Marta Orzyłowska, środkowa Uni Opole: Teraz sport jest na pierwszym miejscu. Ale nie zawsze tak było

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Marta Orzyłowska trafiła do Uni Opole przed sezonem 2019/2020 i szybko stała się w nim ważną postacią. Do dziś regularnie zaczyna mecze w wyjściowym składzie.
Marta Orzyłowska trafiła do Uni Opole przed sezonem 2019/2020 i szybko stała się w nim ważną postacią. Do dziś regularnie zaczyna mecze w wyjściowym składzie. Wiktor Gumiński
- Na początku kariery w ogóle nie myślałam o tym, by na poważnie związać przyszłość ze sportem. Na pierwszym miejscu była nauka i chęć ustabilizowania swojego życia. Teraz jednak jestem głównie ukierunkowana na sport i to na tej płaszczyźnie chcę osiągnąć jak najwięcej - mówi Marta Orzyłowska, środkowa Uni Opole, będąca aktualnie, nieprzerwanie, najdłużej występującą zawodniczką w barwach klubu.

Jesteś zawodniczką Uni od 2019 roku. Co sprawiło, że rozgrywasz w tym klubie już piąty sezon z rzędu?
Przede wszystkim ludzie, którzy są bardzo serdeczni i pomagają mi się dobrze czuć w Opolu. Mam tu na myśli zarówno zarząd, jak i całe siatkarskie środowisko otaczające naszą drużynę. Ich postawa cały czas dodaje mi skrzydeł.

W międzyczasie pojawiały się propozycje z mocniejszych klubów, które odrzuciłaś?
Bywały takie przypadki. Radość z tego, co robię będąc w Opolu i komfort psychiczny, jaki tu czuję zawsze przeważały na korzyść Uni. Od początku mam tu też możliwość łączenia gry w siatkówkę z nauką, co jest dla mnie bardzo korzystną sytuacją. Właściwie co sezon przez głowę przewijały mi się myśli, czy czegoś nie zmienić. W Uni czuję się jednak na tyle dobrze, że dzięki temu podejmowanie kolejnych decyzji było dla mnie za każdym razem łatwiejsze.

Najdłuższy staż w klubie wśród zawodniczek sprawia, że masz również najwięcej do powiedzenia w szatni?
Oj, raczej nie (śmiech). Pod tym względem wiele zależy od charakteru oraz od ogólnego stażu w siatkówce. Jedną z naszych zawodniczek jest teraz Katarzyna Zaroślińska-Król, która na pewno jest gwiazdą siatkarskiej estrady. Wydaje mi się, że to jej słuchamy najbardziej. Jeśli jednak mam swoje przemyślenia, to również mogę się nimi podzielić i nie ma z tym żadnego problemu. Powiedzenie, że jestem głosem drużyny byłoby jednak zbyt mocnym określeniem.

Dobrze pamiętasz jeszcze okoliczności, w jakich trafiłaś do Uni?
W sezonie 2018/2019, kiedy występowałam w Karpatach Krosno, zadzwonił do mnie drugi trener Uni. Był nim wtedy Akis Efstathopoulos. Po prostu konkretnie zaproponował mi, bym przyszła do klubu z Opolu. Długo się nie zastanawiałam, bo Uni wydawało mi się dobrym zespołem, jeszcze wtedy na standardy 1-ligowe. Patrząc na to, jak się w nim rozwinęłam, podjęłam wtedy świetną decyzję.

Twoje dotychczasowe osiągnięcia w Uni pokrywają się z wyobrażeniami, jakie miałaś, kiedy do niego trafiałaś?
Na początku kariery w ogóle nie myślałam o tym, by na poważnie związać przyszłość ze sportem. Na pierwszym miejscu była nauka i chęć ustabilizowania swojego życia. Jestem jednak bardzo dumna z tego, jak w ostatnich latach rozwinął się klub i jakie wyniki wspólnie osiągnęliśmy. To sprawiło, że teraz jestem w pierwszej kolejności ukierunkowana na sport i to na tej płaszczyźnie chcę osiągnąć jak najwięcej. Jeszcze nie myślę o tym, co będzie za parę lat. Mam z tyłu głowy świadomość, że sport bywa przewrotny i czasami jedna kontuzja może całkowicie zmienić perspektywę postrzegania życiowych priorytetów. W przyszłości widzę się w pielęgniarstwie. Na razie ukończyłam na tym kierunku studia pierwszego stopnia. Kolejnego nie zaczynałam, ponieważ już bardzo trudno byłoby mi to połączyć z regularnymi treningami i grą w Tauron Lidze.

Pod jakim względem najmocniej rozwinęłaś się w Uni?
Patrząc na to, że przyszłam tu jako bardzo młoda dziewczyna, rozwinęłam się pod wieloma aspektami – nie tylko jako siatkarka, ale i jako człowiek. Przede wszystkim zyskałam wiele pewności siebie, co teraz mocno mi pomaga na boisku. Uświadomiłam sobie też, jak bardzo można polubić coś, co wykonuje się na co dzień. Jestem za to wdzięczna całemu klubowi oraz koleżankom, z którymi miałam i nadal mam okazję tu występować. Bez nich wszystko na pewno tak by się nie potoczyło.

Latem 2023 roku zostałaś powołana do reprezentacji Polski na Uniwersjadę w Chengdu. Było to dla ciebie duże zaskoczenie?
Jak najbardziej, bo nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z reprezentacją, ani też nawet się o nią nie ocierałam. Powołanie bardzo mnie ucieszyło, a wspomnienia z naszego występu w Chinach mam jeszcze lepsze. Wszystkie swoje medale mam w domu na jednej półce, ale na ten brązowy zdobyty w Chengdu, oraz na otrzymaną wtedy dodatkowo pamiątkową figurkę pandy, zawsze patrzę z wielkim uśmiechem. Było to wyjątkowe osiągnięcie i liczę, że jeszcze kiedyś będzie mi dane przeżyć przynajmniej coś podobnego.

A który wynik osiągnięty z Uni cenisz sobie najbardziej?
Ten z naszego pierwszego sezonu w Tauron Lidze. Jako absolutny beniaminek zajęłyśmy wtedy 7. miejsce, co bardzo mocno podniosło nas na duchu i dało pozytywnego kopa do dalszej pracy w kolejnych latach.

W tym sezonie z kolei wywalczyłyście historyczny awans do turnieju finałowego Tauron Pucharu Polski. Wasza rozgrywająca Julia Bińczycka już po bardzo korzystnym losowaniu mówiła znajomym: „widzimy się w Nysie”. Reszta drużyny miała takie samo podejście?
W naszych głowach oczywiście taka wizja się pojawiała. Ale też nie stwierdziłyśmy przedwcześnie, że na pewno się w tej Nysie znajdziemy. Wykorzystałyśmy dobre losowanie, wygrywając w pucharowych rozgrywkach z KGHM Volley Wrocław i Ita Tools Stalą Mielec, ale z oboma tymi drużynami, mimo że jesteśmy wyżej od nich notowane, przegrałyśmy po dwa razy w Tauron Lidze. Może to nie szczęście, ale poniekąd na pewno dar losu, że tak się wszystko ułożyło. Występ w turnieju finałowym Tauron Pucharu Polski oczywiście również traktujemy jako duże osiągnięcie.

Aktualnie jesteś na 8. miejscu w rankingu najlepiej blokujących Tauron Ligi. Zważywszy na to, że blok jest jednym z najtrudniejszych siatkarskich elementów, to chyba całkiem niezłe osiągnięcie?
Rzeczywiście, blok to bardzo trudny element. Chciałam powiedzieć, że szczególnie dla mnie, ale w sumie myślę, że dotyczy to większości środkowych. Cały czas jednak nad nim pracuję i mam nadzieję, że kiedyś będę przynajmniej trochę zadowolona ze swojej postawy w tym elemencie. Jak na razie mam pełną świadomość, że ciągle mi sporo brakuje do tego, by uważać się po tym względem za dobrą zawodniczkę. Atak jest dla mnie łatwiejszym elementem i to w nim lepiej się czuję. Liczę, że z czasem będę brać w nim jeszcze większy udział niż do tej pory.

Zdarza ci się prowadzić gierki słowne z atakującymi rywalkami?
Podczas meczu takie czasami się pojawiają, ale ja raczej unikam wchodzenia w podobne dyskusje. Nie są mi one do niczego potrzebne. Uważam, że bez sensu się „podpalać” i szukać dodatkowych złych emocji w trakcie spotkania. Mi osobiście na pewno w niczym by to nie pomogło. Nie czuję tego, więc wolę po prostu skupić się w stu procentach na sobie i swoich poczynaniach w każdej kolejnej akcji.

Gdzie jest sufit, jaki możesz osiągnąć w Uni i jak blisko niego się znajdujesz?
Nie mam pojęcia. Myślę, że jeszcze nie jestem zawodniczką, która jest w pełni świadoma, co może osiągnąć. Obecny sezon jest dopiero drugim z rzędu, w którym ogólnie jestem zadowolona ze swojej gry. Mam więc po prostu nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, bo to pozwoli mi się rozwijać i być coraz lepszą siatkarką. W przeszłości zdarzało się, że trenerzy mówili mi, bym była wobec siebie mniej krytyczna. Kiedy jednak odnalazłam się w najwyższej klasie rozgrywkowej i dałam radę sprostać jej wymaganiom, zyskana pewność siebie wyraźnie działa na moją korzyść.

W kolejnym sezonie również będzie grać dla Uni?
Jeszcze nie mogę tego powiedzieć, ale tak jak mówiłam na początku, uwielbiam klub i ludzi go otaczających. Wszystko jest do dogadania i mam nadzieję, że jeszcze nie raz zobaczymy się w Stegu Arenie. Oczywiście w barwach Uni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marta Orzyłowska, środkowa Uni Opole: Teraz sport jest na pierwszym miejscu. Ale nie zawsze tak było - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24