Wisła Can-Pack nie pozostawiła złudzeń ekipie AZS Gorzów

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Mecz Wisła Can-Pack Kraków - InvestInTheWest AZS Gorzów
Mecz Wisła Can-Pack Kraków - InvestInTheWest AZS Gorzów Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
W hicie 10. kolejki BLK Wisła Can-Pack Kraków pewnie pokonała AZS Gorzów Wlkp.

W niedzielny wieczór lider tabeli ekstraklasy koszykarek podejmował czwartą drużynę ligi. Emocji jednak nie było przesadnie wiele. Bo też wiślaczki ani na moment nie pozwoliły rywalowi uwierzyć, że jest w stanie pokusić się w Krakowie o sensację.

Krakowianki szybko wyszły na prowadzenie 12:6. Później - choć nie grały bezbłędnie – coraz bardziej przejmowały kontrolę nad spotkaniem. Sporo ożywienia do ataków „Białej Gwiazdy” wnosiła tego dnia Hind Ben Abdelkader. Po jej trzypunktowej akcji było już 24:15 dla gospodyń.

Spotkanie miało niezłe tempo. Ale przez to obie drużyny nie potrafiły uniknąć błędów. Straty czy nieprzemyślane akcje Wisły przed przerwą kosztowały sporo nerwów trenera Jose Hernandeza.

- Gramy bardzo dobrze w ofensywie, ale wciąż robimy pewne błędy w obronie
– podkreślał później Hiszpan. – Rywale grali bardzo szybko, czasem nie jest łatwo kontrolować taką grę.

Z kolei gorzowianki chciały grać dynamicznie, ale czasem same wpadały przez to w pułapkę. Brakowało im koncentracji, przez co zdarzały się im się zaskakujące błędy. Jak wtedy, gdy Courtney Hurt nie zauważyła że jest do niej kierowana piłka i w efekcie mało nie została nią uderzona w głowę.

W krakowskiej ekipie znów świetnie prezentowała się Ewelina Kobryn. To ona była kluczową zawodniczką Wisły w pierwszej połowie. Prócz 12 punktów na koncie miała aż 8 zbiórek, po przerwie jeszcze zwiększyła ten dorobek. Z każdą minutą lepiej wyglądała jej współpraca w duecie z Ben Abdelkader.

Tymczasem liderki AZS w pierwszej połowie miały słabą skuteczność. Wiślaczki umiejętnie neutralizowały największe atuty ekipy z Wielkopolski. Wynik byłby jeszcze gorszy dla AZS, gdyby nie ambitna postawa Pauliny Misiek, która do przerwy miała na koncie 11 punktów.

W połowie trzeciej kwarty wiślaczki nadal utrzymywały 10-punktową przewagę nad rywalem. W końcu jednak ten dystans zaczął się zwiększać, bo krakowianki zaczęły trafiać za trzy.

W dwóch poprzednich spotkaniach wiślaczki prezentowały fenomenalną skuteczność z dystansu. Ale czy można nieustannie trafiać jak na zawołanie? Na początku niedzielnego starcia wydawało się, że tym razem ich celowniki się zacięły. Ale po przerwie stało się jasne, że specjalistka od trójek - Meighan Simmons - nie zamierzała spuścić z tonu. Amerykanka ma taki moment w meczu, w którym zamienia się wręcz w maszynę do trafiania z dystansu. Tym razem nie było inaczej. Mecz kończyła z sześcioma „trójkami” na koncie.

- Wisła miała ten mecz pod kontrolą, to po jej stronie były wszystkie atuty
– przyznawał trener AZS Dariusz Maciejewski. –_ Ewelina Kobryn to jeden z nich, do tego dochodzi niesamowita Simmons. Trudno jest przygotować swoją drużynę w defensywie na tak dobrze zbalansowany zespół _– nie ukrywał.

Wisła Can-Pack Kraków – InvestInTheWest AZS Gorzów Wlkp. 83:66
(24:15, 15:15, 21:14, 23:22)

Wisła: Simmons 23 (6x3), Kobryn 14, Morrison 12, Ygueravide 11 (1x3), Misiuk 5 (1x3) – Ben Abdelkader 16 (1x3), Szott-Hejmej 2, Ziętara 0.

AZS: Talbot 17, Hurt 11, Szajtauer 8, Seekamp 5 (1x3), Dźwigalska 0 – Misiek 20, Stelmach 4, K. Jaworska 1.
Sędziowali: Michał Sosin, Tomasz Trybalski, Damian Myszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wisła Can-Pack nie pozostawiła złudzeń ekipie AZS Gorzów - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24