Szalone granie w Paryżu! PSG na remis z Manchesterem City [ZDJĘCIA]

Derby szejków, bogaci kontra bogatsi, dolary przeciwko dolarom, tak zapowiadano spotkanie pomiędzy PSG i Manchesterem City. Jak pisaliśmy jednak w przedmeczowej zapowiedzi, worek pieniędzy sam gola nie strzeli. O wszystkim zawsze decydują piłkarze, którzy w tym przypadku gwarantowali znakomite widowisko. A znakomite widowisko zazwyczaj ma w sobie też kontrowersyjne momenty. Na taki moment nie musieliśmy długo czekać. Już w 7 minucie Blaise Matuidi upadł w polu karnym po starciu z Eliaquimem Mangalą. Francuski pomocnik rzeczywiście został odepchnięty łokciem w obrębie szesnastki, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Uczynił to nieco później, kiedy wydawało się, że karnego zwyczajnie być nie powinno. David Luiz celowo zostawił nogę, szukając kontaktu z Bakarym Sagną. Jedenastka była mocno wątpliwa, ale cóż, kontakt rzeczywiście był, więc sędzia pewnie obroni swoją decyzję. Jednak paryżanie nie skorzystali z prezentu, jakim był rzut karny. Zlatan Ibrahimović uderzył w prawy róg bramki Joe Harta, lecz powracający po kontuzji golkiper Manchesteru City właśnie w tym kierunku się rzucił i popularny Ibra nie powiększył swojego dorobku bramkowego.

Paryżanie w pierwszej połowie sprawiali nieco lepsze wrażenie, ale w piłce nożnej liczy się to, co wyląduje w siatce. A drogę do siatki odnalazł w 38 minucie Kevin De Bryune. Zaczęło się od Brazylijczyków Fernando i Fernandinho. Ten pierwszy przejął piłkę w środku pola, a drugi dograł ją do De Bruyne, który przyjął futbolówkę i potężnym strzałem prawą nogą skierował do siatki. Zanosiło się więc na to, że Manchester City zdobędzie twierdzę na Parc des Princes.

Niestety kilka chwil później "The Citizens" na własną prośbę oddalili się od celu. Fernando zbyt nonszalancko przyjmował piłkę po podaniu od Joe Harta i nie zauważył, że atakuje go rozpędzony Ibrahimović. Kiedy już go spostrzegł, chciał jak najszybciej pozbyć się piłki, ale zrobił to tak nieszczęśliwie, że piłka odbiła się od asa PSG i... wpadła do siatki! − Koszmar City. Najgłupszy gol, jakiego można stracić − pisał na Twitterze Dariusz Wołowski. W sumie, gdyby obok Fernando wyrósł nagle wspomniany wcześniej worek pieniędzy, to pewnie w końcu wpisałby się na listę strzelców.

W drugiej połowie paryżanie włączyli wyższy bieg. Efekt? W 59 minucie Joe Hart zbyt krótko wybił piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i Adrian Rabiot z bliskiej odległości wpakował ją do pustej bramki. Niewiele brakowało, by chwilę później gospodarze prowadzili już 3:1. Tym razem golkiper Manchesteru City mógł tylko patrzeć, jak piłka po strzale głową Ibrahimovicia zmierza w kierunku bramki, lecz na szczęście dla niego, uderzyła jedynie w poprzeczkę. Z dobitką popędził jeszcze Edinson Cavani, ale Urugwajczyk nie trafił czysto w piłkę. Podopieczni Laurenta Blanca zmarnowali znakomitą sytuację do podwyższenia wyniku, a chwilę później sami stracili gola. Stało się tak po akcji Jesusa Navasa i Bakary'ego Sagny, po której Fernandinho w dużym zamieszaniu podbramkowym zdołał skierować piłkę do siatki.

Remis 2:2 z pewnością ucieszył kibiców Manchesteru City. Z kolei paryżanie mogą mówić o podwójnym pechu. Oprócz dwóch bramek, które mogą się okazać decydujące w kwestii awansu do półfinału Ligi Mistrzów, stracili też Blaise'a Matuidiego i Davida Luiza, którzy w meczu rewanżowym będą musieli pauzować za nadmiar żółtych kartek. Czy to oznacza, że Manchester City będzie miał w rewanżu łatwiejsze zadanie? Nic z tych rzeczy. Pamiętajmy, że w zeszłym sezonie PSG po remisie na własnym boisku z Chelsea Londyn, awansowało do kolejnej rundy, po korzystnym remisie w meczu rewanżowym. W tej rywalizacji jeszcze wszystko może się zdarzyć.