Paweł Kowalski (TBV Start Lublin): Po takich meczach pozostają ból i złość

Karol Kurzępa
Fot. Wojciech Szubartowski
- Jestem mocno wkurzony, że oddajemy rywalom mecze w końcówce, a powinniśmy poczynić w tym elemencie progres – mówi Paweł Kowalski, kapitan TBV Startu Lublin. W sobotę czerwono-czarni przegrali u siebie z Polskim Cukrem Toruń 69:72.

Ostatni mecz był bardzo dziwny w waszym wykonaniu. Pojawiło się w nim dużo zagrań, których zazwyczaj nie prezentowaliście. W kluczowych sytuacjach brakowało chyba komunikacji między wami.
Dokładnie. Ciężko powiedzieć czym było to spowodowane. Może tym, że brakowało nam Nicka Covingtona i graliśmy w innym zestawieniu niż zwykle. Przez część meczu Stefan Balmazović występował jako rozgrywający, a nie jest to jego nominalna pozycja. Rzeczywiście dużo było dziwnych piłek, nawet w samej końcówce, gdy zamiast się utrzymać to robiliśmy proste i głupie straty. Stąd się wzięła porażka. Przed meczem mieliśmy już informacje, że Polfarmex Kutno przegrał w Zielonej Górze i jesteśmy na sto procent utrzymani w lidze. Nie wiem czy to wpłynęło na nas rozluźniająco, ale staraliśmy się pokonać torunian. Może też nie spodziewaliśmy się, że będziemy mogli wygrać ten mecz spokojnie, bo rywale raczej byli faworytem. Jesteśmy zawiedzeni. Szkoda kibiców, którzy nas wspierali w tym spotkaniu. Można powiedzieć, że nic się nie stało, a z drugiej strony frustracja jest.

Bardzo dobrze zaczęliście i w pewnym momencie mieliście przewagę czternastu punktów. Ale nad końcowymi fragmentami musicie ciągle pracować, także w perspektywie kolejnego sezonu.
Myślę, że w dużym stopniu zależy to od roli trenera, pod kątem ustawienia taktycznego. Nasz szkoleniowiec będzie miał na to czas w okresie przygotowawczym. W tym sezonie mamy jeszcze dwa mecze i oba możemy wygrać. Najpierw czeka nas wyjazd do Sopotu, a później potyczka u siebie z Siarką Tarnobrzeg. Właściwie, w drugim z tych spotkań to nie możemy, ale musimy zejść z parkietu zwycięscy. Trzeba zaznaczyć swoją przewagę w lidze nad spadkowiczem. Wracając do naszej przewagi, to stanęliśmy w pewnym momencie na 32 punktach i przez parę minut nie mogliśmy oddać celnego rzutu. O ile dobrze broniliśmy, to w ofensywie był problem. Można zgonić to na nieobecność jednego z rozgrywających, bo bazowaliśmy tylko na Dougu Wigginsie. Mam nadzieję, że do Sopotu pojedziemy już w pełnym zestawieniu, bo Nick Covington kończy brać antybiotyk po anginie i będziemy dysponować dwoma playmakerami.

Możecie być jeszcze bardziej sfrustrowani, biorąc pod uwagę ile razy w tym sezonie przegrywaliście zacięte mecze, które do końca były „na styku”. Tak też było z Polskim Cukrem.
Zgadza się. Nie miało to wpływu na układ tabeli, ale ja jestem mocno wkurzony, że oddajemy takie mecze, a powinniśmy poczynić w tym elemencie progres. Co prawda, udało nam się też wygrać kilka spotkań u siebie w końcówce, ale było kilka porażek, które bolą. Za każdym razem wychodzimy na parkiet po to, żeby zwyciężyć i zrealizować się sportowo. Po takiej przegranej jak ta sobotnia, pozostają ból i złość. Tym bardziej, że doszło do niej po kilku głupich błędach. Torunianie nie grali super koszykówki w końcówce, tylko wykorzystali nasze potknięcia.

Świętowania z powodu utrzymania w lidze chyba jeszcze teraz nie będzie?
Niestety nie. Tylko wielkanocne. Mieliśmy się spotkać po tym meczu z chłopakami i celebrować wygraną, ale ona nam uciekła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Paweł Kowalski (TBV Start Lublin): Po takich meczach pozostają ból i złość - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24