Transferowa saga z Jadonem Sancho jeszcze się nie skończyła. Manchester United będzie walczył o skrzydłowego

Wydawało się, że sprawa jest już jasna. Przedstawiciele niemieckiego klubu zapowiadali, że chcą dopiąć wszystkie transfery przed wyjazdem drużyny na obóz przygotowawczy. Od poniedziałku trenują w szwajcarskim Bad Ragaz, z Jadonem Sancho w składzie.

– Tworzymy zespół wokół niego. Jadon zostaje na kolejny sezon, to ostateczna decyzja – przekazał mediom dyrektor sportowy BVB Michael Zorc, który przyznał też, że w zeszłym roku klub potajemnie przedłużył kontrakt z Anglikiem do końca sezonu 2022/23. W nowej umowie nie zawarto klauzuli odstępnego.

Wszystkie karty są więc w rękach Niemców. Brytyjskie media przekonują jednak, że United nie zamierzają składać broni. Według ich doniesień Sancho chętnie wróci do ojczyzny (do Borussii trafił z Manchesteru... City). Problemem są powolne negocjacje – prowadzone na życzenie BVB przez niezależnego agenta i „nierealna” ze względu na straty spowodowane przez pandemię kwota 120 mln euro żądana za 20-letniego skrzydłowego.

To, że wzmocnienia są Czerwonym Diabłom potrzebne, pokazał poniedziałkowy ćwierćfinał Ligi Europy z FC Kopenhagą. Faworyzowani Anglicy długo męczyli się z rywalami. Sprawę awansu udało im się rozstrzygnąć dopiero w dogrywce. Rzut karny wykorzystał niezawodny Bruno Fernandes, sprowadzony zimą ze Sportingu za 55 mln euro.

Trenera United Ole Gunnara Solskjaera zapytano o Sancho, ale nabrał wody w usta. – Nigdy nie komentuję spraw związanych z piłkarzami innych drużyn, i tym razem nie będzie inaczej – zaznaczył po meczu w Kolonii Norweg.