Trenerzy po meczu w Niepołomicach, czyli wiślacy bardzo źli, w Puszczy radość

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz, Wojciech Matusik
Zupełnie odmienne nastroje panowały w obu zespołach po meczu Puszcza Niepołomice - Wisła Kraków. Widać to było też na konferencji prasowej. Trener „Białej Gwiazdy” Radosław Sobolewski nie krył irytacji wynikiem. Opiekun „Żubrów” Tomasz Tułacz wprost przeciwnie, mógł być bardzo zadowolony.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Sobolewski na początku powiedział: - Bardzo źli jesteśmy na siebie, że przegraliśmy to spotkanie, natomiast to jest kolejny mecz i nie możemy odebrać zespołowi, że do tej pory fantastycznie pracował i to wszystko nam się układało. Dzisiaj niestety, niektóre rzeczy nie pozwalały nam zagrać swojego meczu, pokazać do końca swojego stylu. Chciałbym jednak pochwalić chłopaków za walkę do końca, za chęć przeciwstawienia się drużynie przeciwnej. Widziałem, że na pewno chcą osiągnąć dobry wynik. Pewne rzeczy nam jednak nie wychodziły, bo nie mogły wychodzić. Tak jak cieszyłem się z chłopakami po zwycięskich meczach, tak teraz razem pocierpimy ze dwa dni po tej przegranej, ale już od poniedziałku szykujemy się do bardzo ważnego dla nas spotkania w piątek. Całe skupienie będzie na tym, żebyśmy zdobyli trzy punkty.

Pytany o okoliczności straty pierwszej bramki i to, że Michał Koj miał a tej sytuacji mnóstwo miejsca, by oddać celny strzał, Sobolewski mówi: - To nawet nie chodziło o krycie. Po prostu o lepsze warunki fizyczne, wyjście w tempo. Być może spóźniliśmy trochę interwencję. Tę piłkę Mikołaj Biegański miał tak naprawdę na rękawicy. Niestety, ugrzęzła w błocie i tak się ta sytuacja skończyła stratą bramki. Tyle mam do powiedzenia na ten temat.

W przerwie w szatni został Tachi. To właśnie on sprokurował rzut karny w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, ale nie przez to został zmieniony. Okoliczności tej jedenastki były bowiem takie, że Hiszpan głową trafił przeciwnika. I to zderzenie przesądziło, co podkreśla trener Wisły: - To kontuzja, Tachi nie czuł się za dobrze. Miał zawroty głowy, więc absolutnie nie mogliśmy w tym przypadku ryzykować jego zdrowia i dlatego ta zmiana.

Sobolewski nie narzekał na dużą liczbę fauli. Mówił na ten temat: - Wiemy wszyscy jak gra Puszcza Niepołomice. Taki ma styl po prostu. Ja gratuluję zespołowi Puszczy, żeby była jasność. Mogę powiedzieć, że zasłużyła na to zwycięstwo. Taki natomiast prezentuje styl wybijania przeciwnika z rytmu. Trwające bardzo długo wykonywanie każdego stałego fragmentu gry. Spowalnianie tej gry. Nie wiem czy gdzieś sędzia mógł coś więcej zrobić. To nie były faule na żółtą kartkę. To jest taki sposób na granie, a my niepotrzebnie się frustrowaliśmy. Marnowaliśmy troszeczkę tej energii jeśli chodzi o ten element. Przestrzegaliśmy piłkarzy przed tym aspektem, ale czasami w trakcie gry, gdy człowiek jest zmęczony, trochę „podkwaszony” mózg różnie reaguje.

Tomasz Tułacz: Życzę Wiśle jak najlepiej, ale skupiam się na swojej drużynie

Długo o wygranej z Wisłą mówił trener Puszczy Tomasz Tułacz: - Bardzo się cieszymy z tej wygranej, odniesionej w świetnym momencie. W meczu, który rozgrywaliśmy z Wisłą Kraków był obchodami stulecia klubu. Myślę, że to jest bardzo ważne dla wielu kibiców, działaczy i pewnie też dla zawodników oraz nas samych. Nie tylko tych, co są teraz, ale również osób, które pracowały w klubie przez tyle lat i ogromna radość dzisiaj panuje. Bardzo się z tego tytułu cieszę. Jeśli chodzi o sam mecz, to zostaliśmy nagrodzeni za to, co zrobiliśmy dzisiaj na boisku. Planowaliśmy pewną taktykę gry i zawodnicy ją dzisiaj zrealizowali. Maksymalnie utrudnili przeciwnikowi grę jeden na jeden poprzez bliskość, podwajanie, potrajanie. Wiedzieliśmy, jakie atuty, jednostki piłkarskie decydowały o zwycięstwach Wisły. I myślę, że dzisiaj miały bardzo utrudnione zadanie. Mówię tu o Fernandezie, o Muli. Tutaj chcę chłopaków naprawdę pochwalić. Jestem dumny z nich. Zostawili na boisku kawał serducha, zdrowia. Dają się namówić do tak ciężkiej pracy, co mnie bardzo cieszy, a to przynosi efekt i niekoniecznie faworyt, który - trzeba jasno to powiedzieć - wygrał siedem meczów z rzędu, wszystkie na wiosnę, czapki z głów przed takim wynikiem. Piłka nożna jest jednak taką dyscypliną, gdy przy konsekwencji działań i pewnej realizacji pomysłów, nad którymi się pracuje na treningu, można osiągnąć cel w postaci wygrania meczu. Myślę, że dzisiaj się bardzo cieszymy, ale już w środę kolejny mecz. Jeszcze raz z tego miejsca gratuluję zawodnikom, a państwu, kibicom, działaczom, osobom pracującym w klubie życzę w swoim i drużyny imieniu zdrowych, spokojnych i przede wszystkim rodzinnych świąt i smacznego śniadania wielkanocnego. W naszym przypadku ono na pewno takie będzie.

Po tym wstępie trener „Żubrów” zapytany został czy jest w I lidze zespół, który w podobny sposób jak jego drużyna, będzie w stanie zatrzymać Wisłę? - My mamy swój sposób - podkreśla szkoleniowiec. - Ja cały czas tłumaczę zawodnikom, że intensywność gry jest dzisiaj kluczem w realizacji wyzwań. Potencjał każdej drużyny jest inny, jakość Wisły Kraków po zimowych wzmocnieniach, to są naprawdę zawodnicy, którzy - jak się im zostawi miejsce - zrobią różnicę. My zrobiliśmy wszystko, żeby tego miejsca mieli jak najmniej. Gramy agresywnie, gramy wysokim pressingiem, ale nie wiem czy zauważyliście, że my zagraliśmy bardzo dobrze w świetle bramki. Również w niskim pressingu. Daliśmy radę i z tego niezmiernie się cieszę, bo przewidywaliśmy, że może być taka sytuacja, że pojedynek w bocznych sektorach przegramy. W większości jestem jednak zadowolony jak pracowali i podejmowali wyzwania moi zawodnicy. Czy są inne kluby, które tak mogą? Myślę, że są. Przecież Arka Gdynia wygrywała z Wisłą i była lepszym zespołem do przerwy. Po przerwie Wisła skorzystała ze stałych fragmentów gry, które nam się troszeczkę wytyka, że to nasz mocny punkt. Ja nie mam jednak z tym problemów. My gramy w taki sposób, który daje nam realizację określonych celów. Nie za bardzo się przejmuję tym, że dla kogoś jest boisko za wąskie, jupitery za słabo świecą lub za mocno. Skupiamy się na sobie i nie patrzymy na to, żeby podporządkowywać się do rzeczy, które w niesportowy sposób będą utrudniać grę rywalom. My realizujemy te wszystkie formy i środki, które są dozwolone. I mam satysfakcję, bo ten mecz mogliśmy zamknąć wcześniej. Oczywiście, Wisła miała przewagę, Wisła prowadziła grę, ale Hubert Tomalski, Kuba Serafin mogli ten mecz zamknąć. Tak samo gdyby „Boguś” podniósł nogę, lepiej się zachował. W tym momencie mogę tylko podziękować chłopakom, pogratulować. Zagrali dla mnie super. Może to takie słowo pospolite, ale tak to podsumuję. Kto może Wiśle przeszkodzić? Kompletnie się na tym nie skupiam. Tak jak powiedziałem po pierwszym meczu, gdy wygraliśmy 3:2 na Wiśle, gdzie boisko była takie jak sobie wszyscy życzą. Mało tego, my nie przegraliśmy jeszcze z Wisłą, bo zremisowaliśmy w Pucharze Polski, grając w dziewięciu, a odpadliśmy dopiero po karnych. Mam ogromną satysfakcję. W Niepołomicach jest wielu kibiców Wisły Kraków. I ja życzę Wiśle jak najlepiej, ale skupiam się na swojej drużynie. I chcę, żeby moja drużna grała jak najlepiej przeciwko wszystkim przeciwnikom, z którymi się spotkamy w I lidze.

Ponieważ trener Puszczy mocno pomieszał składem przed meczem z Wisłą, kolejne pytanie dotyczyło właśnie tego. Jak również dość szybkiej zmiany Piotra Mrozińskiego, który odniósł kontuzję. Tułacz powiedział: - Zacznę od Piotrka. Złamał nos i nie ukrywam, że bardzo nam to utrudniło jako sztabowi trenerskiemu prowadzenie meczu, bo nie było już takiej płynności. Nie tak chcieliśmy poprowadzić ten mecz, jeśli chodzi o zmiany. Co do pierwszej części pytania, to jakość ofensywna zawodników w ostatnim meczu, tej czwórki, która grała, pozostawiała trochę do życzenia. Szczególnie jeśli chodzi o pierwszą połowę. Wystawiliśmy zawodników, którzy mieli przerwę. Rafał Boguski cztery tygodnie, Marcel Pięczek pięć tygodni, Michał Koj pięć tygodni. Rok Kidrić chyba jeszcze dłużej. Liczyłem na ich głód gry. Myślę, że to pokazali. Rafał też miał dobrą sytuację do przerwy. Myślę, że ten pomysł się sprawdził. Liczyłem też, że po przerwie wejdą zawodnicy mocni z ławki i tak było. Szkoda, że się nie udało „Tomalowi” czy „Serkowi” zamknąć tego meczu, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony. To, co wymyśliliśmy przyniosło zakładany efekt i fajnie, że tak jest. W środę też mam duże pole manewru i zobaczymy jak w treningu będą wyglądać zawodnicy i podejmiemy przed meczem decyzję, kto zagra. Myślę, że takie działania to też jest zaskoczenie dla przeciwnika i bardzo się cieszę, że akurat w tym meczu przyniosło to efekt.

Na koniec padło pytanie czy po szybkiej bramce kontaktowej dla Wisły w drugiej połowie, trener Puszczy obawiał się o wynik. Ten odparł: - Obawa to złe słowo. Zdawałem sobie sprawę, że ta praca w tych trudnych warunkach - bo przecież wszyscy widzimy, że choć mamy kwiecień jak to wygląda, a boisko jest ciężkie tak jak na pewnie wielu innych obiektach – może przynieść efekt w postaci większej ilości miejsca dla przeciwników. Uczulaliśmy zawodników, żeby nie stracić tak szybko bramki, żeby być blisko przy Muli, który oddaje bardzo niebezpieczne strzały nie tylko dzisiaj, ale w wielu meczach. Nie udało się temu zapobiec, ale widząc, z jaką determinacją grają zawodnicy, jak wykonują nasze założenia, to może nie byłem spokojny, ale wierzyłem, że to się skończy pełnym sukcesem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trenerzy po meczu w Niepołomicach, czyli wiślacy bardzo źli, w Puszczy radość - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24