Kielczanki przyjechały do Szczecina w osłabionym składzie, za to Pogoń mogła wystawić najsilniejszy skład, ale tego nie zrobiła. Zabrakło Valentiny Blazević, która zmaga się z drobnym urazem. Gdyby przeciwnik był o klasę silniejszy - Chorwatka pewnie by zagrała.
Nie musiała. Pogoń od pierwszej akcji przejęła inicjatywę, bez przeszkód budowała przewagę. Kibice na trybunach w tym czasie mogli zająć się m.in. śledzeniem profili "fejsbukowych" szczecinianek, a nie jeden fan polubił i wysłał zaproszenie. Ba, członek fan-clubu z Bad Freienwalde poszedł krok dalej i w bardziej tradycyjnej formie poprosił nawet o rękę jedną z piłkarek, ale nie miał większych szans.
Pogoń swoje zadanie zrealizowała. Kibice byli zadowoleni (może z wyjątkiem jednego), kielczanki mało smutne (bo "miały momenty"), a chyba najbardziej zadowolona kończyła spotkanie Marković. Serbska trenerka po raz pierwszy poprowadziła drużynę w Szczecinie. Czas na zwycięstwo z silniejszym przeciwnikiem. Może już w środę z aktualnym mistrzem Polski - GTPR Gdynia.
- To był taki mecz, że nie liczyło się iloma bramkami wygramy, ale trzy punkty i to, byśmy skończyły bez żadnych urazów - mówi Joanna Gadzina, skrzydłowa Pogoni.
SPR Pogoń Szczecin - Korona Kielce 37:26 (20:12)
Pogoń: Wawrzynkowska, Krupa - Zawistowska 9, Kochaniak 4, Cebula 4, Gadzina 4, Królikowska 3, Janas 3, Nosek 3, Koprowska 3, Urbańska 2, Marcikowa 1, Bancilon 1, Noga, Senderkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?