Widzew - Warta. Co łączy piłkarskie drużyny z Łodzi i Poznania?

Analizując obydwa zespoły wychodzi na to, że Widzew i Wartę łączą... problemy.

W kolejnym spotkaniu Widzew nie będzie mógł zagrać w najsilniejszym składzie. W zespole trenera Daniela Myśliwca zabraknie lidera ofensywy Bartłomieja Pawłowskiego, , byłego gracza Warty, który z powodu urazu musi pauzować kilka tygodni, podobnie jak Sebastian Kerk. Zawieszeni za żółte kartki są ponadto dwaj inni gracze drugiej linii: Marek Hanousek i Juljan Shehu.

Natomiast w poznańskiej ekipie zabraknie nie tylko Adama Zrelaka i Kacpra Przybyłko, ale też Dario Vizingera, Mateusza Kupczaka i Macieja Żurawskiego. Dwaj ostatni byli w poprzednich meczach podstawowymi piłkarzami w środku pola.

– Będziemy musieli sobie poradzić bez nieobecnych - – mówi trener Warty Poznań, Dawid Szulczek. - Jesteśmy zaprawieni w bojach, bo przed transferem Bogdana Tiru, Tomasa Prikryla i Martona Eppela też mieliśmy trzech zawodników mniej. Graliśmy i sobie radziliśmy, jeśli chodzi o liczebność kadry. Nie ma więc problemu. W Widzewie też dwóch ważnych zawodników wypadło za kartki, mają też kilka kontuzji, więc walkę będzie toczyło dwóch delikatnie zranionych bokserów.

Obydwa zespoły łączy też duża intensywność grania. U Zielonych mecz w Łodzi kończy bardzo pracowity czas, jakim jest rozegranie trzech meczów o stawkę w osiem dni. Najpierw Warta zremisowała, w minioną sobotę, 1:1 z Piastem Gliwice i zanotowała trzecie z rzędu spotkanie ligowe ze zdobyczą punktową (łącznie 5 pkt, czyli ponad 1/3 obecnego dorobku), a we wtorek awansowali do III rundy Pucharu Polski po wygranej 4:0 ze Stalą Brzeg. Widzew dopiero czeka podobny maraton – po starciu z Wartą Poznań łodzianie zagrają w środę w pucharze z Wisłą Puławy (godz. 21), a w sobotę wystąpią na stadionie Zagłębia Lubin (godz. 17.30).