Trener Wisły Can-Pack Krzysztof Szewczyk: Euroliga pomoże nam w ekstraklasie

Justyna Krupa
Trener Krzysztof Szewczyk w trakcie meczu z udziałem koszykarek Wisły Can-Pack Kraków
Trener Krzysztof Szewczyk w trakcie meczu z udziałem koszykarek Wisły Can-Pack Kraków Aneta Zurek / Polska Press
Rozmowa. Wisła Can-Pack Kraków pożegnała się z Euroligą. - Przed sezonem nikt nie stawiał, że wygramy w niej cztery mecze - zauważa trener „Białej Gwiazdy” Krzysztof Szewczyk.

- Czas podsumować Pana pierwszy euroligowy sezon z Wisłą. „Biała Gwiazda” miała sporo pecha w tych rozgrywkach, bo kilka spotkań przegrała minimalną różnicą punktów. Ale też grała chyba lepiej, niż się na początku sezonu spodziewano?
- Myślę, że kibice mogą być zadowoleni z naszych euroligowych występów. Wygraliśmy cztery starcia, w kilku meczach byliśmy blisko zwycięstwa. Oprócz bodajże dwóch spotkań, prezentowaliśmy się naprawdę dobrze w tych rozgrywkach. Na tym poziomie decydują jednak detale. Spokojnie mogliśmy zakończyć tę fazę grupową z dwiema wygranymi na koncie więcej. Niezależnie od tego, moim zdaniem można być z tej drużyny zadowolonym.

- Do końca walczyliście o awans do ćwierćfinału EuroCup. W starciu z Fenerbahce wyraźnie widać było jednak potężne zmęczenie zawodniczek.

- To był nasz dziesiąty mecz rozegrany w styczniu. Dodatkowo akurat w tym miesiącu najpierw graliśmy bez leczącej uraz Giedre Labuckiene, potem dwa mecze bez Sonji Greinacher, kontuzjowana była też Klaudia Niedźwiedzka. W starciu z Fenerbahce tak naprawdę graliśmy szóstką zawodniczek. Zabrakło nam dłuższej ławki. Kiedyś ten kryzys fizyczny musiał przyjść. To było do przewidzenia, zastanawialiśmy się tylko kiedy to się wydarzy. I przydarzyło się w dość nieszczęśliwym momencie, bo zaczęło się w trakcie turnieju Final Six Pucharu Polski.

- Sezon rozegrany w Eurolidze również dla Pana mógł być sporą trenerską przygodą. Było to wzbogacające doświadczenie?

- W Eurolidze spotkaliśmy się z nieco inną grą, niż w polskiej lidze. Trzeba było troszeczkę bardziej „kombinować”. Na pewno to mnie jako trenera rozwinęło i rozwinęło również zespół.

- Wielu narzekało, że Wisły w tym sezonie „nie stać” na grę w Eurolidze, bo kadrowo odstaje od tych najlepszych. Zespół jednak hartował się w tak wymagających rozgrywkach.

- Na pewno tak. Te czternaście spotkań w Eurolidze pokazało nam, że jesteśmy w stanie podjąć walkę z najlepszymi zespołami w Europie. Wiadomo, mamy swoje ograniczenia. Ale z takimi drużynami, jak Famila Schio czy Salamanka dwukrotnie rozegraliśmy bardzo dobre mecze. I przekonaliśmy się, że nasze zawodniczki w niczym nie ustępują takim rywalkom.

- To, co ostatnio może martwić w grze Wisły – poza kryzysem fizycznym – to kłopoty z płynnym rozgrywaniem akcji w ataku. Były mecze, w których brakowało asyst po stronie nominalnych rozgrywających, zwłaszcza Tamary Radocaj.

- Trudno powiedzieć. Były też takie mecze, jak z Energą, gdzie Radocaj zaliczyła 6 asyst w dwadzieścia minut. Tamara na pewno odczuwa trudy tego sezonu, zwłaszcza ostatniego miesiąca. Jak człowiek jest zmęczony, działa bardziej nerwowo. Tak sobie to tłumaczę i mam nadzieję, że tak właśnie jest.

- Czy po porażce w finale Pucharu Polski w klubie pojawiła się refleksja, że przed decydującą fazą walki o mistrzostwo warto byłoby jednak zakontraktować dodatkową polską zawodniczkę? Był moment, gdy intensywnie szukaliście Polki, ale zatrudniona ostatecznie Katarzyna Suknarowska niewiele wnosi do gry drużyny.
- Chcemy nadal dawać szanse Klaudii Niedźwiedzkiej, dawać kolejne szanse Kaśce... Zobaczymy, co czas pokaże.

- Ale czy kwestia pozyskania dodatkowej Polki jest nadal otwarta?

- Na chwilę obecną nie. Choć jeszcze jest trochę czasu, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Gramy tym, co mamy. Wiadomo, że Magdalena Ziętara jest naszą kluczową polską zawodniczką.

- Wcześniej jako głównych rywali do mistrzowskiego tytułu wskazywał Pan CCC Polkowice i Ślęzę. Czy Puchar Polski sprawił, że trzeba dołączyć do tego grona Artego Bydgoszcz?

- Oczywiście Artego trzeba traktować bardzo poważnie. Zdobyły Puchar, grały bardzo dobrze. Ale, jakby to powiedzieć… Na razie musimy się skoncentrować na pierwszej rundzie play off. Bo już zeszły rok pokazał, jak trudna to może być rywalizacja. Chcemy iść do przodu krok po kroku, nie patrzeć na to, na kogo trafimy. Jeżeli wypoczniemy i wrócimy do swojej koszykówki, opartej na defensywie, to jesteśmy w stanie zdobyć mistrzostwo Polski.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Trener Wisły Can-Pack Krzysztof Szewczyk: Euroliga pomoże nam w ekstraklasie - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24