Termalica zwycięska w Bielsku! "Górale" zawiedli [ZDJĘCIA]

Piłkarze Podbeskidzia zapowiadali, że w meczu z Termalicą pokażą sportową złość, jaką wyzwoliło w nich zamieszane związane z karnym punktem Lechii Gdańsk. Ale zamiast szturmu na bramkę Sebastiana Nowaka, kibice w Bielsku-Białej częściej widzieli niecelne zagrania i szarpaną grę „Górali”. Bielszczanie pierwszy celny strzał oddali dopiero w 34. minucie, gdy prosto w bramkarza gości huknął lewą nogą Adam Mójta.

Bardziej zdecydowana w swoich atakach była Termalica, ale w grze drużyny Piotra Mandrysza odzywał się ten sam problem, co w ostatnich trzech spotkaniach – kiepska skuteczność. Osiem dni wcześniej, mimo wielu dogodnych sytuacji, niecieczanie nie potrafili pokonać znakomicie dysponowanego Emilijusa Zubasa. W niedzielę Litwin również popisał się świetną interwencją po główce Pavola Stano, a gdyby celniej uderzał Wojciech Kędziora, „Słonie” schodziłyby na przerwę przynajmniej z jednobramkową przewagą.

Termalica była jednak zdeterminowana, przy zrewanżować się Podbeskidziu za dwie porażki w sezonie zasadniczym. Po zmianie stron goście przycisnęli jeszcze mocniej i po serii kilku stałych fragmentów gry w końcu dopięli swego. W 61. minucie w zamieszaniu w polu karnym bielszczan najlepiej odnalazł się były piłkarz gospodarzy, Mateusz Kupczak. Pochodzący z pobliskiego Żywca defensywny pomocnik zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie i przerwał tym samym serię Zubasa, który nie puścił bramki 331 minut bez straty gola.

Podbeskidzie w końcówce dążyło do wyrównania, trener Robert Podoliński przeprowadził komplet zmian, ale tego dnia gra wyraźnie bielszczanom się nie kleiła. Szkoleniowiec „Górali” zapewniał, że wydarzenia sprzed tygodnia nie wpłyną negatywnie na psychikę drużyny, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że w niedzielę jego piłkarzom brakowało pary i pomysłu na grę. Lepiej zorganizowana Termalica zasłużenie wywiozła spod Beskidów komplet punktów i oddaliła się od strefy spadkowej.

Liczba widzów: 4799

Więcej o EKSTRAKLASIE