Kolarstwo. Michał Kwiatkowski o igrzyskach, maratonie w Nowym Jorku czy planach po karierze. ''Ta myśl mocno przyświeca każdemu kolarzowi''

OPRAC.:
Mateusz Pietras
Mateusz Pietras
FOT. Michał Kwiatkowski podczas tegorocznego Tour de France
FOT. Michał Kwiatkowski podczas tegorocznego Tour de France Thibault Camus/Associated Press/East News
– Wyniki kolarza nie zawsze zależą od jego dyspozycji – mówi mistrz świata z 2014 roku Michał Kwiatkowski. W wywiadzie zawodnik brytyjskiej grupy Ineos Grenadiers opowiada o wyzwaniach dla weterana, starcie w maratonie nowojorskim i planach na sezon olimpijski.

Od 13 lat jest pan kolarzem zawodowym. Zostało jeszcze paliwa w baku, a raczej siły w nogach i płucach?
Michał Kwiatkowski: Rzeczywiście, długo jestem zawodowcem, ale za bardzo o tym nie myślę. Dla mnie każdy nowy sezon to wyzwanie. Gdybym czuł się tak samo jak w wieku 20 lat i rok w rok robił to samo, to bym się tu nudził. Jestem starszy i to jest dla mnie wyzwanie. Uważam, że wiek nie jest powodem, żeby składać broń, mówiąc sobie: "już nie jestem 20-latkiem". Naturą sportowca jest pokonywać różne przeciwności.

W 2014 roku w hiszpańskiej Ponferradzie został pan mistrzem świata w wyścigu ze startu wspólnego. Potem w czterech kolejnych latach m.in. triumfował w słynnych klasykach, m.in. Amstel Gold Race czy Mediolan-San Remo, wygrywał wyścigi Tirreno-Adriatico i Tour de Pologne. Gdy następnie, po sezonie bez spektakularnych sukcesów, w 2020 roku był pan ponownie najszybszy w Amstel Gold Race i wygrał etap w Tour de France, byli kibice skłonni skomentować, że to już łabędzi śpiew Kwiatkowskiego. A jednak w tym roku znów stanął pan na etapowym podium w "Wielkiej Pętli", przypomniał, że wciąż jest w grze.
Myślę, że nie chodzi tu o moją formę, tylko szanse, które pojawiają się w życiu. Byłem w drużynach, w których mogłem być w trakcie Touru nawet w dużo lepszej dyspozycji, a nigdy się te opcje nie otwierały. Teraz jesteśmy, powiedziałbym, w przejściowym momencie naszego teamu, gdzie już na starcie wyścigu jest powiedziane, że chcemy walczyć na etapach. Te drzwi jakby się dla mnie otworzyły, a wcześniej były zamknięte. W karierze kolarza wyniki nie zawsze zależą od jego dyspozycji. Nie tylko forma ma na nie wpływ, ale wiele innych czynników.

Które z licznych osiągnięć najbardziej sobie pan ceni w prywatnym rankingu?
Na pewno mistrzostwo świata. Kolarstwo zawodowe jest dosyć specyficzne. Nie chcę porównywać chociażby do tenisa czy może skoków narciarskich, które obserwuje się schematem Pucharu Świata, mistrzostw globu i każdy z kibiców to rozumie. Kalendarz startów kolarza zawodowego jest trudniejszy do porównania z innymi sportami. Co to jest Strade Bianche czy wyścig worldtourowy? Dlatego uważam, że złoty medal, tęczowa koszulka mistrza świata były przełomowym osiągnięciem w mojej karierze. Ten sukces trafił do świadomości większej grupy ludzi niż tylko tych interesujących się kolarstwem. Mistrzostwo świata jest bardziej rozpoznawalne niż triumf w Paryż-Roubaix.

A jak u pana z bieganiem?
W Szkole Mistrzostwa Sportowego naturalnie biegaliśmy w trakcie treningu dwa, trzy razy w tygodniu. W zimowych miesiącach to był normalny bodziec treningowy, jak pływanie na basenie czy siłownia. Wtedy się nie zastanawiałem, po prostu mogłem biegać, nie było to dla mnie problemem. Natomiast przez wiele lat zawodowstwa, od momentu gdy podpisałem pierwszy kontrakt, aż do 2018 roku właściwie nie biegałem (...) Teraz z roku na rok, po zakończeniu sezonu, lubię pobiegać dla zdrowia, poprawienia gęstości kości.

Kontrakt z brytyjską ekipą Ineos Grenadiers obowiązuje do 2025 roku. Czy ma pan już plany na życie po kolarstwie?
Po zakończeniu zawodowego kontraktu chciałbym spędzać więcej czasu z rodziną. Czy zostanę w kolarstwie? Nie wiem. Na pewno chcę robić to, czego nie miałem okazji albo co nie było mi dane w trakcie kariery. To ważna sprawa, ale jeszcze o tym nie myślę. Gdy będę miał kończyć karierę, wtedy głośno powiem o swoich zamiarach.

Na razie wyzwaniem na następny sezon są dziesiąty w karierze start w Tour de France i czwarty w igrzyskach olimpijskich...
Dla mnie to bardzo ważny rok. Trudne do pogodzenia będą start w Tour de France i przygotowanie się do igrzysk. Zwykle bardzo dobrze trafiałem z formą na okres letni, gdy czekał mnie start w "Wielkiej Pętli". Taki mam też plan na przyszyły sezon. Oczywiście są jeszcze mistrzostwa świata pod koniec września. Natomiast główna motywacja będzie skierowana na igrzyska w Paryżu. Ta myśl mocno przyświeca chyba każdemu kolarzowi...

(PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24