Janowicz stracił energię na dyskusje i kłótnie. Szybkie pożegnanie z Kozerki Open

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Good-bye Janowicza
Good-bye Janowicza Fot. Mariusz Kapała
Niedługo trwała przygoda Jrzego Janowicza w Kozerki Open Challanger 90 rozgrywanym na jego własnych śmieciach w Grodzisku Mazowiecki. Próbujący po raz kolejny wypłynąć na szerokie wody z 1430. miejsca w rankingu ATP Polak tracił energię i koncentrację podczas dyskusji i kłótni z sędzią i uległ w niespełna trzygodzinnym pojedynku Francuzowi Haroldowi Moyot 6:4, 5:7, 6:3.

Pierwsze pretensje i dyskusje miały miejsce po przegranym pierwszym secie. Janowicz wyrażał głośno swoje uwagi dotyczące sędziowania. Ochłonął szybko i zaczął odrabiać straty w secie drugim. To właśnie w jego trakcie działy się najciekawsze rzeczy w całym nieudanym i nierównym pojedynku.

Obaj tenisiści ustawili w połowie drugiej partii celowniki i zaczęli zasypywać się asami serwisowymi. Mieli ich po 8. W szóstym gemie Polak popisał się najładniejszym zagraniem całego meczu. Po cudownym passing shocie wzdłuż linii gość z Francji zaczął bić "Jerzykowi" brawo.

Przy stanie 6:5 dla Janowicza przy stanowisku sędziego rozgorzała wielka awantura. Janowicz ponownie pomstował, żalił się o challnge i o to, że nie rozumie co się tutaj dzieje, sugerując, że jest oszukiwany. Niewłaściwe słownictwo stosowane przez Janowicza skłoniło sędziego do wezwania na kort supervisora turnieju i dopiero jemu udało się uspokoić nieco rozwścieczonego reprezentanta miejscowego klubu.

Janowicz wygrał tie-braka i wydawało się, że zachowanie koncentracji w trzeciej partii może pozwolić mu na przejście do następnej rundy. Nic takiego się nie stało. Dalej grał nerwowo, psuł łatwe piłki i w czwartym gemie został przez Moyota przełamany. "Jerzyk" jeszcze na moment się zerwał wygrywając gema przy serwisie rywala, ale za moment oddał znów gema przy swoim podaniu, Potem wszystko wróciło do normy i okupujący 295. miejsce w rankingu ATP Moyot łatwo zakończył trzecią partię.

- Dałem z siebie dzisiaj wszystko. Nie mogę mieć do siebie jakiś większych pretensji za całokształt. Dawno już nie grałem takich długich, siermiężnych meczy, szczególnie w takich upalnych warunkach. Zabrakło trochę szczęścia wydaje mi się. Nawet ten ostatni gem pokazał, że ten los nie był dla mnie dzisiaj przychylny. Ale ważne, że udało mi się zagrać dobre spotkanie. Jednak on dzisiaj zagrał bardzo konsekwentnie i solidnie. Ja może mogłem czysto tenisowo zagrać trochę lepiej, bo na pewno tenisowo w pierwszym meczu grało mi si trochę lepiej. Najbardziej szkoda pierwszego seta, bo ten mecz mógł się ułożyć trochę inaczej, bo było naprawdę blisko – ocenił występ Janowicz, który w tym roku wznowił karierę po dłuższej przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi.

Janowicz ma w dorobku występ w wielkoszlemowym półfinale w Wimbledonie w 2013 roku oraz w finale imprezy ATP Masters 1000 w paryskiej hali Bercy (2012), a także był numerem 14. na świecie w rankingu ATP.

Po odpadnięciu Janowicza o miejsce w ćwierćfinale w singlu walczy startujący z „dziką kartą”Maks Kaśnikowski (Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Mazowiecki), który po raz pierwszy w karierze przeszedł rundę w imprezie rangi ATP Challenger Tour. Rywalem 19-letniego tenisisty LOTOS PZT Team jest Tunezyjczyk Skander Mansouri, który do głównej drabinki przebił się z eliminacji, a w niej wyeliminował Michała Mikułę (WKT Mera Warszawa).

W czwartek z turniejem w Kozerkach pożegnał się ostatni z Polaków jaki pozostał w drabince deblowej. Szymon Walków (LOTOS PZT Team) i Holender David Pel przegrali w ćwierćfinale z Austriakami Alexandrem Erlerem i Samem Weissbornem 6:7 (2-7), 6:3, 7-10.

- Nasi przeciwnicy grali dzisiaj bardzo równo przez cały mecz, więc był to naprawdę bardzo trudny mecz, w którym walka toczyła się dosłownie o każda piłkę. Mieliśmy parę okazji, które powinniśmy byli wykorzystać, ale niestety nie wykorzystaliśmy. Przegraliśmy też serwis po naszych dwóch, trzech błędach i z tego zrobił się set dla nich. No i tak samo było w super tie-breaku, gdzie w końcówce zepsuliśmy 2-3 piłki i to oni mogli zapisać na swoim koncie zwycięstwo – powiedział Walków, który z Pelem wygrał w sobotę mniejszy challenger w niemieckim Meerbusch.

- Nie jest to początek dłuższej współpracy, bo David ma stałego partnera, który jest akurat kontuzjowany. Ja w przyszłym tygodniu zagram challengera w Banialuce z innym zawodnikiem, ale być może zaraz potem zwiążemy się znowu na tydzień lub dwa. Zobaczymy jak się dokładnie rozwinie sytuacja, ale myślę, że znowu się spotkamy na korcie. Jutro zostanie zamknięta lista zgłoszeń do debla w US Open, więc się okaże jak mam zaplanować najbliższe starty. Jeśli ten US Open się nie wydarzy, to będę grał dalej tutaj w Europie. Gdzie dokładnie, to będzie zależeć, czy wybiorę grę na kortach twardych czy ziemnych. Siądę więc pewnie z Davidem, też ze swoim trenerem i się zastanowię, jak rozplanować kolejne starty – dodał zawodnik LOTOS PZT Team.

Kozerki Open to jeden z trzech challengerów ATP rozgrywanych w tym sezonie w Polsce, obok turniejów z tego cyklu w Poznaniu i Szczecinie. Wszystkie zaliczane są do 4. edycji LOTOS PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24