Lech Poznań znów na deskach. Nadzieje na sukcesy wyparowały jak kamfora

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Tomasz Rząsa i Piotr Rutkowski zafundowali kibicom kolejny sezon pełen rozczarowań
Tomasz Rząsa i Piotr Rutkowski zafundowali kibicom kolejny sezon pełen rozczarowań Adam Jastrzębowski
Lech Poznań w ciągu pięciu dni dwukrotnie znalazł się na deskach. Trener Rumak roztrwonił wszystko co na początku wiosny wypracował. Ten sezon to nieustające pasmo rozczarowań.

W ubiegły weekend prawie 33 tysiące widzów przyszło na Bułgarską z nadzieją, że zobaczą, jak Lech Poznań wygrywa ze Śląskiem i obejmuje fotel lidera. Skończyło się rozczarowującym 0:0. We wtorek miał uporać się z Pogonią i awansować do 1/2 finału Pucharu Polski. Przegrał w ostatniej minucie dogrywki po przeciętnym meczu, w którym przez 120 minut przeważał, ale był nieskuteczny. Mógł powetować sobie tę porażkę w Częstochowie. Przeżywający kryzys Raków rozbił go 4:0. Mentalnie, taktycznie i fizycznie Kolejorz wyglądał pod Jasną Górą tragicznie.

Nadzieja, że trener Rumak, który rozpoczął swoją drugą kadencję, od wygranych z Zagłębiem i Jagiellonią, zdoła wyprowadzić zespół z jesiennej niemocy, w jakiej znalazł się po porażkach przy Bułgarskiej z Widzewem 1:3, Piastem 0:1 czy remisie 2:2 w Radomiu, wyparowały jak kamfora.

Kolejna kompromitacja

Lech Poznań w tym sezonie rozegrał już wiele kompromitujących dla siebie meczów. Pada na deski jak surowy bokser, gdy tylko skrzyżuje rękawice z poważniejszym rywalem, mającym jako takie pojęcie o tym, jak się przeciwko niemu ustawić i wykorzystać jego słabości. Właściwie można było już od dawna pogodzić się z faktem, że ten sezon zakończy się klęską, gdyby nie równie słaba konkurencja, która też notuje zaskakujące wpadki i mniejsze lub większe kryzysy.

To powoduje wrażenie, że kadra Lecha Poznań jest wystarczająco mocna, by grać o najwyższe cele, wystarczy trener, który dobrze będzie nią zarządzał i wykorzysta jej potencjał. Problem w tym, że tak samo myśli zarząd poznańskiego klubu. Niestety, w ostatniej dekadzie udało mu się znaleźć tylko jednego szkoleniowca, Macieja Skorżę, który podołał zadaniu i z mieszanki przeciętnych zagranicznych graczy oraz kilku talentów z lechowej akademii, potrafił stworzyć ekipę zdolną do wygrania mistrzowskiego tytułu.

To już było

Ostatnie ruchy transferowe Piotra Rutkowskiego oraz Tomasza Rząsy sprawiły, że Lech Poznań przypomina siebie z 2019 roku. Lista słabych, przepłaconych, niewiele dających drużynie piłkarzy, notorycznie zawodzących lub kontuzjowanych, znów jest dłuższa od rokujących coś w najbliższej perspektywie i mogących stanowić kregosłup zespołu na nowy sezon.

Czy można budować przyszłość na Hoticiu, Sousie, Dagerstalu, Anderssonie, Gholizadehu, Ba Loui? Kosztowali krocie, „na papierze” powinny być gwiazdami ekstraklasy. W rzeczywistości są takimi samymi transferowymi niewypałami jak Sykora, Vujadinović, Barkroth, Goutas, Situm, Radut i podobni im sprowadzeni w czasach beztroskiej twórczości planowania kadr dyrektora sportowego.

Oczywiście nie wszyscy kupieni przez duet R-R piłkarze są za słabi na Lecha. Zawodników, potrafiących utrzymać równą wysoką formę przez kilka kolejek jest jednak zdecydowanie za mało, by pociągnąć Poznańską Lokomotywę do sukcesów. Kilku kluczowych piłkarzy nie ma zupełnie konkurentów, grają od deski do deski i gdy przychodzi kryzys fizyczny, wyglądają tak jak w Częstochowie.
Tomasz Rząsa, albo udaje, że nie widzi, jakie problemy i na jakich pozycjach ma ta drużyna, albo kompletnie nie potrafi przewidzieć kłopotów i zabezpieczyć się przed ich skutkami. To jest od lat pięta achillesowa Lecha Poznań. Tylko Maciejowi Skorży udało się przerwać to błędne koło nieporadności. W mistrzowskim sezonie wymusił transfery Kownackiego, Kędziory na dokładkę do Velde.

Trener Rumak poległ szybciej niż zakładano

Takich wzmocnień nie dostał Rumak. Zatrudnienie tego szkoleniowca było równie ryzykowne, co... niezrozumiałe. Trenerowi udało się przekonać do swojej wizji zarząd, szybko okazało się jednak, że pogubił się, gdy trzeba było podjąć ryzyko i po porażce z Pogonią odbudować drużynę mentalnie.

Lech przegrał mecz z Rakowem na wielu płaszczyznach. Trudno nawet wymienić ten kluczowy element, bo w tym spotkaniu praktycznie nic w ekipie Kolejorza nie funkcjonowało. Dostaliśmy obraz nędzy i rozpaczy połączony z nieporadnością, fizycznym zmęczeniem materiału oraz zrezygnowaniem. Można się zastanawiać, czy był to gorszy mecz niż w Trnavie, we Wrocławiu czy Szczecinie. To nie jest istotne, lecz już sam fakt, że w jednym sezonie przeżyliśmy tyle rozczarowań, powinien wiele dać do myślenia właścicielowi klubu.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

To był tydzień, który wstrząsnął Lechem Poznań. Kolejorz najpierw odpadł z Pucharu Polski, a w niedzielę skompromitował się w starciu z Rakowem Częstochowa. Kibice Kolejorza są załamani i nie ma im się co dziwić. Natomiast internauci mają używanie. Te memy o Lechu Poznań mówią wszystko. Zobaczcie --->

Oto memy po klęsce Lecha Poznań. Kibice są zdruzgotani, a in...

Obserwuj nas także na Google News

Skrót meczu Raków Częstochowa - Lech Poznań [WIDEO]

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lech Poznań znów na deskach. Nadzieje na sukcesy wyparowały jak kamfora - Głos Wielkopolski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24