Lechici przed meczem deklarowali, że na pewno nie zlekceważą gospodarzy i tak rzeczywiście było. Olimpia sensacyjnie wyeliminowała Wartę Poznań oraz Wisłę Kraków, ale w starciu z Kolejorzem od początku widać było różnicę klas, jaka dzieli oba zespoły.
Zobacz zdjęcia z meczu Olimpia Grudziądz - Lech Poznań:
- Chcemy dominować w tym meczu, jak najszybciej strzelić bramkę, żeby ułożyć sobie to spotkanie na naszych warunkach - zapowiadał Dariusz Dudka, asystent trenera Macieja Skorży i ten plan poznański zespół realizował od pierwszego gwizdka sędziego.
Bardzo szybko III-ligowcy zepchnięci zostali do głębokiej obrony. Lech niepodzielnie panował w środku boiska, a Kwekweskiri i Karlstroem wybierali tylko kierunki ataków swojej drużyny. Początkowo więcej akcji goście przeprowadzali lewą stroną, gdzie defensywę rywali starali się rozmontować Douglas z Marchwińskim i schodzący w pobliże bocznej linii Ramirez.
Pierwszą dobrą okazję lechici mieli po dośrodkowaniu z prawej strony. Marchwiński główkował jednak niecelnie. Na przedpolu gospodarzy kotłowało się też po stałych fragmentach gry. W 12 min. niewiele brakowało, by gospodarze strzelili sobie samobójczą bramkę. Kilka strzałów lechitów zostało zablokowanych. Kolejorz miał bardzo dużą przewagę i jedyną zagadką było, kiedy udokumentuje ją na tablicy wyników.
Stało się to w 26 minucie. Z kornera dośrodkował na bliższy słupek Barry Douglas, najwyżej do piłki wyskoczył Dawid Kownacki i głową skierował piłkę do siatki. Co prawda futbolówka odbiła się jeszcze od pleców obrońcy, ale Adrian Olszewski był bez szans na jej zatrzymanie.
Zdobyty gol spowodował, że lechici zaczęli rozgrywać piłkę na jeszcze większym luzie. Były sztuczki techniczne, ale też doskonałe okazje na podwyższenie wyniku. Najpierw strzał Kownackiego obronił bramkarz, potem pojedynek z Olszewskim przegrał Michał Skóraś. Bohater meczu ze Śląskiem, był bardzo aktywny, ale nie miał najlepiej ustawionego celownika.
Lech sam trochę skomplikował sobie nieskutecznością sytuację, bo mógł już do przerwy „zabić” mecz, a prowadzenie tylko jednym golem dawało gospodarzom nadzieję, na nawiązanie walki w drugiej odsłonie.
Zobacz zdjęcia z meczu:
Piłkarze Olimpii jednak zapomnieli, że w pierwszym kwadransie po przerwie Lech Poznań nie bierze jeńców. W tym okresie w lidze strzelił już 18 goli. W Grudziądzu dodał jeszcze dwa.
Bohaterem okazał się Barry Douglas. Szkot w 49 minucie otrzymał podanie od Joela Perreiry, który zagrał na dalszy słupek i z bliska pokonał Olszewskiego.
W 58 min. „Bashera” także obsłużył Pereira. Tym razem jednak to było zagranie górą, ale Szkot znów zrobił świetny użytek ze swojej lewej nogi. A że chwilę wcześniej po ostrym faulu na Skórasiu, czerwoną kartkę otrzymał kapitan Olimpii Piotr Witasik, pewne stało się, że Poznańska Lokomotywa zagra w finale 2 maja na Narodowym.
Kolejorz dojechał do niego, mając imponujący bilans bramkowy 14:0!
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?