Lotto Ekstraklasa. Gra do końca się opłaciła! Arka wywiozła z Płocka jeden punkt

red, Kaja Krasnodębska
Polska Press
Lotto Ekstraklasa. W meczu drużyn walczących o utrzymanie Wisła Płock zremisowała z Arką Gdynia 1:1. Gospodarze objęli prowadzenie po bramce Oskara Zawady, ale Arka odpowiedziała w doliczonym czasie gry za sprawą celnej główki Frederika Helstrupa. Podział punktów nie krzywdzi żadnego zespołu.

Właśnie wyjazdowy mecz w Gdyni pozwolił Wiśle zapewnić sobie utrzymanie w sezonie 2016/2017. W starciu ówczesnych beniaminków po bezbarwnym meczu i golu Arkadiusza Recy w pierwszej połowie, lepsi okazali się goście i to oni mogli pierwsi cieszyć się z pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej na kolejne dwanaście miesięcy. Dwa lata później te dwie ekipy, choć w zupełnie innych składach, spotkały się w majowy weekend w podobnych okolicznościach. Na cztery kolejki przed końcem aktualnych rozgrywek ani jedni, ani drudzy nie mogli być pewni utrzymania.

Wysoka stawka nareszcie przyniosła na stadionie przy alei Ignacego Łukasiewicza 34 wyższą frekwencję. Kibiców skusiła również dobra forma prezentowana przez gospodarzy po objęciu sterów przed Leszka Ojrzyńskiego. Serię czterech zwycięstw z rzędu przerwała wyjazdowa porażka z Miedzią Legnica 2:3. Podczas tamtego spotkania zaszło jednak wiele zmian w wyjściowym składzie. W piątek jedenastka ponownie przypominała tę z poprzednich meczów. W bramce stanął jednak Bartłomiej Żynel. Urodzony w 1998 roku golkiper zastąpił kontuzjowanego Thomasa Daehne. Był to dla niego dopiero czwarty występ w tym sezonie - przed feralnym starciem z beniaminkiem, dwukrotnie zagrał przeciwko Lechii Gdańsk. Stracił tylko jedną bramkę.

Przeciwko drugiej ekipie z Trójmiasta nie miał wielu okazji do pomyłki. Do przerwy gdynianie oddali zaledwie jeden celny strzał na jego bramkę. Trudno się dziwić, skoro w ich składzie nie było napastnika. Aleksandar Kolev, Maciej Jankowski oraz Rafał Siemaszko wciąż pauzują z powodu kontuzji. Na szpicy zagrał Michał Janota. Wisła z kolei w ataku miała niezwykle skutecznego w ostatnich tygodniach Oskara Zawadę, w pomocy Giorgi Merebashviliego czy najlepszego strzelca w ekipie - Ricardinho. To trio nie zdołało w pierwszej połowie zagrozić Pavelsowi Steinborsowi nawet raz.

O Arce Leszka Ojrzyńskiego mówiło się, że gra nudne spotkania. I taka właśnie była pierwsza połowa jego pierwszego meczu przeciwko byłej drużynie. To właśnie z ekipą z Gdyni aktualny szkoleniowiec płocczan sięgnął po Puchar oraz Superpuchar Polski, po czym w ubiegłym sezonie został zwolniony. Przez kilka miesięcy bez pracy, w końcu trafił do Płocka. Chwilę później pracę stracił jego następca Zbigniew Smółka, a na Mazowszu - już po raz piąty Arkę poprowadził Jacek Zieliński.

Nie mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych w pierwszej połowie, w drugiej mógł nie podobać mu się także wynik. Już w 47. minucie z bliska gola strzelił Zawada, któremu asystował wpuszczony w przerwie Alen Stevanović. To już szóste trafienie reprezentanta Polski do lat 21 w tym sezonie, piąte pod wodzą Ojrzyńskiego.

Choć dało prowadzenie na praktycznie całą drugą połowę, ostatecznie nie przyniosło piątego pod wodzą Ojrzyńskiego zwycięstwa. Za czasów Kibu Vicuny remis czy zdobycie punktów nie było codziennością, za czasów nowego szkoleniowca pojedyncze oczka przestały cieszyć. Zwłaszcza, że Nafciarze nie tylko zdobyli istotną bramkę, ale przede wszystkim zaprezentowali całkiem niezłą formę. Odważniej ruszyli do przodu, długimi minutami zamykali rywali na ich połowie, tylko od czasu do czasu pozwalając na kontrataki. Defensorzy gospodarzy, znacznie wyżsi od Janoty, uniemożliwiali celne dośrodkowania czy wrzutki.

Ekipa Zielińskiego walczyła do końca, a roszady w składzie przyniosły widoczny efekt. Wejście młodego Mateusza Młyńskiego rozruszało ofensywe i Żynel, w przeciwieństwie do poprzednich minut, w końcówce miał kilka okazji do interwencji. Żadna z nich nie okazała się wybitnie trudną. Płocczanie również nie nadwyrężali Steinborsa, bo większość prób oddawali z dystansu. Strzały z daleka często okazywały się niecelne. Najgroźniejszy, autorstwa Furmana, przyniósł Nafciarzom rzut rożny.

Wcześniej boisko opuścił Oskar Zawada, który ucierpiał w jednym ze starć z defensorami Arki. Gdy schodził, kibice żegnali go na stojąco. Znacznie gorsze nastroje mieli kilka minut później gdy w doliczonym czasie gry wyrównującą bramkę zdobył Frederik Helstrup. Obrońca najlepiej odnalazł się po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i Żynel nie miał szans na interwencję.

Płocczanie nie mieli szans na radość. Nie wygrywając, nie zdołali odskoczyć gdynianom i pomiędzy tymi ekipami nadal utrzymuje się status quo - na trzy kolejki przed końcem Nafciarze są bogatsi o zaledwie jeden punkt.

Piłkarz meczu: Oskar Zawada
Atrakcyjność meczu: 5/10

Każdego okienka transferowego do Ekstraklasy trafiają piłkarze, którzy kuszą szefów klubu ciekawym CV. Z reguły kosztują duże pieniądze, ale czasami trzeba zapłacić im wyłącznie za indywidualny kontrakt. Problem polega na tym, że z reguły nie są oni w stanie sprostać oczekiwaniom. Przypominamy największe niewypały transferowe ostatnich lat w Ekstraklasie.

Transferowe niewypały w Ekstraklasie. Recydywista, balangowi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Gra do końca się opłaciła! Arka wywiozła z Płocka jeden punkt - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24