Druga porażka na Florydzie. Legia słabsza od Atletico Nacional

Piotr Bernaciak
Legia przegrała oba spotkania we Florida Cup
Legia przegrała oba spotkania we Florida Cup Bartek Syta
Legia Warszawa przegrała drugi mecz we Florida Cup. W nocy z soboty na niedzielę mistrzowie Polski ulegli Atletico Nacional 0:2. Rywal stołecznej drużyny zwyciężył w turnieju.

W swoim sparingu przed rundą wiosenną Legia Warszawa w ramach rozgrywek Florida Cup zmierzyła się z kolumbijskim Atletico Nacional, zdobywcą Copa Libertadores (odpowiednika Ligi Mistrzów w Ameryce Południowej) z 2016 roku. Spotkanie miało być okazją do pokazania się z lepszej strony po słabym pojedynku z Barceloną SC (2:3). Co prawda wynik nie wskazuje słabej gry, jednak na boisku mistrzowie Polski wyglądali naprawdę słabo. Szczególnie gra w defensywie w pierwszej połowie pozostawiła wiele do życzenia. Co gorsza, w tamtym meczu kontuzji nabawili się Adam Hlousek, Sebastian Szymański oraz Eduardo Da Silva. Czech oraz młody Polak nie odnieśli poważniejszych urazów, natomiast Brazylijczyk z chorwackim paszportem z powodu bólu kręgosłupa musiał opuścić boisko po zaledwie kilkunastu rozegranych minutach. Wygląda jednak na to, że napastnik będzie gotowy na pierwszą wiosenną kolejkę Ekstraklasy i mecz z Zagłębiem w Lubinie.

Legia ostatecznie rozpoczęła mecz w innym składzie niż w starciu z Barceloną. Zabrakło Hlouska i Szymańskiego, których zdrowia zdecydowano niepotrzebnie nie narażać. Trener Romeo Jozak zdecydował się na eksperymentalną formację 3-5-2, która zastąpiła tradycyjne 4-2-3-1. Dostępu do bramki od pierwszych minut bronić miał Radosław Cierzniak, który całe spotkanie z Barceloną przesiedział na ławce. Od początku meczu na murawie zameldował się William Remy, i to w środku pola. Wygląda na to, że w przypadku pozostania w klubie Michała Pazdana Francuz będzie miał spore szanse na grę właśnie tam, bo w swoim pierwszym występie pokazał się z dobrej strony w roli środkowego pomocnika. Na skrzydłach ustawieni zostali Michał Kucharczyk oraz dość niespodziewanie Łukasz Broź. Rolę atakujących otrzymali Domagoj Antolić oraz Jarosław Niezgoda, choć oczywiste było, że reprezentant Chorwacji ma pełnić rolę tzw. "fałszywej dziewiątki", czyli cofniętego napastnika, i zająć miejsce za Niezgodą.

Kilka minut po północy czasu polskiego mecz rozpoczęli zawodnicy Legii Warszawa. Od samego początku drużyna z Kolumbii stosowała wysoki pressing, starając się wywołać proste błędy legionistów pod własnym polem karnym. Legioniści odpowiadali dynamicznymi kontratakami, warszawianie nie bali się dryblingu, co wyglądało naprawdę dobrze. Pierwszą świetną szansę tego spotkania zmarnował Łukasz Broź, który po indywidualnej akcji Michała Kucharczyka i świetnym podaniu z lewej strony pola karnego nie trafił do niemal pustej bramki z ostrego kąta. Drużyna z Kolumbii odpowiedziała podobnym dośrodkowaniem z prawej strony pola karnego Legii, w tej sytuacji z piłką o centymetry minął się Jeison Lucumi. Swoją okazję miał także Jarosław Niezgoda, który dostał doskonałe podanie od Krzysztofa Mączyńskiego. Napastnik Legii przepychał się z obrońcą, był naprawdę bliski oddania strzału na bramkę z linii pola karnego, ale w ostatniej chwili kryjący go defensor dogonił go i wybił piłkę na rzut rożny.

W grze mistrzów Polski podobać mogła się także gra na jeden kontakt. Efekty pracy nad tym aspektem było widać już w tym spotkaniu, mimo wszystko należy przyznać, że nie wszyscy piłkarze Legii potrafili odnaleźć się w tej taktyce. Gra piłkarzy Romeo Jozaka zazębiała się i wyglądało to o niebo lepiej niż w pierwszej połowie spotkania z Barceloną SC. Rywale, podobnie jak przeciwnicy Legii w poprzednim meczu, nie stronili od przewinień, przez co po nieco ponad 30 minutach gry mieli na koncie już dwie żółte kartki.

Wojskowi grali całkiem nieźle, choć momentami popełniali proste błędy w obronie, co było punktem zwrotnym pierwszej połowy – w pewnym momencie błędy legionistów zaczęły tworzyć stuprocentowe sytuacje dla rywali. Piłkę niecelnie wybijał Radosław Cierzniak, bez "pomocy" przeciwnika gubił się Maciej Dąbrowski i po niecelnym podaniu tego drugiego Legia straciła pierwszego gola. Do bramki Legii piłkę obok bezradnego Cierzniaka posłał Macnelly Torres. Od tego momentu znaczną przewagę osiągnęli grający w żółtych trykotach Kolumbijczycy, po chwili udokumentowali to drugą bramką. Podanie z prawej strony boiska wykorzystał Aldo Ramirez, który minął spóźnionego Williama Remy i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza drużyny z Warszawy. Można było powiedzieć, że podobnie jak w meczu z Barceloną, początek pierwszej połowy był dla legionistów całkiem udany, jednak końcowe minuty wyglądały kompletnie inaczej. Do przerwy można było mieć mieszane uczucia co do gry warszawian.

BRAMKI DLA ATLETICO NACIONAL:

W drugiej połowie nie obyło się bez zmian w jedenastce Legii. Na boisku pojawili się Radosław Majecki, Cristian Pasquato, Inaki Astiz, Kasper Hamalainen, Michał Kopczyński i Armando Sadiku, którzy zmienili odpowiednio Radosława Cierzniaka, Domagoja Antolicia, Macieja Dąbrowskiego, Thibaulta Moulina, Artura Jędrzejczyka i Jarosława Niezgodę. Drugą część meczu od zmarnowania lepszej niż stuprocentowej sytuacji rozpoczął Michał Kucharczyk, który z kilku metrów uderzył nad poprzeczką. Parę minut później nie popisał się Kasper Hamalainen. Fin miał prawo nie spodziewać się tak dobrego podania w pole karne, ale wykończenie pozostawiło akcji mimo wszystko pozostawiło bardzo wiele do życzenia. Były piłkarz Lecha Poznań uderzył z pierwszej piłki i posłał piłkę obok bramki. Zmiany przeprowadził także trener Nacionalu, przez co gra jego drużyny wyglądała w drugiej połowie zgoła odmiennie. Legioniści ponownie mieli optyczną przewagę, mieli kilka okazji, mimo wszystko jednak nadal niewiele z tego wynikało, choć szans strzeleckich było wystarczająco dużo by zapewnić sobie co najmniej remis.

Na kwadrans przed końcem szansę od Romeo Jozaka, o czym warto wspomnieć, otrzymał Brian Iloski, Amerykanin trenujący ostatnio z Legią podczas zgrupowania na Florydzie, który zmienił Michała Kucharczyka, tym samym jedynymi zawodnikami Legii którzy rozpoczęli mecz w podstawowym składzie i rozegrali całe spotkanie zostali Krzysztof Mączyński i William Remy. Jeśli chodzi o grę obu drużyn po przerwie, to oglądaliśmy bardzo mało akcji godnych wspomnienia. Jeśli mielibyśmy chwalić czyjąś grę w drugiej połowie, to byłaby to gra... kibiców Nacionalu, którzy urozmaicali odbiór spotkania wszystkim widzom grając na trąbkach przez cały mecz.

Trudno jest jakkolwiek podsumować ten mecz, szczególnie biorąc pod uwagę fazę przygotowań zespołu Legii Warszawa. Warto zwrócić uwagę na nieuważną grę w defensywie i kilka wielkich błędów, których nie przesłoniły pojedyncze przebłyski niektórych zawodników. Z pewnością ci, którzy zdecydowali się przeznaczyć kilka bezcennych godzin snu na obejrzenie pojedynku Legii z Atletico Nacional, nie mogli cieszyć się z obejrzenia znakomitego widowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Druga porażka na Florydzie. Legia słabsza od Atletico Nacional - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24