Tylko raz spotkania Pekao Szczecin Open zostały przyćmione przez inne wydarzenie

Mariusz Rabenda
Albert Montanes
Albert Montanes Andrzej Szkocki
Przed nami 25. edycja Pekao Szczecin Open, ale to dopiero 21. challenger w historii. Przez pierwsze trzy lata turniej był częścią tzw. cyklu satelitarnego

A - Albert lub Alberto

Alberto Martin i Albert Montanes - najwytrwalsi. Jedyni, którzy naście razy grali na kortach przy al. Wojska Polskiego. Martin -11 razy i zdobył najwięcej punktów (dwa finały), Monatanes - 13 występów, cztery razy rozstawiony z nr 1 i jeden finał. Albert był mocnym kandydatem do przełamania tzw. hiszpańskiej klątwy, ale nie dał rady w finale. Lepszy był Florent Serra. Więcej już nie zagra, by wiosną tego roku powiedział tenisowi „pas”. Martin i Montanes są z Barcelony i obaj poza tenisem kochają piłkę nożną. Z tą różnicą, że Albert jest fanem Espanyolu, a Alberto Barcy. Czy rekord Katalończyków jest do pobicia? Kto wie, Alessandro Giannessi przyjeżdża do nas po raz szósty i jeszcze wiele lat grania przed nim.

B - Bank

Ciągle ten sam, choć nie taki sam. Zaczęło się od PBKS - czyli Pomorski Bank Kredytowy, który w 1997 r. został wchłonięty przez Pekao S.A. Potem Włosi wykupili większościowy pakiet Pekao SA i oprócz nazwy banku pojawiły się informacje, że jest częścią grupy UniCredit i elementy logo grupy wyparły popularnego w Polsce żubra. Teraz znów Pekao ma w większości polski kapitał, ale niezmiennie to ten sam sponsor - co jest ewenementem w światowym tenisie.

C - Challenger

Mimo, że obchodzimy srebrną rocznicę Pekao Szczecin Open, to challengerów było dotychczas 21. Wcześniej przez trzy lata odbywał się tzw. cykl satelitarny, dziś już nie istniejący w rozgrywkach. Grano cztery turnieje (Szczecin, Sopot, Toruń, Olsztyn), z których ostatni był finałem cyklu. Dwa pierwsze finały grano w Sopocie, ostatni w 1995 r. W Szczecinie.

D - Dawidienko

Triumfator z 2002 r. zrobił bodaj największą karierę ze wszystkich graczy, którzy wznosili statuetkę zwycięzcy. Po wygranym finale z Davidem Sanchezem mówił, że dotychczas wygrywał tylko turnieje niższej rangi: - Teraz challenger, może w przyszłości Wielki Szlem.

Turnieju wielkoszlemowego nie wygrał nigdy. Ale triumfował w 2009 w finale ATP World Tour Finals w hali O2 w Londynie zostając nieoficjalnym mistrzem Świata. To był jego największy sukces w karierze. No i jeszcze trzecie miejsce w rankingu ATP.

E - Elegant

Filippo Vollandri zagrał u nas trzykrotnie. Raz dotarł do półfinału, był wówczas rozstawiony z jedynką i zajmował 28. miejsce w rankingu światowym. Wyróżniał się jednak elegancją zachowania, gry i ubioru. Jego jednoręczny bekhend elegancją dorównywał Federerowi czy Montanesowi. Za to tuż przed przyjazdem do nas podpisał umowę z Emporio Armanim. Słynny kreator mody specjalnie dla Vollandriego opracował kolekcję strojów tenisowych.

F - Fromberg, Ferreo, Ferrer, Fyrstenberg

Z wielkich tenisistów spod litery „F” zabrakło nam chyba tylko Federera. Był taki jeden sezon, kiedy mógłby wielki Szwajcar nas odwiedzić, gdy zaczynał starty w tourze. Niestety jego droga nie wiodła przez Szczecin.

Richard Fromberg - pierwszy mistrz „dużego challengera” z pulą 125 tys USD przyjechał do nas aż z Australii. To tenisista, który potrafił wygrać z Andre Agassim czy Petem Samprasem.

Juan Carlos Ferrero był witany u nas jak król (taki zresztą miał przydomek), ale wielkiego wyniku w Szczecinie nie zrobił, choć grał w dwóch edycjach. Za to kilka lat później, na chwilę udało mu się być pierwszą rakietą świata.

David Ferrer w Szczecinie bilans ma taki sam jak Ferrero (dwa starty, trzy mecze, jedno zwycięstwo), ale ten gra dalej i dalej na najwyższym poziomie. W lipcu wygrał swój 27. turniej zawodowy rangi ATP World Tours.

Mariusz Fyrstenberg to też mistrz - o którym więcej pod literą „P”.

G - Guga

Kiedy w 2002 r. Pekao Szczecin Open po raz pierwszy otrzymał nagrodę dla najlepszego challengera świata organizatorzy odebrali ją z rąk Gustavo „Gugi” Kuertena. Pamiętam, jak wrócili z nagrodą, opowiadali o wydarzeniu tak rozemocjonowani. Nie wiadomo, czy bardziej nagrodą, czy tym, że właśnie „Guga” ją wręczał. Młodszym fanom tenisa niewiele to mówi, ale starsi pamiętają Brazylijczyka jako jednego z najbardziej widowiskowych tenisistów świata.

H - Hala

To najnowszy element kompleksu przy al. Wojska Polskiego 127. Niewiele brakowało, by przed rokiem turniej się nie odbył przez rozgrzebaną budowę. Na szczęście udało się zasłonić to, co pierwotny wykonawca zaczął stawiać i porzucił. Teraz hala będzie jednym z prestiżowych miejsc podczas turnieju, a korty które się w niej znajdują może po latach znów pozwolą na to, że dorobimy się następcy Marcina Matkowskiego.

I - Ikona

Krzysztof Bobala! Zwany przez szefa biura prasowego Tomasza Dobieckiego - Ojcem Dyrektorem. Bez Krzyśka by nie było turnieju. Przez kilkanaście lat był częścią ekipy organizującej Pekao Szczecin Open. Gdy upadła fundacja Promasters nie zostawił turnieju, a dalej ciągnął wózek sam - tzn. nie sam, bo z żoną Agnieszką Nykiel, synem Kacprem Bobalą, szefem od spraw zawodniczych Leo Korytkowskim i innymi osobami. Jednak dyrygentem tej orkiestry jest Krzysztof.

J - Jerzy Janowicz

Jurek pierwszy swój punkt w dorosłym tenisie zdobył właśnie w Szczecinie, ale nie na Pekao Szczecin Open, tylko na Generali Open - takim małym turnieju, który tylko raz był tutaj rozegrany. Janowicz miał wówczas 17 lat i nikt na niego nie mówił inaczej, jak „Jerzyk”. Najlepszy start w naszym challengerze także zaliczył jeszcze jako niepełnoletni chłopak w 2008 r. - półfinał. W kolejnych dwóch startach, gdy do nas przybywał był wielką nadzieją, ale sukcesu sprzed 9 lat nie powtórzył.

K - Klątwa

Jest ich kilka. Najpopularniejsza - hiszpańska. Żaden z Hiszpanów nie wygrał w Szczecinie, choć grali tu wielcy mistrzowie jak David Ferrer, Felix Mantilla, Juan Carlos Ferrero i kilkudziesięciu innych. David Sanchez, Alberto Martin, Albert Portas, Albert Montanes, Inigo Cervantes i Pere Riba grali nawet w finale i zawsze znalazł się ktoś taki, kto ich ograł.

Jest jeszcze klątwa zwycięzcy - mniej znana. Nikt nie wygrał tu dwa razy.

L - Lexus

To jeden z tych elementów, który wyróżnia nasz turniej i na którego szczególną uwagę zwracają tenisiści. Są na świecie większe i ważniejsze turnieje. Na ATP World Tour Finals czy Wielkim Szlemie zawodnicy podróżują limuzynami. Ale nie ma drugiego w świecie challengera, by tak luksusowa marka kursowała z zawodnikami z lotniska na korty i z kortów do hotelu.

Ł - Łukasz Kubot

Pierwszy Polak, który zagrał w Szczecinie jako tenisista rozstawiony z numerem jeden. Liczyliśmy bardzo na jego zwycięstwo. Niestety w najlepszym z ośmiu startów w Pekao Szczecin Open osiągnął półfinał. Ostatni raz zagrał na kortach przy al. Wojska Polskiego 127 w 2010 r. To już siedem lat - siedem tłustych lat dla Kubota deblowego mistrza Australian Open i Wimbledonu. Ależ ten czas leci.

M - Mecz dnia

Tradycyjnie rozgrywane najwcześniej o 19 (wieczorową porą, przy światłach). Literka „M” to też Machado Rui, czyli jedyny zwycięzca finału, który przez deszcz musiał zostać rozegrany w poniedziałek

N - Nicolas

Dwóch tenisistów o tym imieniu trzy razy grało w szczecińskim finale. Obaj wielcy. Pierwszym był Nicolas Lapentti. Ekwadorczyk za pierwszym razem w 1997 r. przegrał mecz o tytuł mistrzowski z Richardem Frombergiem, by dopiąć swego dziewięć lat później, gdy ograł w finale Bohdana Ulihracha.

Drugi Nicolas - Massu - jest rekordzistą z najwyższym rankingiem ATP jaki zagrał u nas. Kiedy w 2003 przyjechał do Szczecina plasował się na 24. miejscu. Ale i tak największy sukces czekał go rok później. W ciągu dwóch dni zdobył dwa złote medale olimpijskie (w Atenach) dla Chile w singlu i deblu. Stał się bohaterem narodowym, bo wcześniej żaden chilijski sportowiec nie stawał na najwyższym podium Igrzysk.

O - Ogorodow

Oleg Ogorodow reprezentujący Kazachstan był pierwszą turniejową jedynką w czasach challengera. Przez jakiś czas organizatorom wydawało się, że był pierwszym zawodnikiem z najwyższej setki rankingu ATP. Niestety Kazachowi nie dane było nigdy zagościć w tym elitarnym gronie. Gdy grał u nas był na miejscu 101. i to był szczyt jego możliwości. Na dodatek nie wygrał tu ani jednego meczu.

P - Polish Power

Marcin Matkowski - Mariusz Fyrstenberg najbardziej utytułowany polski debel w historii tenisa nie mógł się narodzić gdzie indziej jak w Szczecinie. Na al. Wojska Polskiego „Matka” się wychował, tu miał specjalne fory u organizatorów. Już jako 17-latek dostawał dziką kartę. Na takie specjalne zaproszenie zagrał też w 2001 roku w parze z „Frytką” w turnieju deblowym. Wygrali go. A potem jeszcze w 2003 i 2005. I pojechali w świat zwyciężając 15 turniejów ATP World Tour (w tym dwa rangi Masters) zaliczając kolejne 22 finały - w tym US Open 2011 i ATP Worl Tour Finals 2011. 19 razy zdobyli punkty dla Polski w Pucharze Davisa.

R - Roitman

Zwycięzca z 2007 r. rywalizował z Filippo Vollandrim nie tylko w tenisowym kunszcie, ale także na stroje. Włoch ubierał się klasycznie (o czym wyżej), Roitman strojami propagował argentyński patriotyzm. A to była krowa - jako symbol najlepszej wołowiny na świecie, a to yerba-mate, czy po finale Che Guevara.

S - SKT

Szczeciński Klub Tenisowy. Najstarszy klub w mieście. Przez lata nikt nie nazywał inaczej ośrodka przy al. Wojska Polskiego jak korty SKT. Współzałożycielem klubu był Bohdan Tomaszewski. Słynnego dziennikarza sportowego tuż po wojnie los rzucił do Szczecina. „Kurier Szczeciński” był po „Wiadomościach Koszalińskich” drugą gazetą w której pisywał. W Szczecinie Pan Bohdan też grywał w tenisa, a jego żona prowadziła kawiarenkę. Odnalazł też porośnięty krzakami kort centralny, który dziś nosi jego imię.

T - Top Level Events

To grupa najwyżej klasyfikowanych challengerów świata, do której zalicza się Pekao Szczecin Open. Od tego roku nasz challenger ma pulę nagród równą 150 tys. dolarów plus hospitality (koszty utrzymania), czyli rangę 175 tys. dolarów.

U- US Open

To turniej, którego wyniki szczególnie śledzimy. Gdy się rozpoczyna znamy już listę zgłoszeń do Pekao Szczecin Open. Kibicujemy więc na Flushing Meadows najwyżej rozstawionym u nas, ale z drugiej strony wolelibyśmy, by za daleko w USA nie zaszli. Wówczas bowiem mogą zmienić decyzję o przyjeździe do Szczecina.

V - Vincigeura

Jimy Szymanski z Wenezueli, Richard Fromberg z Australii, Younes El Aynaoui z Maroka. Dopiero w czwartej edycji challengera zwyciężył Europejczyk. Andreas Vinciguera nie został wielkim tenisistą, ale gdy triumfował na naszych kortach był młody, szybki i ambitny. Trzy lata później Szwed przyjechał tu ponownie, już jako bardziej dojrzały zawodnik, ale skończył start już w pierwszej rundzie.

W - Wawrinka

Jest pierwszym na liście niezauważonych mistrzów. W 2004 r. miał zaledwie 19 lat. Toteż supervisor wyznaczał mu mecze o wczesnych porach, gdy na kortach nie było zbyt wielu widzów. Tym sposobem Stanislas - bo wówczas jeszcze nie używano powszechnie skrótu jego imienia Stan - dotarł do ćwierćfinału. W pierwszym meczu ograł nie byle kogo, bo Galo Blanco, w drugiej także mocnego Juana Monaco (turniejową czwórkę). Zatrzymał się na Alaxie Calatravie. A kilkanaście lat potem były triumfy w finałach na French Open, US Open czy Australian Open. Do pełnego Szlema brakuje mu tylko skalpu z wimbledońskiej trawy.

Z - Zawody lekkoatletyczne

W 2009 r. szlagierowo zapowiadał się mecz pierwszej rundy pomiędzy Łukaszem Kubotem a obrońcą tytułu mistrzowskiego Florentem Serrą. Niestety, mecz wyznaczono na wieczór 14 września. W tym samym czasie, ale nieco ponad kilometr dalej od kortów, bo na Stadionie im. Wiesława Maniaka przy ul. Litewskiej na mityngu Pedros Cup biegali Asafa Powell i Tyson Gay. Ten pierwszy przebiegł setkę w czasie 9,89. Rozświetlony gwiazdami mityng lekkoatletyczny przykrył cieniem pierwszą rundę challengera tenisowego.

Ż - Żarty „Szkota”

- Jak się nazywa turecki Wielki Szlem? Roland Gyros! - Andrzej Szkocki słynie z doskonałych zdjęć, pasji do tenisa, wystaw fotograficznych i poczucia humoru. Dzień bez żartu dla „Szkota” jest dniem straconym.

Mariusz Rabenda - autor alfabetu jest też autorem nowej publikacji "Gwiazdozbiór", która poświęcona jest historii turnieju.

Finał Pekao Szczecin Open 2016

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tylko raz spotkania Pekao Szczecin Open zostały przyćmione przez inne wydarzenie - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24