Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: W zespole musi być rywalizacja na każdej pozycji

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Przeprowadziliśmy bardzo dokładną analizę jak wyglądało przede wszystkim ostatnie pół roku. Jest bardzo dużo pozytywów, co nie oznacza, że nie widzimy mankamentów, nad eliminowaniem których chcemy pracować - mówi trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Czy po przegranym 1:4 barażu z Puszczą Niepołomice miał pan od razu takie wewnętrzne przekonanie, że warto kontynuować w Wiśle Kraków to, co wiosną było dobre w waszej grze czy musiał pan się jednak nad tym głębiej zastanowić?
- Ta porażka uderzyła we mnie bardzo mocno. Siłę jednak w sobie na pewno mam! Nie chciałem natomiast być obciążeniem dla klubu. Wiedziałem, że mój kontrakt się kończy i nie mogłem być pewny, że moja misja będzie kontynuowana. Potrzeba było kilku dni na ochłonięcie, na dokładną analizę. Mam pełną świadomość, że ostatecznie zawiedliśmy. To jest fakt - nie ma o czym dyskutować. Za to przeprosiłem na pomeczowej konferencji. Myślę, że te słowa wybrzmiały wtedy bardzo mocno, bardzo wyraźnie. Jako trener muszę też jednak patrzeć analitycznie na grę drużyny. A przecież nie wszystko wiosną było w naszej dyspozycji złe. Wprost przeciwnie, zespół prezentował naprawdę zadowalający poziom w wielu meczach. Zawiedliśmy natomiast w końcówce, nie było awansu, było natomiast duże rozczarowanie. Może właśnie dlatego, że wcześniej poprzez swoją grę daliśmy wszystkim osobom związanym z Wisłą nadzieję. I z tego powodu zawód był jeszcze większy.

- Mecz z Puszczą Niepołomice będzie wspominany latami. Tak jak są wielkie mecze, wygrane przez Wisłę, tak wspominając historię wraca się też do bolesnych porażek. Czy po dokładnej analizie zrobiłby pan dzisiaj wszystko tak samo jeśli chodzi o skład, strategię gry na to spotkanie?
- Nie mogłem nic innego czy inaczej zrobić!

- Pojawiają się jednak pytania czy np. Bartosz Jaroch i Alex Mula nie mogli zagrać od początku, skoro wyszli od razu na drugą połowę przy niekorzystnym wyniku? Może pan dzisiaj już powiedzieć, co kierowało pana wyborami?
- To nie jest prawda, że Bartek Jaroch i Alex Mula mogli wtedy zagrać od początku. Powtórzę jeszcze raz - nie mogłem wtedy nic innego zrobić. Wystawienie jednego czy drugiego w podstawowym składzie było obarczone takim ryzykiem, że po pięciu minutach trzeba by było np. robić zmianę. Proszę popatrzeć, że Bartek Jaroch jeszcze dzisiaj nie trenuje w pełnym wymiarze. W sparingu ze Stalą Mielec zagrał krócej. Jeśli ktoś dzisiaj próbuje we mnie uderzyć, że nie trafiłem ze składem, to nie wiem, na jakiej podstawie wysnuwa takie wnioski, skoro nie wie, co działo się w dniach poprzedzających ten baraż.

- Rozumiem zatem, że posłanie do gry Jarocha i Muli od początku drugiej połowy było wtedy zdeterminowane niekorzystnym wynikiem i wtedy już zdecydował się pan ostatecznie podjąć ryzyko?
- Dokładnie tak.

- Porozmawiajmy o stałych fragmentach gry, bo w meczu z Puszczą straciliście dwie pierwsze bramki w ten sposób. Patrząc przyszłościowo, jak nie doprowadzać do sytuacji, że zawodnicy strzelają z waszego pola karnego praktycznie z czystych pozycji? Jak to poprawić?
- Bramki po stałych fragmentach gry strzelało się, strzela się i będzie się strzelać. Tak samo będzie się je tracić, bo to jest element futbolu. Nam brakuje centymetrów. Nie jesteśmy zespołem, który np. ma w swoich szeregach sześciu zawodników w okolicach 190 cm wzrostu. Można natomiast reagować na pewne sytuacje. To tak jak krytykowano mnie, że nie wystawiałem razem Jamesa Igbekeme z Kacprem Dudą, a grał z jednym z nich Tachi. A być może właśnie to uchroniło nas od straty goli ze stałych fragmentów gry w innych meczach. Grając przeciwko tak wysokiemu zespołowi jak Puszcza, nie mogłem przejść na krycie indywidualne. Chyba każdy trener to potwierdzi. Przewaga wzrostu rywali była miażdżąca i to było widać przy tych stałych fragmentach gry. Siła fizyczna była ogromna. Przykładowo Kacper Duda został wyblokowany przez rywala, który siłą fizyczną bije go na głowę. W ten sposób jeden z zawodników, konkretnie Łukasz Sołowiej został wyprowadzony na czystą pozycję do oddania strzału. Inna sprawa, że z tego miejsca, z którego uderzył, bardzo rzadko padają bramki. Podsumowując wątek stałych fragmentów gry, uważam, że wiosną wyglądało to w naszym wykonaniu lepiej niż jesienią, ale widocznie trzeba jeszcze mocniej, jeszcze więcej pracować nad tym, żeby być bardziej skutecznym w działaniu.

- Co jeszcze chciałby pan poprawić w funkcjonowaniu zespołu w porównaniu do tego jak grał wiosną?
- Przeprowadziliśmy bardzo dokładną analizę jak wyglądało przede wszystkim ostatnie pół roku. Jest bardzo dużo pozytywów, co nie oznacza, że nie widzimy mankamentów, nad eliminowaniem których chcemy pracować. Nie chcę dzisiaj mówić jeszcze o konkretach, bo nasi rywale nie śpią. Analitycy czytają też wywiady, a ja nie mam zamiaru ułatwiać im zadania. Zespół dostał już jednak jasne sygnały na czym będziemy skupiać, nad czym będziemy pracować, żeby grać skuteczniej.

- Zimą był taki moment, gdy jasno postawił pan sprawę jeśli chodzi o ośmiu zawodników, których nie widział pan w zespole. Klub wydał nawet w tej sprawie specjalny komunikat. Teraz komunikatu nie było, ale chciałbym zapytać czy są w tej drużynie zawodnicy, którzy pana zdaniem przez ostatnie miesiące po prostu nie wykorzystali swojej szansy i czy będziecie to teraz podobnie komunikować?
- Publicznego komunikatu nie będzie, ale z tymi zawodnikami, z którymi będziemy chcieli się pożegnać, rozmawiałem już osobiście. Oni dostali jasny komunikat, zostali poinformowani, jaka jest ich sytuacja.

- Odszedł Luis Fernandez. Przyszedł Joan Roman Goku. Czy na liście piłkarzy, którzy mogliby zastąpić Fernandeza Goku był „jedynką”?
- Tak, to była moja „jedynka”. I bardzo nalegałem na ten transfer. Cieszę się, że Goku dołączył do nas i mam nadzieję, że wypełni lukę po Luisie Fernandezie.

- Dla pana to jest piłkarz o podobnej charakterystyce jak Fernandez czy też będzie pan chciał inaczej rozkładać akcenty w grze z wykorzystaniem Goku?
- Myślę, że to jest zawodnik, który pozwoli nam utrzymać styl gry, jaki prezentowaliśmy do tej pory. Goku w Podbeskidziu strzelił mnóstwo bramek, miał bardzo dużo asyst. Ma dużą jakość, mobilność. Myślę, że ten nasz wybór się obroni.

- Do środka pola ściągnęliście jeszcze Dawida Olejarkę i Patryka Gogóla. Najpierw chciałbym zapytać o pierwszego. To ma być konkurent dla Goku czy ma pan w głowie plan, żeby grali obaj, żeby zmieścić ich obu w jedenastce?
- Nie udzielę dzisiaj jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Dawid gra przede wszystkim na pozycji „dziesięć”, ale to jest zawodnik, który może występować również na skrzydle. Ja cieszę się przede wszystkim z tego, że tak młody, utalentowany chłopak trafił do Wisły. Mam nadzieję, że się u nas rozwinie. Rywalizuje o skład i jeśli będzie dobrze się prezentował, to będzie grał.

- A Patryk Gogół z Lecha Poznań? W ostatnich latach transfery z drugiej drużyny „Kolejorza” w Wiśle się nie sprawdzały. Co ma w sobie Gogół, żeby odwrócić ten trend?
- Myślę, że dzisiaj jeszcze za wcześnie, żeby tego oceniać chłopaka. Niech zagra, niech się pokaże. Gogół to zawodnik na pozycję „osiem”, myślę, że to bardzo dobry wybór z naszej strony. Ma bardzo dużo zalet, które przy naszym stylu gry są wymagane. Ma stworzyć rywalizację na pozycji młodzieżowca. Będzie rywalizował o to z Kacprem Dudą. Pracujemy nad tym, żeby zabezpieczyć się w kwestii młodzieżowca.

- Odszedł Alex Mula. Jesusa Alfaro ma być jego naturalnym następcą czy będziecie jeszcze szukać skrzydłowych, żeby rywalizacja na tej pozycji była większa?
- Tak, Jesus Alfaro ma zastąpić Alexa. Wiosną lewa strona bardzo dobrze nam funkcjonowała dopóki nie zaczęły pojawiać się problemy zdrowotne u Muli i Junki. A gdy robiliśmy transfer Muli, to wiele było krytyki, bo zarzucano nam, że bierzemy piłkarza, który długo nie grał. Wiosną wyglądał jednak bardzo dobrze. Mam nadzieję, że tak samo będzie z Alfaro. Rozmawiałem z nim, najlepiej czuje się na pozycji lewoskrzydłowego i oby dodał nam wiele jakości.

- Do bramki również ściągnęliście Hiszpana, Alvaro Ratona. W jego kraju można usłyszeć różne opinie na jego temat, ale ja wolę usłyszeć pańskie zdanie. Czy on przychodzi jako uzupełnienie tej pozycji, czy walczyć o numer jeden w bramce?
- Przychodzi, żeby rywalizować o numer jeden.

- Czy z faktu, że to właśnie on rozpoczął pierwszy sparing ze Stalą Mielec w bramce mamy wyciągać jakieś większe wnioski?
- Nie. Powtórzę jeszcze raz - ma rywalizować o miejsce. Przeanalizowaliśmy różnych kandydatów do bramki i wybór padł na Ratona.

- A pan naciskał na wzmocnienie tej pozycji, żeby w nowym sezonie bramkarz był taką wartością dodaną dla zespołu?
- Jestem zwolennikiem sytuacji, w której w zespole na każdej pozycji jest bardzo mocna rywalizacja. Dotyczy to również obsady bramki.

- W kolejnych dniach ma pojawić się w Krakowie hiszpański obrońca Eneko Satrustegui. Czy jeszcze jakieś ruchy w tej formacji będziecie planować?
- Tak jak w przypadku wszystkich formacji, również w obronie szukamy zawodników, żeby kadra była jak najmocniejsza.

- Nie jest też tajemnicą, że Wisła czyni starania, żeby do Krakowa wrócił Pol Llonch. Wie pan, w jakiej on był ostatnio w dyspozycji?
- Tak, wiemy dobrze, w jakiej Pol jest formie. Czy do nas dołączy, to się okaże. Były już przecież głosy, że może być w Wiśle w styczniu. Na razie Pola nie ma, więc powiedzmy, że nie ma w tym momencie o czym mówić.

- Za to jest temat Szymona Sobczaka, bo już podpisał kontrakt z Wisłą. On dla pana ma rywalizować o miejsce z Angelem Rodado czy rozważa pan grę na dwóch typowych napastników?
- Jestem generalnie zwolennikiem gry na jednego napastnika, ale niedawny mecz z Górnikiem Łęczna pokazał, że możemy grać w innym ustawieniu. Dlatego ten temat pozostawię otwarty. Każdy zawodnik jest natomiast ściągany, żeby wzmocnić rywalizację w zespole. Szymon Sobczak również. W każdym przypadku będą grać ci, którzy na dany moment będą prezentować się lepiej.

- Nie martwi pana, że młodzi, zdolni chłopcy wybierają inne opcje, że odchodzą z Wisły do innych klubów?
- Taki to jest biznes. Po prostu traktuję to w ten sposób, że wybierają inne opcje. My jako klub złożyliśmy im propozycje, ale zdecydowali się na inną drogę i trzeba to szanować.

- A pan włączał się w proces przekonywania ich, żeby jednak pozostali w Wiśle?
- Oczywiście!

- Powstają rezerwy, będą grać w IV lidze. Jaki jest pana pomysł na współpracę z trenerem Mariuszem Jopem? Czy druga drużyna będzie grała w podobnym ustawieniu jak „jedynka” czy będziecie wspólnie ustalać strategię?
- Z Mariuszem Jopem liczę na dobrą współpracę. Znamy się bardzo dobrze i wierzę, że wspierani przez Kiko Ramireza bardzo dobrze poukładamy sobie wszystko. Oczywiście, że są pewne założenia ogólne dla drugiego zespołu, ale przed nami jeszcze „dopięcie” pewnych tematów, więc nie chciałbym wychodzić przed szereg.

- Zaczynacie ligę od dwóch wyjazdów. To jest dla pana utrudnienie?
- Pewnie, że lepiej jest grać przed własną publicznością, ale skoro jest wymieniana murawa na Reymonta po igrzyskach europejskich, to zaczniemy od dwóch wyjazdów. Bez względu jednak na to czy będziemy grać u siebie czy na wyjeździe, to zawsze będziemy grać o zwycięstwo.

- Jeśli wziąć pod uwagę jedynie wiosenne mecze ligowe, bez barażu, mieliście średnią punktów na spotkanie 2,25. Myśli pan, że jest to możliwe do utrzymania?
- Jestem w pełni przekonany, że ten zespół jest w stanie prezentować się tak dobrze jak wiosną i punktować tak dobrze. Oczywiście poza meczami z Zagłębiem Sosnowiec i Puszczą Niepołomice.

- To na koniec porozmawiajmy jeszcze o pierwszym sparingu, jaki rozegraliście ze Stalą Mielec. Wygrana 3:2 z zespołem ekstraklasy po dobrej grze traktuje pan jako dobry prognostyk?
- To był bardzo dobry mecz sparingowy, z mocnym rywalem, z poziomu ekstraklasy. Zaprezentowaliśmy dobrą piłkę, mimo że jesteśmy po tygodniu ciężkiej pracy. Stal Mielec widać też musiała mocno popracować, ale jakość w tym meczu była duża. Nowi zawodnicy też pokazali się z dobrej strony. To jest natomiast początek przygotowań i jeszcze dużo przed nami. Mam nadzieję, że kolejne dni spożytkujemy bardzo dobrze i kolejne sparingi dadzą nam dużo materiału do analizy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: W zespole musi być rywalizacja na każdej pozycji - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24