią Jaśkowiec, która po roku - owocnej - współpracy rozstała się z Kowalczyk i jej teamem. A przy okazji podnieść poziom pozostałych zawodniczek, by można było mówić o sensownej sztafecie oraz wycisnąć, ile się da z Macieja Staręgi i reszty męskiej kadry. Traf chciał, że Jaśkowiec cały sezon straciła z powodu kontuzji, a kobieca reprezentacja rozsypała się przez macierzyńskie urlopy. Petrasek zanotował więc pusty przebieg, a ponieważ ze Staręgi też nie zrobił z wtorku na środę Pettera Northuga, toteż w PZN uznano, że nie warto wyrzucać dalej kasy na inwestycję z tak niepewną stopą zwrotu. Kadrę poprowadzi więc znowu Janusz Krężelok (na spółkę z Wiesławem Cempą), którego pracę rok temu na mistrzostwach świata w Falun narciarz Sebastian Gazurek skwitował barwnym zdaniem „do d… z taką robotą”, czemu pozostali koledzy milcząco przytakiwali.

Petrasek żadnych gwarancji nie dawał, ale takie decyzje nie posuwają polskich biegów do przodu, raczej utrwalają ich wegetatywny stan. Fakty są dla PZN bezlitosne: 10 lat po pierwszym wielkim sukcesie Justyny Kowalczyk i jej brązowym medalu na igrzyskach w Turynie, naszą JEDYNĄ nadzieją na sukces w biegach narciarskich na mistrzostwach świata w Lahti (2017) i igrzyskach w PjongCzang (2018) jest Justyna Kowalczyk.

Zwłaszcza teraz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sporty bez filtra: Biegi do tyłu [KOMENTARZ] - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24