Lotto Ekstraklasa. Legia zabawiła się kosztem Lechii i znów ma tyle punktów, ile Jagiellonia. Udany debiut Cafu

Jacek Czaplewski
Lechia - Legia 1:3
Lechia - Legia 1:3 Piotr Hukalo
Lotto Ekstraklasa. Bez niespodzianki w Gdańsku. Celująca w obronę tytułu Legia Warszawa łatwo rozprawiła się z Lechią, wygrywając 3:1 (1:0). Na trybunach zasiadło 12 021 widzów. Zabrakło kibiców gości.

Wychodząc na rozgrzewkę piłkarze Legii znali już doniesienia z Poznania. Wiedzieli, że jeżeli wygrają to znowu będą mieć tyle samo punktów, ile posiada Jagiellonia. W stosunku do meczu z Lechem trener Romeo Jozak dokonał aż czterech korekt (m.in. z powodu pauz za kartki). Do składu zgodnie z zapowiedziami powrócili Sebastian Szymański oraz Jarosław Niezgoda. Znalazło się też miejsce dla Michała Kucharczyka. Szansę debiutu otrzymał z kolei Cafu.

W porównaniu do ostatniego meczu z Zagłębiem w Lechii doszło do trzech zmian. Nie zrobił ich już trener Adam Owen, którego zwolniono w tygodniu, a zakontraktowany w jego miejsce Piotr Stokowiec. Od początku wystawił on Grzegorza Wojtkowiaka, Simeona Sławczewa i Milosa Krasicia. Na ławce pojawili się natomiast dawno niewidziani Sebastian Mila, Patryk Lipski czy Jakub Wawrzyniak.

Pierwsze minuty wyglądały tak jakby Legia miała toczyć bój nie z całą Lechią, tylko z samym Dusanem Kuciakiem. Słowacki bramkarz, który spędził w stolicy cztery i pół sezonu, potrafił wtedy stawić czoło uderzającym na jego bramkę. W nienagannym stylu wybronił dwie próby Cafu. Po tej drugiej Legia domagała się jeszcze odgwizdania rzutu karnego za zbyt wysoko podniesioną nogę przy głowie Miroslava Radovicia. Sędzia Jarosław Przybył nie dostał jednak sygnału od wozu, toteż akcji nie przerwano na wideoweryfikację.

Legia objęła prowadzenie w 24 minucie. Lukę na prawej stronie znalazł Marko Vesović. Piłkę chciał chyba zagrać do Cafu, ale pierwszy dobiegł do niej Jarosław Niezgoda, który zaraz potem przeniósł ją nad Kuciakiem i wpadł w ramiona kolegów gratulujących mu jedenastego gola w sezonie.

Lechia przed zmianą stron nie umiała odpowiedzieć. Trener Stokowiec prosił zawodników o więcej energii w ataku pozycyjnym, lecz drużyna jedyne klarowne okazje stworzyła sobie tylko po stałych elementach gry. Uderzenie głową Adama Chrzanowskiego przeniósł nad bramką Arkadiusz Malarz. Z kolei po strzale Flavio Paixao z 45 minuty futbolówka minęła lewy słupek.

Losy spotkania wyjaśniły nam się zaraz po przerwie. Lechia kompletnie zaspała początek drugiej połowy czego konsekwencją okazały się stracone gole w 48 i 52 minucie. Najpierw trafił do pustej bramki William Remy (asysta Miroslava Radovicia), potem "na raty" dobił ją Michał Kucharczyk (asysta Cafu), który w ten sposób uczcił swój występ nr 300 w Legii. A trener Jozak uspokojny wynikiem zezwolił na półgodzinny debiut Mauricio.

Lechia rozpoczęła pościg dopiero w 66 minucie, ale gol Sławczewa, choć przedniej urody, okazał się jedynie honorowym. Kibice żyją już nadchodzącymi derbami (7 kwietnia). Kiedy dowiedzieli się, że trener Leszek Ojrzyński jest na loży vipowskiej - nakazali w trybie pilnym powrócić mu do Gdyni.

Piłkarz meczu: Cafu
Atrakcyjność meczu: 7/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Legia zabawiła się kosztem Lechii i znów ma tyle punktów, ile Jagiellonia. Udany debiut Cafu - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24