Wiślanie Jaśkowice w meczu z Wólczanką: koncert w I połowie, dramat w końcówce

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Mateusz Krasuski (z lewej) zdobył dzisiaj dwa gole
Mateusz Krasuski (z lewej) zdobył dzisiaj dwa gole Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Wiślanie Jaśkowice przegrali z Wólczanką Wólka Pełkińska na jej terenie 3:4. Porażka z czołowym zespołem III ligi byłaby pewnie dla ekipy trenera Wojciecha Ankowskiego łatwiejsza do przełknięcia, gdyby nie fakt, że do 76 minuty prowadziła ona 3:1!

- Na pewno w końcówce daliśmy się zepchnąć do zbyt głębokiej defensywy - przyznaje Ankowski. - Założenie od początku było takie, żeby dążyć do utrzymania się przy piłce "wysoko" i wybijać przeciwnika z rytmu. Natomiast z czasem to utrzymanie się przy piłce daleko od własnej bramki szwankowało.

Goście mieli świetną pierwszą połowę, dobrze funkcjonowały ich skrzydła. Bartosz Czarnecki dał Wiślanom (z dobitki) prowadzenie, a w 21 minucie było już 0:2 po bardzo udanym strzale Mateusza Krasuskiego. Wprawdzie w 39 min Kamil Hul zdobył bramkę kontaktową, lecz natychmiast - tym razem trafiając z bliska - odpowiedział na nią Krasuski.

- Sytuacji pod obiema bramkami było w tym meczu sporo - analizuje trener Wiślan. - W drugiej połowie my mieliśmy doskonałą okazję do podwyższenia na 4:1. Prawdopodobnie gdyby nawierzchnia była lepsza - bo trudno na tym boisku grało się w piłkę - ta akcja skończyłaby się bramką. Łukasz Popiela wyszedł na dogodną pozycję, dogrywał do Darka Żaby, ale piłka została mu w błocie pod nogami.

Ankowski podkreśla: - Nie chcę też jednak, by brzmiało to jak żale, bo prawda jest taka, że nawierzchnia była taka sama dla obu drużyn.

Wólczanka naciskała, naciskała, aż w 76 min przełamała defensywę przyjezdnych - trafił Wołodymyr Chorolskyj po centrze Mateusza Kocura. 2:3.

Kluczowi okazali się zmiennicy Wólczanki, bo nie tylko Chorolskyj. Wyrównującą bramkę, strzałem z kilkunastu metrów, zdobył bowiem Jakub Więcek, a cały trud włożony przez gości w to spotkanie zniweczył Marek Gwóźdź.

- Ja mecz podsumowałbym tak: jedziemy do lidera, w dużej mierze prowadzimy grę, zdobywamy trzy bramki. Dlatego trzeba powiedzieć, że było też dużo dobrego. Ale tym bardziej, właśnie ze względu na tę dobrą grę i trzy zdobyte gole, boli porażka. W końcówce bardziej zadziałał na naszą niekorzyść przypadek, niż inne kwestie - mówi Wojciech Ankowski.

Wólczanka Wólka Pełkińska - Wiślanie Jaśkowice 4:3 (1:3)
Bramki: 0:1 Czarnecki 17, 0:2 Krasuski 21, 1:2 Hul 38, 1:3 Krasuski 39, 2:3 Chorolskyj 76, 3:3 Więcek 83, 4:3 Gwóźdź 90+1.
Wólczanka: Smoleń - Flak (67 Przewoźnik), Wrona, Walat, Podstolak - Hul (57 Chorolskyj), Lech (67 Gwóźdź) - Szewc, Jurczak (57 Więcek), Kocur - Pietluch (90+2 Wątróbski).
Wiślanie: Ropek - Marcin Morawski, N. Morawski, Sikora (82 Grzesicki), P. Morawski - Michał Morawski, Labut (46 Żaba) - Bębenek (60 Kuliszewski), Krasuski (67 Białek), Czarnecki (82 Węgrzyn) - Popiela.
Sędziował: Grzegorz Jabłoński (Kraków). Żółte kartki: Wrona, Kocur - Labut, N. Morawski, Krasuski, Kuliszewski, Marcin Morawski. Widzów: 400.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wiślanie Jaśkowice w meczu z Wólczanką: koncert w I połowie, dramat w końcówce - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24