W poprzednich latach Azoty zawsze miały problemy w pierwszych meczach po reprezentacyjnej przerwie. Tym razem zawodnicy szybko zapomnieli o występach w kadrach i skoncentrowali się na ligowej rywalizacji.
- Obawialiśmy się bardzo tego meczu i jesteśmy sami mile zaskoczeni. Super zagraliśmy, był właściwy rytm i nie było widać, że mieliśmy przerwę – przyznaje Rafał Przybylski, jeden z kadrowiczów w kadrze Azotów.
Chociaż dwie pierwsze akcje nie udały się gospodarzom, to chwilę później Azoty prowadziły 3:0 i już w 5. minucie trener Górnika wziął czas. Puławianie grali jednak konsekwentnie w obronie, mieli wsparcie bramkarza Vadima Bogdanova, a w ataku byli bardzo skuteczni.
W pierwszym kwadransie gry Azoty zanotowały 90-procentową skuteczność, przy tylko 30-procentowej gości. Górnikowi nie pomagała zmiana obrony z 6-0 na 5-1 lub 4-2. W ekipie z Puław doskonale dysponowany rzutowo był przede wszystkim Krzysztof Łyżwa, który do przerwy zdobył 6 z 8 swoich bramek.
- Zagraliśmy, jak drużyna i to cieszy. Każdy odegrał bardzo ważną rolę w meczu i nieważne, kto rzuca bramki, bo liczy się zwycięstwo drużyny – podkreślił Bartosz Jurecki.
Najwyższą przewagę w pierwszej części Azoty uzyskały tuż przed przerwą – 18:8 i 19:9. Ostatecznie po 30 minutach gospodarze byli lepsi o dziewięć trafień, ale po wznowieniu gry ich przewaga szybko urosła o kolejne bramki.
- Byliśmy przygotowani, żeby cały mecz biegać do przodu i do tyłu, i zdołaliśmy w grze Górnika wyeliminować to, co w piłce ręcznej jest najłatwiejsze, czyli bramki z kontry. Zmuszaliśmy ich do gry w ataku pozycyjnym, a wtedy już dobrze graliśmy blokiem i super bronili nasi bramkarze – twierdzi Przybylski.
W 40. minucie Bartosz Jurecki podwyższył na 25:13. Kołowy Azotów napędzał atak Azotów w drugiej połowie, a jego koledzy cały czas grali niezłej skuteczności. Kilka razy z opresji puławian uratował Bogdanov.
Puławianie mogą być zadowoleni ze swojej gry do 50. minuty (29:20). W ostatnim fragmencie meczu wyraźnie już odpuścili i zbyt łatwo pozwolili zabrzanom zdobyć kilka bramek. – Wkradło się już rozluźnienie, ale i tak skończyło się plus osiem. Najważniejsze, że punkty zostają w Puławach – twierdzi Przybylski.
Azoty Puławy – Górnik Zabrze 34:26 (19:10)
Azoty: Bogdanov, Zapora, Koshovy – Łyżwa 8, Prce 6, Przybylski 6, Jurecki 6, Skrabania 4, Kuchczyński 2, Kubisztal 1, Kowalczyk 1, Grzelak, Śliwiński. Kary: 8 min. Trener: Marcin Kurowski
Górnik: Galia 1, Kornecki – Daćko 9, Bushkov 5, Sluijters 4, Niedośpiał 4, Gromyko 1, Tomczak 1, Tokaj 1, Gliński, Adamuszek, Ścigaj. Kary: 8 min. Trener: Ryszard Skutnik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?