Od paru dni wielu mieszkańców Warszawy zastanawia się, skąd podchodzi potężna żółta łuna, która po zmroku rozświetla część miasta. Okazuje się, że światło wywodzi się ze stadionu Legii, ale jego źródłem nie są wcale jupitery.
Efektowną, widoczną w wielu dzielnicach i dla kapitanów samolotów łunę tworzą lampy doświetlające murawę. To popularna choć kosztowna metoda imitacji promieni słonecznych, których brakuje w okresie od października do marca.
Z lamp korzystają także na stadionach w Gdańsku czy Poznaniu, gdzie dodatkowe utrudnienie w nasłonecznianiu stanowią rozległe konstrukcje dachów.