Suzuki Puchar Polski. Arka Gdynia ostatnim półfinalistą. Mistrz Polski poza grą

AIP
Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Dwa piątkowe mecze przyniosły dwie niespodzianki. Po tym jak rozgrywki Suzuki Pucharu Polski opuścił Polski Cukier Toruń, jego losy podzielił aktualny mistrz kraju Anwil Włocławek. Arka Gdynia pokonała go 84:80.

Według ekspertów faworytami piątkowych ćwierćfinałów Suzuki Pucharu Polski były obrońca tytułu Polski Cukier Toruń oraz aktualny mistrz Polski Anwil Włocławek. W półfinałach nie zobaczymy jednak ani jednej, ani drugiej drużyny. "Twarde Pierniki" po niezwykle zaciętym i wyrównanym pojedynku przegrały w dogrywce z MKS-em Dąbrowa Górnicza, natomiast z drugiego pojedynku zwycięsko wyszła Arka Gdynia. Jej mecz z ekipą z Włocławka zakończył się wynikiem 84:80.

- To był świetny mecz dla nas, choć nie idealny. Mieliśmy dobre i złe momenty. Byliśmy pewni siebie, przez większą część meczu trzymaliśmy się naszych założeń. Cały czas sobie ufaliśmy i wykonaliśmy dobrą pracę - mówił grający w Gdyni Marcus Ginyard, który z 26 punktami, 9 zbiórkami i 3 asystami okazał się najlepszym zawodnikiem tego meczu. Po drugiej stronie barykady błyszczał Michał Michalak, który zdobył dla Anwilu 16 oczek, zanotował też 6 zbiórek.

To jednak nie wystarczyło, by pokonać świetnie dysponowaną Arkę. Gdynianie znacznie lepiej weszli w to spotkanie i wygrali pierwsze trzy kwarty. Pogoń Anwilu w tej ostatniej, kiedy to jego zawodnicy nadrobili aż szesnaście punktów, już nic nie dała. Strata była zbyt duża. - Pokazaliśmy charakter, a także udowodniliśmy sami sobie, że drzemie w nas potencjał. Zawodnicy oddali serce, każdy zagrał na 100 proc. Nie było oszczędzania się. To jest to, co chcielibyśmy kontynuować. Czekamy na powrót kontuzjowanych graczy. Sezon jest długi, każdy dostaje swoją szansę - opowiadał trener Arki Przemysław Frasunkiewicz.

Teraz przed jego podopiecznymi jeszcze trudniejsze zadanie. W sobotę zmierzą się z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Stawką spotkania finał Suzuki Pucharu Polski.

Anwil Włocławek - Arka Gdynia 80:84 (18:15, 24:14, 24:17, 34:18)

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24