Do hali Globus przyjedzie lider tabeli PGNiG Superligi kobiet, który ma siedem punktów przewagi nad lubliniankami. Zespół z województwa dolnośląskiego w tym roku kalendarzowym jeszcze nie przegrał, notując w styczniu pięć kolejnych zwycięstw. Biorąc pod uwagę morale drużyny "Miedziowych", za najcenniejszą z wygranych w zeszłym miesiącu trzeba uznać rozbicie aż 29:17 największego przeciwnika, jakim jest MKS Perła.
Biało-zielone były wówczas w kryzysie, który - patrząc po ostatnich dobrych wynikach - został zażegnany. Dlatego teraz w ekipie z Lublina jest ogromna chęć rewanżu za porażkę sprzed czterech tygodni. - Wierzę w nasz zespół i myślę, że miałyśmy wtedy gorszy okres, który jest już za nami - mówi Andrijana Tatar, kołowa mistrzyń Polski. - Wykonałyśmy ogromny krok naprzód od styczniowej przegranej w Lubinie. Tamten mecz byt dla nas lekcją, z której wyciągnęliśmy wiele wniosków. Robimy wszystko, by być coraz mocniejszą drużyną i poprawić naszą sytuację w tabeli. Przed nami trudne spotkanie. Zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest dla naszych kibiców, ponieważ powszechnie wiadomo, że te mecze traktuje się jak derby - dodaje Czarnogórka.
W miniony weekend Zagłębie pokonało u siebie Eurobud JKS Jarosław. Z kolei lublinianki wygrały na wyjeździe z KPR Ruchem Chorzów. Po sobotnim zwycięstwie trener Kim Rasmussen chwalił swoje podopieczne. - Uważam, że kontrolowaliśmy to spotkanie od jego początku - powiedział Duńczyk na pomeczowej konferencji prasowej. - Zagraliśmy bardzo dobrze w ofensywie i stworzyliśmy 22 okazje bramkowe dla naszych skrzydłowych. To oznacza, że coraz lepiej poruszamy się po boisku w fazie ataku. Aktualnie mamy tak duże natężenie meczów, że cieszy nas każde zwycięstwo. Oczywiście, przeciwko Ruchowi były też fragmenty gry, które należy poprawić. Najważniejsze, że zgarnęliśmy trzy punkty, nikt nie nabawił się kontuzji, a wszystkie zawodniczki dostały szansę, by wystąpić - podkreślił szkoleniowiec.
Obrończynie mistrzowskiego tytułu mają za sobą bardzo intensywny początek roku. Weronika Gawlik i spółka rozegrały w styczniu osiem spotkań, w tym dwa w ubiegłym tygodniu. Zagłębie przyjedzie do Lublina bardziej wypoczęte, ponieważ nie rywalizuje w europejskich pucharach i ma więcej czasu na regenerację między kolejnymi konfrontacjami. Trener Kim Rasmussen nie narzeka jednak na napięty terminarz. - Wydaje mi się, że każdy uprawia piłkę ręczną po to, by grać w spotkaniach o stawkę, bo to lepsze niż tylko trenowanie. Pomimo okoliczności nasze zawodniczki utrzymują świeżość, odpowiednią formę i są gotowe do walki w każdym meczu. Cieszymy się grą, zwłaszcza po długiej przerwie wywołanej koronawirusem - przyznał Duńczyk po pokonaniu chorzowskiego Ruchu.
Wspomniana przez szkoleniowca pandemia sprawiła, że biało-zielone nie mierzyły się na własnym parkiecie z "Miedziowymi" od 465 dni. Ostatnia "święta wojna" w hali Globus miała bowiem miejsce 26 października 2019 roku. Lublinianki mają nadzieję, że teraz nic nie stanie im na przeszkodzie, by pokazać Zagłębiu, że nie złożyły jeszcze broni w walce o mistrzostwo. Ewentualna wygrana sprawi, że MKS Perła zbliży się w tabeli do ekipy z Lubina na cztery punkty. Czy tak się stanie, przekonamy się we wtorkowy wieczór. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17:00. Transmisję ze spotkania będzie można oglądać "na żywo" na antenie i w aplikacji mobilnej TVP Sport, a także na stronie sport.tvp.pl.
ZOBACZ TAKŻE:
Najpiękniejsze koszykarki Energa Basket Ligi Kobiet w sezoni...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
