Drutex-Bytovia Bytów czujna przed rewanżem. Cztery gole zaliczki w walce o pierwszoligowy byt

Łukasz Boyke
Fot. Łukasz Capar
Jeszcze tylko jeden mecz muszą rozegrać piłkarze Druteksu-Bytovii, by udowodnić, że w kolejnym sezonie są gotowi dalej grali w I lidze.

Drużyna Adriana Stawskiego w niedzielę rozegra drugie barażowe spotkanie z II-ligowym Radomiakiem. Czarno-biało-czerwoni jadą do Radomia ze sporą zaliczką bramkową, bo w pierwszym pojedynku wygrali aż 4:0.

- Od początku wiedzieliśmy, o co gramy - twierdzi Mateusz Klichowicz, napastnik Druteksu-Bytovii, który w pierwszym meczu został ukarany czerwoną kartką. - Wiedzieliśmy, że ten pierwszy mecz jest arcyważny. Chcieliśmy przede wszystkim zagrać „na zero” z tyłu i to się udało. Strzeliliśmy cztery bramki i to jest duża zaliczka, ale wiemy, że to jeszcze nie koniec. Do Radomia jedziemy zagrać o zwycięstwo. Na pewno będziemy musieli grać czujnie, bo piłka nożna widziała już nie takie scenariusze. Każdą stratę można odrobić i z takim nastawieniem przystąpi do tego meczu Radomiak.

Niegroźnego urazu podczas jednej z interwencji doznał w pierwszym meczu bramkarz Michał Szromnik. - Jeżeli chodzi o moją rękę, to upadłem na nią, kiedy była wyprostowana. Zrobił się więc przeprost w łokciu - tłumaczy Michał Szromnik. - Byłem w szpitalu i prześwietlenie wykazało, że kości są całe. Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy więzadła są całe i zdrowe. Żałuję, że nie dograłem tego pierwszego spotkania z Radomiakiem do końca. Cieszę się, że zrobiliśmy duży krok w kierunku utrzymania na zapleczu ekstraklasy. Koledzy z drużyny zrobili kawał dobrej roboty. Ja nie miałem w bramce zbyt wiele pracy. To oni wybiegali ten wynik. Można powiedzieć, że wspólnie zrobiliśmy to, czego wymagał od nas trener. Moją rolą było bronienie. Co prawda było kilka okazji, które mogły zmienić wynik na korzyść przeciwnika, ale na szczęście udało się zagrać „na zero”. Wynik pierwszego spotkania na pewno cieszy, ale do kolejnego meczu podchodzimy z chłodną głową. Radomiak wyciągnie wnioski z pierwszego meczu. Naszym celem będzie zrobienie kolejnego, równie dobrego wyniku.

Mateusz Oszmaniec, który zastąpił Szromnika w bramce, nie spodziewał się tak wysokiej wygranej w pierwszym pojedynku z drugoligowcem. Pupil bytowskich kibiców twierdzi, że siła Bytovii tkwi w stałych fragmentach gry i przeciwnik już doskonale o tym wie.

- Życie jest przewrotne - przyznaje Oszmaniec. - Cieszę się, że po dość długim okresie miałem szansę stanąć w bramce naszego zespołu. Jeśli mnie pamięć nie myli, to ostatni swój ligowy mecz rozegrałem wtedy, jak doznałem kontuzji. To było dawno. Cieszę się, że tak ciepło przyjęli mnie kibice. Nie spodziewałem się takiej reakcji z ich strony. Gram przecież w drugim zespole i to nie jest tak, że grałem pierwszy raz od 2 lat. Jeżeli chodzi o wynik pierwszego barażowego spotkania z Radomiakiem, to na pewno nikt nie spodziewał się tak wysokiej wygranej. Na początku tego meczu rywal wysoko postawił nam poprzeczkę. Nasze stałe fragmenty pokazały jednak siłę i okazały się skuteczną bronią. Jak będzie w rewanżu? Na pewno my damy z siebie wszystko. Być może to oni w tym spotkaniu otworzą wynik. Jedziemy tam skoncentrowani i mamy nadzieję, że wrócimy z Radomia w dobrych nastrojach.

Rewanżowe spotkanie Druteksu-Bytovii z Radomiakiem już w niedzielę o godzinie 16 w Radomiu.

Polskie szczypiornistki znów słabsze od Rosjanek. Mistrzynie olimpijskie z awansem na MŚ

Press Focus / x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Drutex-Bytovia Bytów czujna przed rewanżem. Cztery gole zaliczki w walce o pierwszoligowy byt - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24