Po wczorajszym zwycięstwie nad Lechem Poznań w finale Pucharu Polski piłkarze żółto-niebieskich nocowali w Warszawie, w hotelu Brant. Jak przyznał trener Leszek Ojrzyński, nie było za dużo czasu na zwycięstwo. - W końcu usiądziemy, uśmiechniemy się. Nie możemy jednak za dużo się cieszyć. Po piwku można wypić, ale teraz jest też czas na regenerację. Jutro o godz. 8 rano jest śniadanie, a potem wracamy do Gdyni. Już w autokarze, przy okazji powrotu, myśleć będziemy o poniedziałkowym starciu ligowym na wyjeździe z Cracovią - mówił po meczu Ojrzyński.
Dziś w godzinach popołudniowych popołudniowych piłkarze Arki spodziewani są w Gdyni. Na stadionie przy ul. Olimpijskiej powinni zjawić się w godzinach 14.30 - 15.00. Tam z pewnością będą mogli liczyć na gorące przyjęcie przez kibiców.
Z autokaru piłkarzy płyną jednak informacje, że może nastąpić małe spóźnienie, bo... klubowy kierowca nie chce wrzucić "trójki". Tak żartobliwie napisał na Facebooku Rafał Siemaszko, a żart zaraz podchwycili inni piłkarze Arki.
Oficjalna miejska feta ma zostać zorganizowana w sobotę. Czasu na świętowanie dużo jednak nie ma, bo już w poniedziałek gdynian czeka kolejne ligowe spotkanie, w którym rywalem będzie Cracovia.
TRZY WRZUTY. Podsumowanie wydarzeń sportowych na Pomorzu
dziennikbaltycki.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
