Gra zespołu z Radomia w sobotnim pojedynku z GKS Katowice, szczególnie w dwóch pierwszych setach nie wyglądała dobrze. W trzeciej partii Cerrad Czarni się przebudzili, ale nie byli w stanie tego dnia doprowadzić do tie-breaka i zdobyć choćby punktu.
23 zepsute zagrywki, 12 błędów w ataku, tylko 32 procent przyjęcia pozytywnego i zaledwie 12 procent perfekcyjnego - na pewno nie takich liczb oczekiwali siatkarze i sztab szkoleniowy radomskiego zespołu. To przełożyło się na negatywny wynik i porażkę z GKS Katowice 1:3.
Robert Prygiel, trener Cerradu Czarnych Radom:
- Nieudana inauguracja, nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie ciężkie spotkanie, ale liczyliśmy na wygraną, że postawimy się bardziej drużynie z Katowic. Tak naprawdę zaczęliśmy grać dopiero od trzeciego seta. Przez dwie pierwsze partie zupełnie nic nam nie wychodziło. Siatkówka zaczyna się od przyjęcia, a my w pierwszym i drugim secie w ogóle nie przyjmowaliśmy, był straszny bałagan w tym elemencie i to się przełożyło na naszą dyspozycję, pewność siebie na boisku i inne elementy.
- Mieliśmy bardzo słabe przyjęcie w pierwszych dwóch setach, na poziomie około 20 procent pozytywnego, czyli praktycznie graliśmy bez tego elementu i ta pewność siebie wtedy ucieka. Tak było przez dwie partie. Jak zaczęliśmy lepiej przyjmować w trzecim secie, to pojawiła się też nasza zagrywka i blok i momentami graliśmy tak jak sobie to wyobrażałem. Mam nadzieję, że to było najgorsze oblicze tej drużyny.
- 23 zagrywki zepsute we własnej hali - tego nic nie usprawiedliwia. W czwartek i w piątek zagrywali chłopcy wyśmienicie, a w sobotę w trakcie meczu tragicznie. Na przykład Dima potrafił notować po 5-6 asów, a w meczu na siedem zagrywek popsuł pięć nie robiąc żadnej krzywdy przeciwnikowi. To jest element ewidentnie uzależniony tylko i wyłącznie od zawodnika. Nie jest spowodowany presją przeciwnika czy kolegów z drużyny. Zagrywka to indywidualny element i tutaj chłopcy muszą uderzyć się w pierś i bardziej skoncentrowani podejść do niego, lub na większym luzie. Każdy z nich musi to sobie przeanalizować.
Piotr Gruszka, trener GKS Katowice:
- Emocje się zaczęły, co było widać w tym meczu. Końcówka była dość trudna, ale agresywna i ja taki zespół chciałem widzieć. Na początku dobrze zagrywaliśmy i graliśmy w bloku. Wiadomo, że grając na wyjeździe przy takiej publiczności są momenty, że gospodarz łapie ten moment, aby wrócić do gry i tak tu było. W czwartym secie były emocje i gra na błędy.
Kamil Droszyński, rozgrywający Cerradu Czarnych Radom:
- Nasza gra nie wyglądała dobrze. Ja chciałbym z tego spotkania wyciągnąć jednak jakieś plusy, że po tych dwóch słabych setach potrafiliśmy się choć na chwilę przebudzić i i trzecia partia wyglądała nieco lepiej. Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że wszyscy walczyli. Mam nadzieję, że takich nas jak w trzecim secie, kibice będą oglądali zawsze, a nie takich jak w dwóch setach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?