Cel osiągnięty! Enea Falubaz Zielona Góra wraca do PGE Ekstraligi. Protasiewicz: „To nie sukces, na niego przyjdzie czas" | WIDEO

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Mariusz Kapała
Mariusz Kapała
Wideo
od 16 lat
W rewanżowym, finałowym meczu I ligi zielonogórzanie pokonali ROW Rybnik 58:32 i po dwuletniej nieobecności zameldowali się w elicie. Po zakończeniu spotkania rozmawialiśmy z Przemysławem Pawlickim i Piotrem Protasiewiczem.

Przemku, jakie są twoje pierwsze wnioski po zakończonym sezonie i awansie Enei Falubazu do PGE Ekstraligi?
Przez cały sezon dominowaliśmy i potwierdziliśmy to w ostatnich meczach. Wygraliśmy wszystkie spotkania w lidze i pokazaliśmy, że byliśmy świetną, zgraną drużyną. Do tego tworzyliśmy dobrą atmosferę i to zaowocowało awansem.

Trwa głosowanie...

Czy przed startem obecnego sezonu wierzyłeś/aś, że Falubaz stać na taką dominację w 1. Lidze i awans do Ekstraligi?

Tak z ręką na sercu: gdy przed rozpoczęciem sezonu przychodziłeś do Falubazu, spodziewałeś się, że aż tak zdominujecie ligę?
Przyznam, że nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Wiedziałem, że mamy mocną drużynę. Patrząc na składy innych ekip brałem pod uwagę, że niektóre mecze mogą być bardzo trudne. Nie do końca się to sprawdziło. Cała drużyna pojechała świetnie i mogliśmy liczyć na wszystkich zawodników. Jak się komuś zdarzył słabszy mecz, uzupełniali inni.

Zszedłeś ligę niżej po latach występów ekstralidze i się odbudowałeś. Przyjście do Falubazu było dobrym ruchem?
Tak, na pewno mi to pomogło. Wróciła mi radość z jazdy, prędkość, wszystko się „kleiło”. Mogłem się ścigać nawet przy słabszym starcie. Czułem motocykl, zmiany w trakcie zawodów, a to dlatego, że zniknął strach. Czasami lekka korektora wszystko psuła, a w tym roku grało dosłownie wszystko.

Zostajesz w Falubazie?
Mam nadzieję, że dopniemy wszystko tak, jak wcześniej uzgodniliśmy. Nie chcę się stąd ruszać, zamierzam wciąż jeździć w Falubazie. Przyszedłem tu, aby wprowadzić zespół do ekstraligi, a teraz cieszy mnie, że jest awans. Poza tym mam tam coś do udowodnienia samemu sobie.

Działacze chcą ściągnąć do Zielonej Góry twojego brata Piotra. Pewnie o tym słyszałeś…
Takie słuchy też do mnie dochodzą (śmiech), ale póki nie będzie konkretnych ustaleń, nie chciałbym o tym rozmawiać. Wiem, że jeśli to się wszystko „sklei”, będziemy mieć mocną drużynę w ekstralidze.

A teraz pytanie do Piotra Protasiewicza. Jak skomentujesz cały sezon w wykonaniu żużlowców Enei Falubazu?
Awans to zasługa zawodników, więc pod ich adresem wielkie słowa uznania. Ale pracowali także wszyscy w klubie, zatem podziękowania również dla nich. To nie sukces, na niego przyjdzie czas. Nam udało się zrealizować przedsezonowy cel. Był on jasny - powrót do PGE Ekstraligi. Nie sądziłem, że nie przegramy żadnego spotkania, a to znaczy, że pojechaliśmy równo i z charakterem. Mieliśmy dziś namiastkę ekstraligi, bo kibice zrobili prawdziwe show. W przyszłym roku czeka nas jednak zderzenie z ekstraligą. To będzie inna para kaloszy i już teraz wiem, że będziemy walczyć o utrzymanie. Nie chciałbym, abyśmy podzielili losy drużyn z Ostrowa i Krosna. Będziemy mocniejsi.

Co pozwoliło wam wygrać wszystkie spotkania?
Wyrównany skład. Nawet jak ktoś wypadł lub miał słabszy dzień, to pozostali potrafili się wznieść na wyżyny. Do tego juniorzy, którzy także dawali nam dużo. Rasmus Jensen pokazał w fazie play off, że jest gotowy na jazdę w ekstralidze. Do tego trafione transfery, bo ci, którzy do nas przyszli, odjechali świetne sezony. Trochę świętujemy dziś, ale za parę tygodni zabieramy się za przygotowania do nowego sezonu.

Masz już gotowy skład na ekstraligę?
Jest on znany od dobrych kilku tygodni, ale wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja Nie byliśmy na sto procent pewni, czy będzie ta ekstraliga. To były trudne rozmowy i plany odnośnie przyszłości. Kalendarz nam nie pomagał, niektórzy zawodnicy zaryzykowali i zaufali. Szczęście polegało nam tym, że wygrywaliśmy wszystko, więc możliwości negocjacji były większe, bo była pewność, że będzie elita.

Co kosztuje więcej zdrowia: jazda na motocyklu czy bycie dyrektorem sportowym?
Będąc żużlowcem skupiałem się na sobie, na pięciu, sześciu wyścigach. Tutaj jest to o tyle trudniej, że patrzę całościowo, ale nie mam na wiele rzecz wpływu. Nabrałem sobie za dużo na głowę, ale nie ma co płakać, liczył się awans. Trochę poszliśmy „va banque”, bo nie można było inaczej. Nie wiem, jak by to wyglądało, gdyby tego awansu nie było. Chciałem, aby wszystko to nam zagrało i wydaje mi się, że trochę mojej pracy nie poszło na marne. Po cichu mam nadzieję, że za kilka miesięcy dochowamy się swoich wychowanków. Może nie od razu, ale za rok, dwa już się pojawią tacy, którzy będą pukać do pierwszej drużyny.

To m.in. ci żużlowcy w 1973 roku zdobyli pierwszy w historii Falubazu Zielona Góra medal Drużynowych Mistrzostw Polski.

To wydarzyło się 50 lat temu. Bardzo ważny jubileusz Falubaz...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24